Rozdział Trzeci : Czy Chris przestanie nienawidzić Carla?

46 3 0
                                    


- Chris i Carl biegli przed siebie do czasu aż znalezli jakiś opuszczony dom w którym się zatrzymali-

- Kurwa! znowu utknęliśmy! - Chris był już niezle zdenerwowany ciągłym lataniem.

- Lepsze to niż śmierć! - Carl był już zdenerwowany marudzeniem Chrisa.

- Tak lepsze siedzenie z tobą niż śmierć! jestem w niebo kurwa wzięty! - Chris miał już naprawdę dość siedzenie z tym chłopakiem.

- Oooo czyli teraz śmierć jest lepsza niż siedzenie w bezpiecznym miejscu w moim towarzystwie? - Carl naprawdę miał dość pierdolenia tego gówniarza.

- Wszystko jest kurwa lepsze niż siedzenie gdzieś w twoim towarzystwie! - Czarnowłosy wywrócił oczami , usiadł pod ścianą.

- Kurwa jak tak chcesz to możesz wypierdalać na zewnątrz! - Brunet stał przy oknie i sprawdzał czy są bezpieczni.

- Gdyby nie to że nie mam dokąd iść to bym wypierdolił już dawno! - Chris oparł głowę o ścianę.

- Możesz nawet iść żeby cie wjebali mam to w dupie - Carl spojrzał na niego ale zaraz wrócił wzrokiem do okna.

- Wow teraz chcesz żebym zginął? wiedz że czuje to samo do ciebie gnojku - Chris naprawdę w tym momencie żałował że poszedł z nim.

- Nie chcę żebyś zginął ja pierdole Chris - Carl nie chciałby śmierci czarnowłosego...prawda?.

- Nie? to dziwne bo brzmisz jakbyś tego własnie chciał - Chris może się do tego nie przyzna ale...zrobiło mu się trochę przykro słysząć to.

- Carl nie miał pojęcia że to co powiedział zabrzmiało tak jakby chciał śmierci czarnowłosego.

- Chris...ja...- Chłopak naprawdę nie miał pojęcia co powiedziec.

- Ty co? najlepiej nic już nie mów - Chris mruknął , zamknął oczy i próbował się uspokoić oraz pomyślec nad jakimś planem.

- Carl posłuchał jego słów i w ciszy spoglądał za okno.

- Po kilku minutach Chris otworzył oczy , spojrzał na niego.

- Carl...jak dużo zajmie nam dojście do twojego miasta?.

- Hm? właściwie to nie dużo. jeszcze kilka kilometrów , czekaj nadal chcesz że mną iść?.

- Cóż...czy naprawdę mam jakiś wybór?..nie mam pojęcia gdzie moja rodzina..- Czarnowłosy westchnął cicho.

- Hej...na pewno wszystko z nimi w porządku - Brunet usmiechnął się lekko , siadająć obok.

- Tak myślisz?..szczerze..mało w to wierze - Chris podciągnął nogi pod brodę.

- Carl usiadł obok czarnowłosego i położył mu ręke na ramieniu.

- Nie martw się tak , na pewno wszystko będzie dobrze.

- Może masz racje...chociaz szczerze...wątpię żeby oni się mną wogóle interesowali.

- Co masz na myśli?.

- Nigdy nie zwracali na mnie uwagi...byłem dla nich nie istniejący.

- Nie mów tak na pewno tak nie jest - Spojrzał na niego z uśmiechem.

- Możemy już ruszać w drogę?.

- Hm? poczekaj sprawdzę czy na pewno jest bezpiecznie - Carl wstał i rozejrzał się za okno w poszukiwaniu zagrożenia.

- I jak? czysto? możemy iść? - Chris wstał , stanął obok niego.

- Jezu nie strasz mnie. tak wszystko w porządku , możemy iść - Carl przeładował swój pistolet i wyszedł z domu.

- Chris szybko ruszył za nim , jednak nadal myślał o swojej rodzinie , ale teraz najważniejsze było dotarcie do miasta.

Czy miłość w świecie zombie jest możliwa?Where stories live. Discover now