Rozdział III - „Brama Główna"

Почніть із самого початку
                                    

    Do budynku Bramy Głównej Gillen wszedł bez pukania i z trzaskiem zamknął za sobą drzwi. Śpiący w głębokim fotelu jasnowłosy chłopak, wzdrygnął się gwałtownie i obrócił w jego stronę.

    —  To ty —  mruknął, przeczesując palcami włosy. Zerknął na zegarek. —  Jesteś za wcześnie.

    Gillen prychnął.

    —  Jakby ci to przeszkadzało. —  Postawił kubek z kawą na stole. —  No już, wynoś się. Nie chce mi się patrzeć na twoją twarz.

    Piis przewrócił oczami, ale wstał.

    —  Kiedyś nie narzekałeś. Baw się dobrze. —  Poklepał go po ramieniu i wyszedł z wyraźną ulgą wypisaną na twarzy.

    Gillen westchnął i zajął jego miejsce. Kiedyś faktycznie dogadywali się dobrze, ale przez bardzo krótki czas. Potem sprawy popsuły się i odkąd ze sobą zerwali, ledwie mogli znieść swoją obecność.

    Gillen odetchnął, upił łyk kawy i rozejrzał się po pomieszczeniu, żeby sprawdzić, czy Piis nie narobił bałaganu. Wszystko wydawało się w porządku.

    Budynek strażniczy nie był duży. Składał się tylko z dwóch pomieszczeń —  toalety i głównego, w którym znajdował się Gillen. Pokój miał kształt kwadratu. Jego ściany były jasne, ale nie błyszczały tak mocno jak na zewnątrz. Powodem tego nienaturalnego blasku były magiony —  twory z czystej magii, powieszone na ścianie. Miały wiele funkcji —  te monitorowały magów w pobliżu wejść do miasta. Jeszcze jeden, ukryty w szufladzie biurka, służył do szybkiej komunikacji.

    Oprócz tego, w pomieszczeniu znajdował się tylko regał na książki, wypełniony przez Gillena podręcznikami do nauki magii. Chłopak sięgnął po jeden z nich.

    Ten akurat był stary, jego pożółkłe strony niewątpliwie rozpadałyby się pod palcami, gdyby nie utrzymująca je magia. Ean powiedział, że napisano go ponad dwieście lat temu, dlatego mógł zawierać przedawnione informacje. Ale Gillen i tak go wziął —  wszystkie nowsze już przeczytał i niezbyt mu pomogły. Może żeby wreszcie użyć magii, musiał zaczerpnąć wiedzy ze starszych źródeł.

    Gillen był magiem, według Eana bardzo potężnym. Magometry nie kłamały, a sam mężczyzna znał się na tym lepiej niż ktokolwiek inny. Mimo to, nie potrafił wyjaśnić, dlaczego chłopak nie potrafił używać magii.

    Czuł ją, krążącą w jego kanałach. Mógł poprowadzić ją do wyjścia, ale, nieważne, czego próbował, nie potrafił wypuścić jej na zewnątrz. Ean pokazał mu każdą znaną sobie metodę, ale żadna nie działała.

    Jedynym wyjaśnieniem —  pomijając to, że Gillen po prostu był nieudacznikiem i nic mu w życiu nie wychodziło —  było to, że ktoś tę magię celowo zablokował. Ale Ean twierdził, że obecnie nie żył nikt, będący w stanie to zrobić. Sam Gillen nie pamiętał, kto i jak to zrobił, tak jak nie pamiętał reszty swojego życia.

    W Oreall zjawił się prawie pięć miesięcy temu, w ponury, deszczowy dzień. Jakieś dzieciaki znalazły go, leżącego nago w błocie. Kiedy kilka godzin później odzyskał przytomność w szpitalu, nie mógł sobie niczego przypomnieć. Nie wiedział, jak znalazł się w Oreall, skąd przybył ani jak miał na imię.

    Do dziś jego przeszłość pozostawała tajemnicą dla wszystkich. Zajmowały się nim dziesiątki Umysłowców, ale żaden nie zdołał przywrócić mu pamięci. Gillen niemal pogodził się ze stratą.

    Czytając podręcznik, co jakiś czas zerkał na wiszące przed nim magiony, które wciąż pozostawały puste. Nie wiedział, o której miał się zjawić nowy mag, dlatego musiał je uważnie obserwować. Nie chciał czegoś spieprzyć.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now