Rozdział 5

7.8K 298 9
                                    

Obudziłam się sekunde przed zadzwonieniem budzika.
Ehhh... Kolejny nudny dzień... Zaraz Zaraz nie taki nudny. Właśnie sobie przypomniałam dzisiaj się umówiłam z tym przystojniakiem- Justinem. Wyjełam z szafy czystą bieliznę, czarny top z dużym znackiem Nike,  czarne spodnie z wysokim stanem i wziełam szybki prysznic.
Po zrobieniu delikatnego makijażu zeszłam na śniadanie. Jak to z rana u mnie w domu odbywają sie rozmowy i krzątanina domowa bo wszyscy chcą wyjść a jest masa rzeczy do zrobienia.
Już miałam ubierać moje Huarache gdzy usłyszałam za sobą głoś mojego Brata Bliźniaka-
-Zdecyduj się na jednego a nie...
-O co ci chodzi?
-Jeden Ci dupe do szkoły wozi a z drugim się na randkę umawiasz?
-Po pierwsze primo: Ja mu nie kazałam sie do mnie dojebać
Po drugie primo: Będę się umawiać z kim chcę
Po trzecie primo: Skąd o ttm wiesz?
-To nie słyszałaś?
-O czym?
-No Alan dojebał wczoraj po szkole Justinowi..
-Słucham?!?
Z jakiej kurwa racji?!?
-Ale ty głupia jesteś. Czy myślisz, że Alan to byle jaki dupek, który walczy tak o każdą laskę??? On się chyba w tobie zabujał kretynko! Mało kosza wczoraj nie rozjebał na treningu nie wspominając już o Justinie, ktörego chciał zabić.
-To już jego problem. Ma Ashley. O nią niech się biję.
-O nią to nie ma co. Ona by mu nawet zapłaciła za randkę z nim nie wspomne już o innych rzeczach.
Dobra dupa w troki bo się spóźnimy...

I Nagle usłyszeliśmy klakson samochodu... Otworzyłam drzwi i zamarłam...
Przed podjazdem stał Alan w białej koszuli a w rękach chyba milion białych róż.
-Proszę Bardzo księżniczko
-A to z jakiej okazji?
-Dałabyś zaprosić się do Wesołego Miasteczka?
-Jestem już dzisiaj umówiona!
-Oj Maleńka wydaje mi się, że twój giermek dzisiaj nie będzie w stanie przyjść.
-Za wysokie progi jak na twoje nogi Ryczerzyku.
-To jak?
-Zobaczymy czy się nie zabijesz.
Puściłam mu oczko, wsadziłam kwiaty do wazonu i poszłam do szkoły zostawiając chłopców na podjeździe.

Mój Ukochany Łobuz 💋Where stories live. Discover now