Harry
-Nasze ostatnie spotkanie skończyło się trochę... Dziwnie? Dlatego przyszedłem - odezwałem się.-Wydaje ci się - niebieskooki wzruszył ramionami.
-Powtórzmy to kiedyś? - złapałem dłonią szafkę, którą otworzył szatyn. Przez nią nie widziałem jego twarzy.
-Jak zasłużysz.
-Serio mi się podobało - pogłaskałem dłonią jego ramię. Chłopak położył rękę na mojej. Uśmiechnąłem się szczerze na te czynność. Jednak mój wyraz twarzy zmienił się, kiedy niebieskooki zdjął moją dłoń ze swojego ramienia.
-Do zobaczenia Harry - rzucił i odszedł w kierunku, gdzie stał jakiś chłopak. Tomlinson chciał podręczyć kujona.
Czemu by nie?
***-Potrzebuję - jęknąłem. - Błagam, bo wyrwę sobie włosy z głowy. Nie mogę wytrzymać kurwa - ręce mi się trzęsły. Byłem zły i potrzebowałem amfy.
-Najpierw miałeś wygrać zakład, pamiętasz? - uśmiechnął się cwaniacko chłopak. - A tak się składa, że zauważyłem, iż Tomlinson nie jest za bardzo zainteresowany - prychnął.
-Błagam - pociągnąłem za jego koszulkę. - Ostatni raz, zrobię wszystko.. - zapłakałem.
-Jutro? - przechylił głowę lekko w bok.
-Błagam.. - szepnąłem. - Ty nie rozumiesz co ja czuję - przybliżyłem głowę do jego. Nasze twarze były dosłownie milimetry od siebie. Spojrzałem mu w oczy. - Nie rozumiesz jak bardzo tego potrzebuję. Czuję, że zaraz mnie rozsadzi od wewnątrz. Czuję, że eksploduję. Nie dam rady ani sekundy dłużej. Daj mi te dragi dla własnego pieprzonego dobra - oddychałem coraz ciężej. Odsunąłem się i zamknąłem oczy głośno nabierając powietrze do płuc.
-Harry niedawno dałem ci... - zaczął z czułością, ale nie dałem mu dokończyć.
-Chcę widzieć amfe za dwie godziny maksymalnie - warknąłem. - Nie chcesz wiedzieć co się stanie, gdy się sprzeciwisz - rzuciłem i ubrałem na włosy, które zaczęły lecieć mi do oczu szarą beanie międzyczasie odchodząc od mojego przyjaciela.
Louis
-Jak tam Lukey? - zakpił Ian.-C-czego chcesz?
-Oj niczego - uśmiechnął się sztucznie chłopak i usiadł koło Luke'a. - Chodź ze mną złapał chłopaka za bluzę i zaczął wręcz ciągnąć za sobą.
Chyba każdy dobrze wie co Ian chciał mu zrobić..
Zaciągnąć tam, gdzie nie będzie świadków i pobić.-Somerhalder zostaw.. - złapałem chłopaka za ramię.
-Tomlinson? - obrócił się za siebie i zmarszczył brwi. - Spotkamy się później - szepnął Luke'owi na ucho i pchnął chłopaka, który od razu uciekł. - Masz jakiś interes, czy..?
-Nie - zaplotłem ręce za plecami. - Lepiej niech nikt nie wie co tu się przed chwilą stało, a ty grzecznie zostaw Luke'a, tak? - powiedziałem spokojnie.
-Masz jakiś problem? - syknął i mnie odepchnął.
-Nie igraj z ogniem - ostrzegłem.
-Pierdol się - wręcz rzucił się na mnie i zaczął okładać pięściami.
Po dosłownie chwili leżałem na ziemi, a Ian siedział okrakiem na moich biodrach ciągle wymierzając mi ciosy.
W pewnej chwili stwierdziłem, że koniec tego dobrego i uderzyłem go z całej siły z pięści w nos. Chłopaka natychmiast odrzuciło i położył się łapiąc za bolące miejsce.
CZYTASZ
„BAD BET" • larry ✓ • korekta
Fanfiction#806 w fanfiction (25.02.) #1 in gayship Szablonowy opis bad boy i ciota. Co jeśli to się zmieni? Co jeśli bad boy trafi na bad boya? Co jeśli obaj założą się z kolegami, że rozkochają w sobie tego drugiego? Może uda im się dogadać i spróbować nabr...