Rozdział 16

1.2K 87 34
                                    


Poe był całym sercem z Ruchem Oporu. Należał do niego od momentu urodzenia się. To w tej organizacji zdobył przyjaciół, pośrednio dzięki Ruchowi spotkał Finna...

Gdyby Finn nie wybudził się ze śpiączki...

A gdy wreszcie spędzili ze sobą trochę czasu, rozmawiali jak przyjaciel z przyjacielem, generał Leia musiała wymyślić tą bezsensowną misję.

Poe wiedział, że nic nie znaczy we wszechświecie, że nie może odmówić chociaż naprawdę wolałby zostać z Finnem.

Gdy zobaczył dwójkę Renów przy recepcji, nie mógł w to uwierzyć.

Tak naprawdę nie znał Rey. To Finn ją poznał i zdążył polubić. Poe prawie wcale z nią nie rozmawiał.

Były takie chwile, w których Poe był zazdrosny o relację między nimi. Mimo, że nie było w tym nic zabawnego, samolubnie cieszył się, gdy Rey odeszła od ruchu oporu, bo wiedział że Finn nie ma nikogo innego. Został mu już tylko Poe.

Nie uważał dziewczyny za szczególne zagrożenie, ale podczas rozmowy zaczął wątpić. Dopiero kiedy ich czwórka spotkała się, dojrzał niebezpieczeństwo tej sytuacji.

Co jeśli spotkanie było pułapka? Rey i jej mistrz mogliby łatwo pozbyć się przywódcy ruchu oporu. Gdyby Leia nie wróciła z misji, rebelianci stracili by wiarę w organizację i chęć do dalszej walki o wolność.

A na to nie mógł pozwolić.

Starał się być uważny i gotowy na wszelkie okoliczności, w razie konieczności obrony generał, ale jego myśli wyciąć błądziły przy byłym szturmowcu.

Koniec końców nie wiedział, co właściwie się wydarzyło i dlaczego Rey rzuciła się na Leie. Prawie tego nie zauważył pogrążony w swoich myślach.

Kiedy Ren odciągnął Rey, odetchnął z ulgą. Nic się nie wydarzyło. Powinien się wstydzić, mało brakowało, a zakończył by swoją misję szybciej niż planował.

Gdy opuścili dwójkę Renów, Poe odprowadził Leie do jej pokoju. Kobieta coś mówiła po drodze, ale na szczęście był to raczej monolog, więc mógł dalej rozmyślać o Finnie.

Co jeśli Finn nie czuje tego samego? Dni przed wyjazdem były cudowne. Świetnie się razem dogadywali. Poe pomagał mu wrócić do zdrowia.

Ale teraz pilot opuścił bazę Ruchu Oporu zostawiając Finna samego sobie.

Wszedł do swojego pokoju i od razu poszedł pod prysznic. Gdy tylko poczuł wodę na ciele postanowił.

Jeśli wróci cały z tej misji, powie Finnowi co do niego czuje. Może chłopak go odrzuci, zwyzywa. Poe nie wiedział.

Ale żałował by niewyobrażalnie, gdyby umarł na jednej z misji nie mówiąc mu prawdy.

Finn na nią zasługiwał.

****

Po długiej chwili Ren wreszcie stwierdził, że powinien coś zrobić.

Ostrożnie nacisnął klamkę i zajrzał przez niewielki otwór w drzwiach.

O Mocy...

Kylo był bardzo niespokojnym człowiekiem, ale odkąd się poznali (to znaczy od momentu, w którym dziewczyna postanowiła się do niego przyłączyć) wydawało mu się, że dzięki Rey jest bardziej opanowany.

Jednak teraz gdy widział jak zniszczony jest taras...

Porcelanowe donice leżały na podłodze w kawałkach, ziemia i rośliny były wszędzie.

Teraz, gdy w samym środku tego zamieszania siedziała Rey. Wyglądała jakby to, co tu zrobiła naprawdę ją wyczerpało.

Teraz już wiedział, że przy niej był po prostu oazą spokoju.

To Rey była tą dzikszą, bardziej nieopanowaną niż Kylo.

Kiedy nabrał już pewności, że nie natknie się na miecz Rey wszedł na zniszczony taras. Szybkim krokiem podszedł do dziewczyny i usiadł na przeciwko niej.

- Rey... Już dobrze, jestem tu. - Podniosła głowę i spojrzała na niego. W oczach zalśniły łzy.

- Co ja zrobiłam? Dlaczego jestem taka... - Chciała powiedzieć coś więcej, ale Ren posłuchał swoich instynktów, jakkolwiek to do niego pasowało i objął ją ramionami.

Rey natychmiast umilkła i wtuliła się w Rena cicho łkając.

Była tak zimna, że chłopak dziwił się, że jeszcze nie zamarzła. Jednak kiedy chciał ją podnieść, Rey zaparła się nogami i wróciła do pozycji siedzącej.

- Nie chcę. Zostanę tu. Jestem zbyt niebezpieczna. Zrobiłam to wszystko, tylko dlatego, że ona... Ona cię obraziła... - Spuściła głowę i Ren już nie widział jej twarzy.

- Co jeśli, jeśli zrobię coś tobie? Co jeśli... - W tym momencie Kylo stwierdził, że powinien jej przerwać ten bezsensowny monolog.

Delikatnie złapał jej podbródek i uniósł go lekko. Przez chwilę tylko patrzyli w swoje oczy, tak podobne, a tak różne. W jednych czaiła się złość i strach, a w drugich troska.

Kiedy się zbliżyli, zderzyli się nosami. Mimo bólu, (Kylo później twierdził, że mało co, a złamał by nos) zatracili się w tej chwili.

Usta Rey były słone od łez. Ren chciał przejąć jej ból. Wiedział jak to jest stracić nad sobą kontrolę. Wiedział jak bardzo potrzebowała bliskości.

Cieszył się, że odwzajemniła pocałunek.

Oderwali się od siebie, gdy zabrakło im powietrza.
Oboje ciężko oddychali będąc pod wpływem tych niespodziewanych uczuć.

- Ben, ja... Ja nie widziałam... Przecież my nie możemy... - Odgarnął jej włosy i założył je za ucho.

- Razem możemy wszystko.

****

Rey rano obudziła się mniej załamana i przerażona niż była wczoraj.

Po jej chwili słabości i pocałunku, Kylo przeniósł ją do pokoju i ułożył na łóżku.

Nie wiedziała, że jest tak zmęczona, a gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki zmroczył ją sen. Pierwszy raz od dawna przespała całą noc. Bez koszmarów, bez krzyku.

Na statek bazę Nowego Porządku mieli wrócić dopiero kolejnego dnia i Rey była ciekawa jaki trening wymyślił Kylo.

Miała swoją wersję dzisiejszego dnia i zależało jej, aby chłopak się na nią zgodził.

Wyciągnęła dłoń i przejechała delikatnie opuszkami palców po bliźnie na twarzy Rena. Bliźnie, którą sama stworzyła. Oszczpeciła go okropnie, ale wiedziała, że nie przejął się tym. Poza tym ta blizna dodawała mu dojrzałości.

Kiedy zbliżyła palce do jego ust, obudził się.

- Dzień dobry. – Przeciągnął się niczym duży kot. – Już ci lepiej?

Rey nie wiedziała jak odpowiedzieć na to pytanie. Uśmiechnęła się i pocałowała delikatnie chłopaka.

- Co ty na to, żebyśmy dziś... - Zaczęli mówić jednocześnie. – Zaśmiali się cicho.

- Ty pierwsza.

- Co ty na to, żebyśmy dziś potrenowali mentalną stronę Mocy? – Ren zmarszczył brwi.

- Masz na myśli manipulację? Przesłuchiwanie? – Przytaknęła.

- Czy to nie dobry sposób na spędzenie dnia na tej pięknej planecie? – Kylo wyglądał jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale tylko usiadł i sięgnął po ubrania.

- A więc do dzieła.

****

Prawdę mówiąc Kylo wolałby odwiedzić jakąś pobliską kawiarenkę i po prostu miło spędzić czas z Rey. Ale to, co powiedziała...

Nie wiedział, czy powinien się martwić, czy raczej cieszyć. W końcu Rey zaczynała upewniać się w Ciemnej Stronie.

Nie wiedział jak powinien rozumieć spotykające go ostatnimi czasy przedziwne zjawiska i sytuacje.

Nie wiedział, co przyniesie przyszłość, ale wiedział jedno.

Ich dwójka po jednej Stronie Mocy mogła zachwiać równowagę.

Wszechświat zaczynał się zmieniać.

****

Nie wiem jak was, ale trochę mnie bawi sposób w jaki Kylo kończy rozmowy. Rzuca często takimi tekstami, których nie powstydziłby się Obi Wan Kenobi. No tak, bo ta czarna owca rodziny jest przecież w głębi duszy romantykiem i całym swoim małym serduszkiem kocha Rey.

Jasne. Możemy pomarzyć :)

Dzięki za przeczytanie :)

W Ciemności Nadzieja ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz