Obojętność vs Nadzieja.

3 1 0
                                    

Nie stracę z oczu już nic więcej,

będę walczył dalej o to co pragnę,

aż załamię się, ale wstanę i będę

dalej szedł, bo tak właśnie chcę.


Ale czy jest sens walczyć?

Czy jest sens ciągle starać się?

Wiem że nie jestem już jak dawniej,

jestem już po prostu zmęczony.


Znudzony ciągłą walką,

znudzony ciągłymi wygrywaniem.

O to co i tak zniknie.

Mam tego wszystkiego dość!


Nie Chcę! Nie chcę. nie chcę...

Nie potrafię już kochać,

nie mogę już cokolwiek poczuć.

Wolę mieć wszystko stałe.


Zimno jest spokojne, niezmienne.

Kocham jak jest mi zimno.

Kocham być sam ze sobą.

Zimne jest po prostu fajne.


W głębi mego skalanego serca

jest coś czego się boję, obawiam,

co już porzuciłem dawno temu.

Czy to stwórca całych głupców?


Honor, duma, miłość. Nie!

To nie to, to coś innego.

Nie mogę się poddać!

Będę walczył ze sobą.


Nie stracę swego samo-oblicza.

On0 Mi dało wszystko.

Daje mi me serdeczne zimno.

Moją kochaną Obojętność.


Tak jestem obojętny.

Nie kocham, Nie czuję,

Nie cierpię, Nie walczę,

Nie pragnę, ale wciąż żyje.


Tak żyje, choć pożądam śmierci.

Chcę jej! Pragnę jego! Co?!

Ale ja nie mogę! nie mogę?

Żuję. Więc i Nadzieja też.




Subiektywne ŚwiatyWhere stories live. Discover now