Rozdział 23

7.4K 523 425
                                    

Michael

Dochodzi już druga w nocy, a ja jako ostatni wychodzę spod prysznica. W domu panuje totalna cisza. Mogę się założyć, że wszyscy już śpią. Nieźle się pośmialiśmy przy ognisku, również grając i śpiewając.

Wycieram głowę bawełnianym ręcznikiem w drodze do naszej sypialni. Tej nocy to Jasper ma spać na kanapie, a potem ja i następnie Tymon. Nie narzekam na tę decyzję, uważam, że jestem bardzo sprawiedliwa.

Tymon leży w samych bokserkach na łóżku nieowinięty kołdrą. Chrapie tak głośno, że zaczynam żałować, że nie pożyczyłem od mamy stoperów. Prycham na ten widok i rzucam się z głośno na swoje sosnowe łóżko. Przyznaję, że jest nawet miękkie, ale to nie to samo co w domu.

Przez godzinę przewracam się z boku na bok. Sen za grosz nie chce opanować mojego ciała, a chrapanie Tymona przeszkadza mi w tym jeszcze bardziej. Zwlekam się z łóżka, pocierając twarz. Zgarniam jeszcze z komody telefon i kieruję się do kuchni, żeby napić się wody.

Schodzę po skrzypiących schodach tylko w bokserkach, bo mam wrażenie, że w tym domku jest wręcz parno. Zatrzymuję się, słysząc dziwny i trudny do zinterpretowania dźwięk. Wychylam głowę za framugę drzwi do salonu i dostrzegam, jak Jasper leniwie głaszcze Alicię po włosach. Dziewczyna śpi mocno wtulona się w jego tors. Przyjaciel widocznie jak ja ma problem ze snem.

Kręcę głową zawiedziony, a może bardziej zaskoczony. W końcu to podobno tylko "przyjaźń". Nie będę się wtrącał w ich sprawy, ale jak już chcą to niech nie udają, że między nimi są tylko przyjacielskie relacje. Przemykam szybko między drzwiami do salonu i z zapaloną latarką w telefonie szybkim krokiem wchodzę do kuchni. Słyszę nagle pisk i o mało co nie wpadam na stolik.

— Cholera, przepraszam... Wystraszyłem cię? — Edith wygląda w chłodnym odcieniu mojego światła, jakby miała zaraz zemdleć.

— Nie, nie. Jest ok... Szukasz czegoś?

Opanowuje się i wbija palce w blat. Chyba, bo ją słabo widzę. Zaczyna mierzyć mnie wzrokiem i nie wiem dlaczego, ale czuję się skrępowany, stojąc tak przed nią. Opieram dłonie o chłodną ścianę i zaczynam szukać włącznika. Edith chyba orientuje się co chcę zrobić i przemierza blat, który nas oddziela.

— Nie włączaj, już wychodzę. — Marszczę brwi i cofam dłoń.

— Przypadkiem nie robisz sobie czegoś do picia? — Nakierowuje latarkę w stronę kuchenki i widzę delikatnie parujący już czajnik.

Dziewczyna obraca się i wraca na swoje poprzednie miejsce bez słowa. Wydaje mi się, że jest zażenowana albo po prostu zestresowana. Choć możliwe, że to po prostu wszystko mi się śni.

Spoczywam przy czteroosobowym stole i wyłączam latarkę. Zaczynam z nudów obracać w dłoni smartfon. Czuję się zmęczony, ale nie mam siły spać, co jest bardzo dziwne. Edith chodzi między blatem a kuchenką, jakby była zniecierpliwiona.

— Też nie możesz spać? — rzucam, odpalając ekran.

Siada na blacie i wierzga bosymi stopami. Jest cała ubrana na czarno - czarny polar i tego samego koloru legginsy. Wyglądamy komicznie. Ja półnagi, ona ocieplona jak na mróz.

— Nie mogę się przyzwyczaić do spania w nowym miejscu. W moim pokoju mam kaloryfer, do którego zawsze przywieram ciałem. Pewnie już zauważyłeś, że jestem wiecznym zmarzluchem.

Chichoczę i spoglądam na nią.

— Twój strój wszystko tłumaczy.

Niedokładnie widzę, jak posyła lekki uśmiech. Jej oczu praktycznie nie jestem w stanie dostrzec - są tak ciemne jak ciemność wokół nas. Czajnik pogwizduje, a Edi zeskakuje z blatu i zalewa sobie kubek. Zapach najprawdopodobniej truskawkowej herbaty wypełnia małe pomieszczenie. Wzdycham z zachwytu nad tym czymś i aż kuszę się, żeby poprosić o to brunetkę.

Zatraceni | Tom 1Where stories live. Discover now