9. Everyone has a two faces.

1.5K 143 42
                                    

Harry
-Nasze ostatnie spotkanie skończyło się trochę... Dziwnie? Dlatego przyszedłem - odezwałem się.

-Wydaje ci się - niebieskooki wzruszył ramionami. 

-Powtórzmy to kiedyś? - złapałem dłonią szafkę, którą otworzył szatyn. Przez nią nie widziałem jego twarzy.

-Jak zasłużysz. 

-Serio mi się podobało - pogłaskałem dłonią jego ramię. Chłopak położył rękę na mojej. Uśmiechnąłem się szczerze na te czynność. Jednak mój wyraz twarzy zmienił się, kiedy niebieskooki zdjął moją dłoń ze swojego ramienia. 

-Do zobaczenia Harry - rzucił i odszedł w kierunku, gdzie stał jakiś chłopak. Tomlinson chciał podręczyć kujona. 

Czemu by nie? 
***

-Potrzebuję - jęknąłem. - Błagam, bo wyrwę sobie włosy z głowy. Nie mogę wytrzymać kurwa - ręce mi się trzęsły. Byłem zły i potrzebowałem amfy. 

-Najpierw miałeś wygrać zakład, pamiętasz? - uśmiechnął się cwaniacko chłopak. - A tak się składa, że zauważyłem, iż Tomlinson nie jest za bardzo zainteresowany - prychnął. 

-Błagam - pociągnąłem za jego koszulkę. - Ostatni raz, zrobię wszystko.. - zapłakałem.

-Jutro? - przechylił głowę lekko w bok. 

-Błagam.. - szepnąłem. - Ty nie rozumiesz co ja czuję - przybliżyłem głowę do jego. Nasze twarze były dosłownie milimetry od siebie. Spojrzałem mu w oczy. - Nie rozumiesz jak bardzo tego potrzebuję. Czuję, że zaraz mnie rozsadzi od wewnątrz. Czuję, że eksploduję. Nie dam rady ani sekundy dłużej. Daj mi te dragi dla własnego pieprzonego dobra - oddychałem coraz ciężej. Odsunąłem się i zamknąłem oczy głośno nabierając powietrze do płuc. 

-Harry niedawno dałem ci... - zaczął z czułością, ale nie dałem mu dokończyć. 

-Chcę widzieć amfe za dwie godziny maksymalnie - warknąłem. - Nie chcesz wiedzieć co się stanie, gdy się sprzeciwisz - rzuciłem i ubrałem na włosy, które zaczęły lecieć mi do oczu szarą beanie międzyczasie odchodząc od mojego przyjaciela.

Louis 
-Jak tam Lukey? - zakpił Ian. 

-C-czego chcesz? 

-Oj niczego - uśmiechnął się sztucznie chłopak i usiadł koło Luke'a. - Chodź ze mną złapał chłopaka za bluzę i zaczął wręcz ciągnąć za sobą. 

Chyba każdy dobrze wie co Ian chciał mu zrobić.. 
Zaciągnąć tam, gdzie nie będzie świadków i pobić. 

-Somerhalder zostaw.. - złapałem chłopaka za ramię. 

-Tomlinson? - obrócił się za siebie i zmarszczył brwi. - Spotkamy się później - szepnął Luke'owi na ucho i pchnął chłopaka, który od razu uciekł. - Masz jakiś interes, czy..? 

-Nie - zaplotłem ręce za plecami. - Lepiej niech nikt nie wie co tu się przed chwilą stało, a ty grzecznie zostaw Luke'a, tak? - powiedziałem spokojnie.

-Masz jakiś problem? - syknął i mnie odepchnął. 

-Nie igraj z ogniem - ostrzegłem. 

-Pierdol się - wręcz rzucił się na mnie i zaczął okładać pięściami. 

Po dosłownie chwili leżałem na ziemi, a Ian siedział okrakiem na moich biodrach ciągle wymierzając mi ciosy.

W pewnej chwili stwierdziłem, że koniec tego dobrego i uderzyłem go z całej siły z pięści w nos. Chłopaka natychmiast odrzuciło i położył się łapiąc za bolące miejsce. 

„BAD BET" • larry ✓ • korektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz