9.

3.1K 135 20
                                    

- Co ci się stało? - Zapytała Zoë, kiedy spotkałyśmy się na korytarzu.

- A co się miało stać? - Zmarszczyłam brwi.

- Wyglądasz tak jakoś... blado - przyjrzała mi się jeszcze bardziej.

Nigdy nie miałam przyjaciółki, której mogłabym się zwierzać. O wszystkim mówiłam tylko jemu. Z mamą nigdy nie miałam dobrej relacji, a babci nie chciałam zadręczać.

- Możemy porozmawiać? - Zapytałam w końcu.

- Jasne, zaniosę tylko lekarstwa jednemu pacjentowi i wtedy możemy...

- Nie, najlepiej po pracy - przygryzłam wargę. - To nie będzie krótka rozmowa.

- Och, w ten sposób - Zoë zamyśliła się. - Dobrze, może być, a gdzie chcesz się spotkać?

- Może przyjdziesz do mojego mieszkania? Wyślę ci adres smsem - odpowiedziałam. Znałam się z Zoë już tyle czasu, ale jeszcze nigdy u mnie nie była. Ja u niej też nie. Nawet niewiele o niej wiem, choć pewnie dużo mi opowiadała, ale ja nigdy nie słuchałam. Wolałam pogrążać się w swoim własnym żalu i nie myśleć o niczym innym. Katowanie się przeszłością było jednym z moich głównych zajęć.

- Dobra - zgodziła się i zauważyłam, że jest  zaskoczona tą nagłą zmianą. - Będę czekać.

Odeszła z uśmiechem, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy dobrze postąpiłam. Jeszcze mogłam się wycofać...

>>>

- Słyszałem, że rozmawiałaś z dyrektorem o sprawie naszego pacjenta z amnezją - powiedział David, patrząc na mnie z podejrzliwą miną. Kupowałam sobie właśnie kawę z automatu. Nie lubiłam jej pić, ale spadło mi ciśnienie i byłam strasznie śpiąca, więc musiałam się czymś poratować.

- Tak, i co w związku z tym? Masz jakieś uwagi? Nieszczególnie mnie one interesują - odparłam, walcząc z ochotą nawrzeszczenia na niego. Jego osoba bardzo mnie irytowała.

- Tak, mam jedno spostrzeżenie - uśmiechnął się chłodno. - Zauważyłem, że bardzo ci na nim zależy.

- Zależy mi na każdym pacjencie. Jestem lekarzem.

- Nie, nie o to mi chodziło. To coś bardziej osobistego...

- Możesz nie owijać w bawełnę i powiedzieć normalnie o co ci chodzi? - Poprosiłam, znużona.

- Skoro tak... Masz romans z pacjentem? - Zapytał wprost.

- Słucham? - Zaczęłam się śmiać.

- To nie jest śmieszne, to wbrew...

- Słuchaj no, David - zaczęłam ostro, przestając się śmiać. - Nie wtykaj swojego bulwiastego nochala w nie swoje sprawy, tylko dlatego że nie chcę się z tobą umówić. Zresztą, dziwisz mi się? Jesteś najbardziej wkurwiającą osobą w tym szpitalu. I dobrze wiem, że to ty stoisz za szybszym wypisem pana Jamesa.

- No i widzisz, znowu udowadniasz, że jest dla ciebie ważny...

- Lecz się na nogi, bo na głowę już za późno - odparłam. - Wolałabym się sto razy bardziej spotykać z nim niż z tobą. I dzięki tobie niedługo wyjdzie, więc już będę mogła się z nim umawiać. A teraz żegnam - powiedziałam i wróciłam do swojego gabinetu.

>>>

- Czego się napijesz? - Zapytałam, kiedy Zoë oglądała moje mieszkanie z wyraźnym zachwytem.

- Czegoś mocniejszego - odpowiedziała. - Shailene, tu jest obłędnie. Zazdroszczę ci, jeszcze ten widok! - Westchnęła, kiedy spojrzała przez szklaną ścianę w salonie.

- To nic takiego - wzruszyłam ramionami. - Dla mnie to tylko mieszkanie, w którym odpoczywam po pracy.

- Możemy się zamienić, chętnie zamieszkałabym w centrum, żeby nie marnować godziny na dojazd do pracy.

Uśmiechnęłam się tylko i podałam jej kieliszek z winem. Usiadłyśmy w salonie i przez chwilę milczałyśmy. Zoë zapewne czekała aż pierwsza się odezwę, bo to ja prosiłam ją o rozmowę.

Musiałam zebrać się na odwagę i w końcu jej to opowiedzieć. Tak jak zrobiłam to z Jamesem...

>>>

- Nie miałam pojęcia - powiedziała Zoë. - To straszne. Nie dziwię ci się, że boisz się wchodzić w jakikolwiek związek, nawet przyjacielski. Ta strata musiała być dla ciebie bardzo bolesna...

Kiwnęłam głową i podeszłam do tamtej szuflady, w której ostatnio położyłam jego zdjęcie. Wyciągnęłam je i wróciłam do Zoë.

- To on - podałam jej zdjęcie. - To jest jakaś choroba, porównuję wszystkich ludzi do niego, szukam u nich jego cech wyglądu, charakteru... Mówiłam ci, że wtedy z Jamesem poczułam coś dziwnego... Wydaje mi się, że mają identyczne oczy...

- Faktycznie, są do siebie podobni z twarzy. Te oczy... tylko włosy mają trochę inne - Zoë spojrzała na mnie. - Masz tylko to jego zdjęcie?

- Po jego śmierci, jego matka włamała się do mojego pokoju i zabrała wszystko, co było z nim związane, zdjęcia, rzeczy... Byłam wtedy jeszcze w szpitalu i gdy wróciłam... myślałam, że nic mi po nim nie zostało, jakby nigdy nie pojawił się w moim życiu - wybuchłam płaczem. - Na szczęście w jednej książce użyłam jego zdjęcia jako zakładki. Tylko to mi po nim pozostało.

- Dziękuję, że mi to powiedziałaś, Shailene - Zoë objęła mnie ramieniem i pozwoliła się wypłakać. - Czy teraz będziesz pamiętać, że jest taka jedna Zoë, którą zawsze możesz poprosić o pomoc albo o to, żeby cię wysłuchała?

- Tak, dzięki - odpowiedziałam, uśmiechając się lekko.

CDN.

Dzień dobryyyyy 😁 JEDZIEMY DO ROSJI! 🇵🇱❤️

Pewnego dnia go spotkasz (SHEO STORY)Where stories live. Discover now