Rozdział 2

169 9 1
                                    

Laura, obudź się wreszcie! Spóźnisz się do szkoły! - usłyszałam wrzaski mojej mamy dochodzące z dolnego piętra naszego domu. Niestety usłyszałam. Przeciągnęłam się leniwie.
No wstaję już! - krzyknęłam głośno. Wzięłam do ręki iPhona 7, który leżał na nocnej szawce, i sprawdziłam godzinę.
7:18. Jak się szybko ogarnę to zdążę.
Wstałam gwałtownie z łóżka, pechowo waląc się przy tym w łeb o sufit.
Ałuuu!!! - zawyłam z bólu.
Wszystko w porządku? - usłyszałam głos mojej mamy z dołu.
Tak, już okey. - odpowiedziałam rozmasowując przy tym czubek głowy.
Zajebiście jest mieszkać na poddaszu. Polecam.
Poszłam wreszcie do łazienki, i po szybkim prysznicu ubrałam się w ciemne jeansy i biały T-shirt Supreme. W naszej szkole nie nosimy mundurków. Pewnie dlatego, że dyrektora na to nie stać. Zresztą, to dobrze, bo pewnie wyglądałabym w nim jak w worku na ziemniaki.
Po nałożeniu delikatnego make-upu wzięłam moją torbę z pokoju i zeszłam na dół na śniadanie. Okazało się, że jest za późno aby jeść je w domu, więc musiałam wziąć ze sobą kanapkę do szkoły.
Będzie siara, no ale trudno.
Wyszłam z domu i po trzaśnięciu furtką skierowałam się szybkim krokiem w stronę mojej szkoły. Był początek maja, dlatego było dosyć ciepło. Miałam tylko kilka minut do rozpoczęcia lekcji, wiec musiałam się spieszyć. Na szczęście mieszkam dwie ulice od mojej szkoły, a to blisko. Po kilku chwilach byłam na miejscu. Moja szkoła była dość małym budynkiem w kolorze brudnego betonu. (XD~aut.) Nic dziwnego zatem, ze żaden uczeń nie miał ochoty tam chodzić. Nawet emerytki idące o siódmej rano do spożywczego, przechodząc obok szkoły zerkały na nią z niesmakiem. Jak na porządną placówkę przystało(wyczujcie ten sarkazm xD ~aut.), pierwszą lekcją była fizyka.
Nie ma lepszego rozpoczęcia tygodnia niż od niezapowiedzianej kartkówki z fizy.
Kiedy weszłam do klasy wszyscy siedzący w ławkach automatycznie odwrócili głowy w moją stronę. Fizyczka również.
Pani Frączek, osoba bardzo wysoka i elegancka do przesady spojrzała na mnie nieprzyjemnym wzrokiem znad swoich okularów.
Spóźnienie o dwie minuty moja panno - rzekła z przekąsem.
Przepraszam najmocniej, to się już więcej nie powtórzy - odpowiedziałam przymilnym tonem.
I minus za pyskowanie - dodała po chwili namysłu.
Z całego serca nienawidzę tej kobiety.
Skierowałam się w stronę swojej ławki i usiadłam na krześle. Zaczęłam wyjmować z torby zeszyt od fizyki i książkę razem z ćwiczeniami.
Panno Caster - zwróciła mi uwagę nauczycielka - szeleści pani swoimi zeszytami tym samym przeszkadzając mi w prowadzeniu lekcji.
Zapomniałam dodać, że Pani Frączek mówi w sposób archaiczny. Do wszystkich dziewczyn zwraca się - panno, a do chłopaków - panie.
Mogę je wyrzucić lub spalić. Wtedy nie zaszeleszczą pani więcej na lekcji.
Podzieliłam się tą myślą z moją przyjaciółką Sandrą, niską brunetką o niebieskich oczach, siedzącą obok mnie w ławce. Zachichotałyśmy.
To już skandal!! - wydarła się nauczycielka - zamknąć się, albo powlepiam was obojgu jedynki!! Natychmiast ucichłyśmy. Bez słowa powróciliśmy do zapisywania notatek w zeszytach. Do końca lekcji nie odezwałyśmy się ani razu. Z Frączek lepiej nie zadzierać.
Po fizyce były dwie matematyki, czyli półtorej godziny śmiertelnej nudy. Po przerwie obiadowej, podczas której udało mi się zjeść moją kanapkę była jeszcze technika, a później angielski, który swoją drogą nie był wcale taki zły. Na szczęście lekcje minęły dość szybko.
Wracałam ze szkoły w pozytywnym nastroju. (Pewnie dlatego, że dostałam 5 z matmy, a jak pewnie wiecie to nie lada wyczyn) Miałam wrażenie, że nic już nie może mi go zepsuć. Nagle zachciało mi się posłuchać muzyki. Wyciągnęłam słuchawki z kieszeni, i po włączeniu mojej playlisty oddałam się całkowicie ulubionej piosence. Utwór ten nazywał się " Not my fault" w wykonaniu bliźniaczek Lisy i Leny. Jeszcze tego o mnie nie wiedzieliście: jestem lelinator. Uwielbiam LeLi. Są moimi idolkami, inspiruję się ich musicaly podczas nagrywania własnych. Moje koleżanki z klasy, w tym Sandra, są również ich fankami. Niektóre z nich mają nawet kilka rzeczy z J1MO71. (Sklepu LeLi) Ja też chciałabym sobie coś z stamtąd kupić...
Nie wiem jak można za nimi nie przepadać. Dajmy tu przykład mojej mamy. Mam wrażenie, że ona ich nie lubi. Kiedy ostatnio weszła do mojego pokoju i zobaczyła zdjęcie Lisy i Leny oprawione w ramkę, to miała taką minę, jakby miała się rozpłakać.
Czy tylko mojej matki nie da się zrozumieć?
Wracając do tematu, nigdy nie spotkałam LeLi, chociaż były raz w Polsce. Byłam tego dnia w odwiedzinach w cioci. Dupa. Przez cały czas chodziłam naburmuszona, bo bardzo zależało mi na spotkaniu z nimi. Mam nadzieję, że jeszcze nadarzy się kiedyś ku temu okazja...
___________________________
Hejka, powróciłam z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że się spodobał, i że dalej będziecie czytać to opowiadanie.😌A akcja dopiero się rozkręca...😎❣️Nie zapomnijcie o gwiazdce!⭐️
Do napisania!😘
~lelixforeverx~

L Do Potęgi Trzeciej || Lisa & Lena ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz