Feelings. {Destiel}

544 54 5
                                    

Castiel wiedział, że stało się coś niesamowitego już w momencie kiedy po raz pierwszy ujrzał duszę łowcy w piekle, poczuł swego rodzaju zachwyt co samo w sobie było inne, nowe. Anioły przecież nie czują, nie mają duszy, nie mogą. I rzeczywiście gdyby ktoś to powiedział temu aniołowi zanim został wysłany aby uratować tego człowieka - pewnie by się z tym kimś zgodził, ale to wydarzenie zapoczątkowało uczucie - coś zabronionego dla niego. Im bardziej się zbliżał do łowcy tym bardziej wiedział, że to wcale nie powinno być takie złe. Zaczął postrzegać uczucie nie jako coś czego nie powinien, a jako wspaniałą rzecz. Interesowały go, to jak człowiek mógł odczuwać ich tyle naraz, to, że sam anioł również je odczuwa pomimo, że nie powinno to być możliwe.

Z drugiej jednak strony im więcej ich odczuwał w stosunku do szatyna tym częściej chciał się ich pozbyć, w końcu Dean Winchester nigdy nie spojrzałby na Castiela w ten sam sposób. Nie z tym całkowitym uwielbieniem, troską, ulgą, że jest obok, szczęściem, bólem, że jest tak daleko będąc na wyciągnięcie ręki i miłością, której niebieskooki nie potrafił do końca wyjaśnić. Różniła się od innych odczuć jakich doświadczył, była bardziej bolesna jednocześnie dając największe szczęście. Cas wiedział, że jest ważny dla zielonookiego, ale nie tak jak chciałby być, nie w ten sposób. A Dean nic o tym nie wiedział, w końcu oficjalnie anioły nie mogły czuć, a co dopiero kochać.

Tak więc był wciąż obok łowcy ciesząc się, że może mieć chociaż tyle. Kiedy był obok jego brzuch dziwnie się ściskał w taki przyjemny sposób, oddech zamierał kiedy ich oczy się spotykały, a naczynie jakby nie słuchając poleceń mózgu, wciąż przybliżało się do łowcy pragnąc być jak najbliżej. Każdy dotyk powodował gęsią skórkę, jednocześnie rozpalając każdy zmysł anioła. Brunet czasem podejrzewał, że Dean oblizuje usta, specjalnie aby go rozdrażnić, bo robił to tak często sprawiając, że upadłemu aniołowi robiło się gorąco.

Pragnął więcej jego spojrzenia, dotyku, obecności, głosu, bliskości, po prostu Deana. Wiedział, że przez tego człowieka był zgubiony, ale nie mógł przestać. Był od niego uzależniony, a każda jego dawka wydawała się niewystarczająca. A im bardziej starał się izolować tym bardziej kiedy wracał zatapiał się w jego oczach, które kojarzą mu się z łąką, taką, na której mogliby siedzieć trzymając się za ręce i śmiać z małych nieistotnych rzeczy. Jeśli ktoś spytałby kim jest dla niego Dean Winchester, a Castiel miałby udzielić prawdziwej odpowiedzi on wiedział, że wystarczą tylko dwa słowa. Całym Światem. Dean był dla bruneta wszystkim, a kiedy go nie ma, Cas zostaje z pustymi rękami wyczekując następnego spotkania czując się jak wrak - opuszczony i samotny. Bo bez łowcy świat nie jest warty choćby jednego dnia, pomimo iż anioł kocha ludzi to bez tego jednego jedynego nic już nie miałoby znaczenia.

Dlatego postanowił sobie jedno, nie pozwoli sobie utracić Deana Winchestera choćby miało to oznaczać pozostanie tylko przyjaciółmi. Starał się jak mógł nie okazywać, że chciałby po prostu wziąć rękę łowcy w swoją i wtulić się w niego ufając, że ten obroni go przed całym złem wszechświata. Starał się ukryć to, że jego oddech ucieka kiedy tylko ten drugi wchodzi do pomieszczenia, jego oczy błyszczą całą galaktyką na samą wzmiankę o łowcy, oraz, że ma dreszcze za każdym razem kiedy ten go dotyka, starał się ukrywać całą swoją miłość pomimo iż to bolało tak bardzo, że czasami anioł chciał przestać czuć.

Ale wystarczały te małe momenty kiedy Dean się do niego uśmiechał, albo kiedy oglądali wspólnie filmy czy rozmawiali o mało ważnych sprawach będąc w ich małym świecie, w którym mogą być szczęśliwi, tak to wystarczało by anioł chciał kochać łowcę całym sobą i nie żałował żadnej podjętej decyzji, która prowadziła go do tego momentu.

On po prostu kochał Deana Winchestera za bardzo by móc funkcjonować normalnie.

Więc kiedy szatyn nieśmiało złączył ich dłonie podczas oglądania, któregoś tam z kolei filmu tej nocy poczuł, że wszystko jest tak jak powinno. Pomimo problemów, które tylko czekały aby o sobie przypomnieć, wszystko było dobrze. Sam jak zwykle spał podczas oglądania, od czasu do czasu pochrapując obok nich. I oni siedzący obok siebie ze splecionymi ze sobą dłońmi, które wydawały się pasować do siebie idealnie, jakby były dla siebie stworzone, oraz świadomość swojej obecności obok dająca poczucie spokoju i szczęścia. Wszystkie puzzle jakby nagle wskoczyły na odpowiednie miejsca tworząc piękny obrazek, który, i anioł, i łowca chcieli zapamiętać do końca życia. To była ich dobra myśl, do której chcieli wracać. Niby mały niewinny dotyk, a jednak niosący nadzieję oraz oświadczenie o odwzajemnionych uczuciach. To im wystarczało.

Tak było dobrze.

Ahoj załogo!
Jak się trzymacie? Wiem, że trochę mnie nie było ale szkoła mnie wykańcza, mam nadzieję, że ten shot jest okej.
Jakieś odczucia co do niego? Opinie?
Kocham was,
Wasza,
DoDo xx

Lost Feathers «Supernatural One Shots» Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz