Za bardzo Cię kocham

10 0 0
                                    


May P.O.V

Ostateczna konfrontacja z przeszłością miała za chwilę nastąpić. Wiedziałam, że mam sprzymierzeńców, ale i tak spodziewałam się niespodziewanego. Szłam za rękę z Olivierem, obok nas podążała Rose. Wszyscy troje szukaliśmy Zacha. Bardzo trudno było go znaleźć, gdzieś się widocznie zaszył. Postanowiliśmy się rozdzielić, aby szybciej go znaleźć.
Szłam wzdłuż jeziora, gdy moją uwagę zwrócił szmer prosto z korony drzew. Pewnie poszłabym dalej, ale zauważyłam małą kupkę desek na drzewie- stary domek na drzewie Zacha.

 Pewnie poszłabym dalej, ale zauważyłam małą kupkę desek na drzewie- stary domek na drzewie Zacha

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Szczerze powiedziawszy ,zupełnie o nim zapomniałam. Zbudowałam go z dziadkiem na jego 12ste urodziny, z czego był niezwykle zadowolony. Często tam przesiadywał. Zapewne teraz też tam jest.
Ostrożnie wdrapałam się na górę po spróchniałej już drabince. Udało mi się dostać tam niepostrzeżenie. To co ujrzałam, zalatywało rozpaczą.

 To co ujrzałam, zalatywało rozpaczą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Brat najwyraźniej mnie nie zauważył. Siedział na skrzynce od jabłek, wpatrzony w małe okienko wycięte w domku. Wyprostowany i z uniesionym podbródkiem sprawiał wrażenie spokojnego. Zdradzały go tylko łzy skapujące po poliku.
-Spodziewałem się ciebie.-Odezwał się, nie odrywając wzroku od okna, a ja drgnęłam od lodowatości jego tonu.
-Jak widać znasz mnie lepiej, niż ja siebie.
-Po dzisiejszym dniu, to ja nie znam cię wcale.
-Faktycznie, a może chciałbyś poznać?
Nie odpowiedział nic. Usiadłam na kolejnej skrzynce od jabłek blisko niego, zachowując pewną odległość przez bijący od niego chłód.

Zach P.O.V

Sam nie wiedziałem czego chcę. Siedziała przy mnie blisko, a ja nie wiedziałem czy ją uściskać czy na nią nawrzeszczeć. Postawiłem na obojętność, choć w sercu miałem zupełne tornado.
-Zanim zaczniesz pozwól, że coś powiem.-zaczęła nadzwyczaj pewnie .-Wiem, że zawiniłam i nic mnie nie usprawiedliwia. Wiem, że skrzywdziłam waszą trójkę. Wiem, że nie przemyślałam wielu z moich decyzji. Ale jednego jestem pewna. Cokolwiek robiłam, robiłam to, bo was kocham. Wyrzekłam się siebie i swojego życia z miłości do was. Na tym polega miłość. Na wyrzeczeniach.
-Gdybyś nas kochała, nieodeszłabyś.
-Gdybym was niekochała, zostałabym. Zostałabym, a to zniszczyłoby nas wszystkich. Odchodząc, zniszczyłam tylko siebie. Ale było warto.
-Naprawdę?
-Tak. Wy tyle dla mnie poświęciliście, więc przyszła moja kolej. Zresztą i tak dla ciebie już nic nie znaczę, sam powiedziałeś. Wyjadę gdzieś daleko, znajdę nowe miejsce dla siebie...
-Twoje miejsce jest tutaj.-po raz pierwszy spojrzałem na nią od początku rozmowy.

-po raz pierwszy spojrzałem na nią od początku rozmowy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Co takiego?
-Twoje miejsce jest tutaj. Przy nas .
Przy Rose. Przy kochającym cię Olivierze. Przy mnie. Nigdy nie byłem niczego bardziej pewny.-moje słowa ją poruszyły.
-Wiesz, że nie będzie łatwo.
-Wiem, ale za bardzo cię kocham, siostrzyczko.
Przytuliła się do mnie mocno. Objąłem ją szczelnie, jakbym nie chciał jej nigdy puszczać.

 Objąłem ją szczelnie, jakbym nie chciał jej nigdy puszczać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Kocham cię braciszku.-popłynęły łzy z moich oczu.
Po dłuższej chwili wypuściłem ją z objęć.
-To co teraz?- spytała niepewnie.
-Jak to co. Wracamy do domu. Razem.

NiebezpieczeństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz