Rozdział XXI

1.1K 102 17
                                    

~Adrien~

Dzień temu zakończyliśmy przygotowania do festiwalu. Służące pomagały mi się ubierać. Musiałem założyć na siebie tonę ozdób. Przynajmniej strój wykonany był z aksamitnego, lekkiego materiału. Włosy jak zwykle ułożono mi bardzo ciasno do głowy. Wychodząc rozczochrałem się jak zwykle.

Czekałem razem z Nino na dziewczyny, którym ubieranie się zajmuje zdecydowanie za dużo czasu. Kiedyś przyglądałem się procesowi ubierania mojej mamy. Ciężkie klosze, które muszą nosić to zapewne istna męczarnia.

W końcu usłyszałem głośne tupanie obcasów. Po schodach schodziła pięknie ubrana Marinette. Obszerna różowa, rozkloszowana suknia ciągnęła się po kolejnych stopniach. Nogi z przodu były odsłonięte, a na nich nosiła różowe obcasy w kolorze sukni. Część na piersi była wycięta, dookoła udekorowana kwiatami. Włosy związane miała w kok i spięte spinką w kształcie róży.

Tuż za nią szybko dreptała Alya. Popychała dziewczynę, przez co ta sporadycznie traciła równowagę.

Mulatka ubrana była w suknię w ciepłych kolorach, trochę przypominającą płomienie. Nogi miała odsłonięte, a na nich kozaki ponad kolana. Na udzie miała białą podwiązkę. Włosy puszczone miała luźno na ramiona, jednak ułożone były w taki sposób, aby nie rozczochrały się tak szybko.

Strój Nina był w kolorze niebieskim ze złotymi dodatkami. Oprócz tego na rękach miał granatowe rękawiczki.

Podszedłem do schodów, cały czas wpatrując się w Marinette. Alya popchnęła dziewczynę, przez co ta straciła równowagę i upadła wprost na mnie. Z trudem zdołałem złapać ją w swoje ramiona. Granatowłosa przeleciała mnie wzrokiem od góry do dołu. Gdy dotarła do moich oczu uśmiechnąłem się, ta odwzajemniła gest. Postawiłem ją na równe nogi.

Wyszliśmy z towarzyszkami przed pałac. Czekały tam na nas już dwa, ozdobione kwiatami, wozy. Ja i Marinette jechaliśmy z przodu. Pomogłem granatowłosej wejść na schodki powozu. Tuż za nami mieli jechać Alya i Nino. Mulatka zadarła suknię i weszła sama bez pomocy bruneta. Ten wyglądał na lekko zdegustowanego i niechętnego do jechania z dziewczyną.

Cała parada jechała przez centrum miasta pojedynczym szlakiem. Straż pilnowała każdego przejścia, wejścia i wyjścia.

Na przodzie jechali, rzecz jasna, strażnicy, tuż za nimi ojciec, a obok niego Nathalie. Następnie jechały kolejne konie straży, za nimi ja, Marinette, Alya i Nino. Za nami straż, a następnie ciągnęły się już same platformy ozdobione w różne atrakcje. Jedna z nich była z Claritas. Była w kolorach złota i szlachetnej żółci oraz czerwieni. Tańczyły na nich kobiety ubrane w ludowe stroje. W tle słychać było muzykę różnych kultur.

Sam festiwal nie jest jedynie rozrywką. Wiele przydrożnych straganów zbija teraz niezłe sumy z turystów. Zwłaszcza dobrze sprzedaje się jedzenie i kadzidła, które w kulturze Fuego odstraszają złe duchy. Jest to oczywiście bujda, jednak nikt nie raczy im o tym powiedzieć.

Z początku podobało mi się machanie i uśmiechanie się do poddanych, jednak z czasem rozbolała mnie ręka oraz szczęka. Marinette za to cały czas nieśmiało machała do wszystkich. Starała się nie popełnić żadnego błędu. Większość swojej uwagi zwracałem właśnie na nią.

Gdy w końcu skończyliśmy machanie i uśmiechanie się do ludzi postanowiliśmy pochodzić trochę i spróbować różnych potraw i zabaw. Nim zdarzyliśmy się zorientować Alya i Nino zniknęli z naszego pola widzenia.

Pociągnąłem dziewczynę za rękę do jednego ze straganów. Sprzedawano na nim słodkie, lekkie ciasto, w środku wkłada się owoce, mięso z kurczaka polane miodem i wszystko dekoruje się sosem klonowym. W brew pozorom kurczak smakuje tam bardzo dobrze. Kupiłem jeden dla siebie i towarzyszki. Sprzedawca był strasznie zdziwiony moją obecnością. Ręce mu się trzęsły. Nie przeszkadzało mi to zbytnio. Podałem potrawę dziewczynie.

- Zawsze, gdy organizowano takie festiwale, chodziłem z mamą i kupowaliśmy to ciasto. Pamiętam jak część zawsze lądowała na mojej bluzce. - Zaśmiałem się pod nosem na wspomnienie jednej z takich chwil.

Właśnie w tym momencie zorientowałem się, że Marinette cała ubrudzona jest miodem. Wyjąłem z kieszeni serwetkę i wytarłem dziewczynie kant ust. Uśmiechnąłem się w niej stronę.

- Byłaś brudna.

Granatowłosa próbowała spojrzeć na siebie, robiąc przy tym zeza. Zaśmiałem się cicho z jej wyrazu twarzy.

Po skończeniu jedzenia nasze ręce kleiły się od miodu i sosu klonowego. Wyszliśmy z miasta, tak aby nie zauważył nas ojciec. Skierowaliśmy się w stronę strumyka, który biegnie między murami miasta, a lasem. Opłukaliśmy sobie ręce i usiedliśmy obok siebie na trawie. Niebo było dzisiaj wyjątkowo gwieździste.

Gdy oparłem się na ziemi, ręka Marinette dotknęła mojej. Mimo to dziewczyna jej nie zabrała. Jej dłoń była ciepła i miękka. Ścisnąłem ją mocniej. Granatowłosa skierowała swój wzrok na mnie, nie ukrywając zaskoczenia. Przybliżyłem swoją twarz do niej, zatopiłem się w jej fiołkowych oczach. Nie miałem pojęcia co robię, jakby moje ciało samo się poruszało. Mimo to nie chciałem tego przerywać. Poczułem słodki zapach truskawek. Ten sam, który czułem na mojej koszuli.

Mój oddech stał się szybki i przerywał się od czasu od czasu. Nasze twarze dzieliły minimetry, czułem na swojej twarzy oddech dziewczyny.

W pewnym momencie poczułem kujący ból na prawym ramieniu. Spojrzałem zdziwiony w to miejsce. Granatowłosa zrobiła to samo. W moje ramie wbiła się strzała. Zaczęła po nim płynąć strużka krwi. Marinette podniosła się z ziemi i ruszyła się w stronę mojej rany.

- O mój boże! Co się stało? - Krzyknęła przerażona, przy okazji oglądając dokładnie strzałę.

 - Sam nie wiem. Chyba przyleciała z lasu. - Spojrzałem się w jego stronę.

Towarzyszka wyciągnęła z mojego ramienia strzałę. Syknąłem z bólu. Wyjęła ze swojej sakiewki bandaż. Użyła magii, aby chociaż częściowo wyleczyć ranę. Obandażowała ją i ucisnęła mocno, ale przy okazji ubrudziła się krwią.

- Oh, przepraszam. Ubrudziłam suknię. 

Podniosłem się z zimnej ziemi i otrzepałem się z kurzu, dziewczyna zrobiła to samo.

- Nic nie szkodzi. - Zacząłem wymachiwać nerwowo rękoma. - Mamy takich pełno, ale teraz powinniśmy wracać do zamku jak najszybciej.

Granatowłosa pokiwała twierdząco głową. Gdy wracaliśmy spojrzałem jeszcze raz w stronę lasu. Między drzewami zauważyłem parę fioletowych ślepi. Przyśpieszyłem kroku.

Dlaczego Nie Poznałem Cię Wcześniej? - Medieval AU [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz