Rozdział 6

7.7K 314 2
                                    

Dotarłam do szkoły, spóźniona.
Weszłam do klasy i wszystkie oczy zwróciły się ku mnie.
-Trzeci dzień roku a Pani już się spóźnia?
-Przepraszam panie Socks.
-Siadaj i tylko się odezwij...
-To co?
-Słucham??? Marsz do dyrektora i wpisuje ci Nagane z zachowania.
-Źycie proszę Pana.
I z uśmiechem na twarzy ruszyłam szukać Pokoju dyrektora.
Przemierzając kolejne korytarze wpadłam na Justina.
-Przepraszam
-Nie to ja Przrpraszam. O Angela. Witaj.
-Hej Justin. Jak tam?
I dopiero zauważyłam jego twarz, która mówiła sama za siebie.
Dwa ogromna since pod oczami rozcięte łuki brwiowe i warga, wielki opatrunek na nosie(chyba był złamany) i kula w obywdu dłoniach.
-O boże! Zabije go!
Jego wcześniej piękne błękitne oczy teraz miały barwe chłodnej, przekrwionej czerwieni.
-To ty wiesz co się wczoraj wydarzyło???
-Tak. Brat mi dzisiaj powiedział.
O jejku! Mogę się do Ciebie przytulić?- Zapytałam.
-Ymmm.... Nie wiem czy tego chce...
I jak na złość do szkoły wszedł Alan a Dyrektor zawołał do Siebie Justina.
Nie wytrzymałam i na oczach tego palanta pocałowałam obitego chłopaka a on? Oddał pocałunek i sie do mnie przytulił.
-Zabije go.
Szepnęłam mu do ucha.
-Życze powodzenia.
Uśmiechnął się do mnie, pocałował mnie w czoło i wszedł do Gabinetu a ja ruszyłam w stronę tego dupka, który mało co wzrokiem nie zabił Justina.
-Co ty sobie kurwa wyobrażasz?!?
I popchnełam go na ściane przy okazji dając mu siarczystego liścia w polik.
-Ejjj Mała o co ci chodzi???
-Pogódź się z tym, że wole Justina a nie Ciebie.
-Haha Słucham?
Czy ty myślałaś, że mógłbym na Ciebie Spojrzeć? Haha Zabawna jesteś! Są ładniejsze i chudsze.
-To obyś z taką myślą żył do końca roku szkolnego i się ode mnie odjebał bo jakoś Justin mnie bardziej kręci niż taki Chuj jak ty i dostał w drugi policzek a Ja odeszłam w stronę Gabinetu czekać na Justina.

-To jak mała? Kawa i ciastko nadal aktulne?
-Z tobą zawsze.
-O czym gadałaś z Alanem?
-A nic szczególnego.
-No chyba jednak tak skoro wasze krzyki było słychać u dyrektora.
-Próbowałam, mu wytłumaczyć, że ma się ode mnie odjebać.
I nagle przypomniały mi się jego słowa:
,,Są Ładniejsze i chudsze od Ciebie,,
Łza spłyneła mi po policzku a Justin to zauważył...
-Ej Mała co jest?
-A nic takiego.
-Mów!
-Podczas kłótni Alan stwierdził, że jestem gruba.
-Z której kurwa strony?
Figura klepsydry. Poprostu IDEALNA.
Nie słuchaj go.
-Gdyby nie to, że wuefistka na niego leci i on ją posuwa nigdy w życiu nie został by kapitanem.
-Zawieś mnie do domu.
Jutro gdzieś pójdziemy bo już ok.22 a musze rano wstać.
-Ok
I tak o to o 23 wróciłam do domu.
-Gdzie byłaś?
Usłyszałam głos Alana dochodzący z kuchni.
-Chuj ci do tego!
-Angela! Nie przeklinaj!
Usłyszałam głos mojej rodzicielki.
-To niech ten frajer wyjdzie z mojej kuchni i się ode mnie odjebie bo jest nic nie wartym dupkiem.
-Angela!!!
-Co?
-Już ci powiedziałam.
-Ide spać. Nara
-Dobranoc Skarbie
Usłyszałam głoś tego chuja
-W dupe sobie to wsadź.
-W twoją mogę.
-Jeb się na ryj.
-Angela!!! Jeszcze raz a...
-a co??? Wydrzesz się na mnie czy kieszonkowe skrócisz?
-Marsz do łóżka!!!
-Pierwszy raz się ciebie posłucham.
I po kłótni umyłam się, popisałam chwilę z Justinem i poszłam spać przytulając się do bluzy Blondyna, którą dał mi, żebym nie zmarzła.

Mój Ukochany Łobuz 💋Where stories live. Discover now