Kawa (I)

6.1K 256 21
                                    

Ostre promienie słoneczne zaczęły ogrzewać całe pomieszczenie. Przecieram zmęczone oczy dłońmi. Naciągam rękawy nieco zbyt dużej, beżowej bluzy i chwytam w dłonie kubek z jeszcze ciepłą herbatą. Opieram łokcie na parapecie i niepewnie wychylam się przez okno. Pomijając fakt, iż nastał początek września, ciepło nadal towarzyszyło w miasteczku. To niesamowite jak wakacje szybko przeminęły. Koniec czasu wolnego, wieczornych imprez i rozmawiania przez telefon po nocach. Nigdy nie należałam do piątkowych uczniów, jednak sądzę że klasa maturalna to ostatni dzwonek, aby wziąć wszystko w swoje ręce i zacząć planować swoje życie. Egzamin dojrzałości to zdecydowanie jeden z najgorszych koszmarów większości licealistów.

Nerwowo oblizuję spierzchnięte wargi na myśl o tegorocznej maturze. Przeczesuję włosy palcami i upijam kolejny łyk herbaty.

— Nicola! Spóźnisz się! — krzyczy matka, powodując ciche westchnięcie z mojej strony.

Odkładam kubek na koniec parapetu i ostatni raz staję przed lustrem, aby skontrolować swój obecny wygląd. Zarzucam torbę na ramię i schodzę na dół.

Podchodzę do kuchenki i wstawiam wodę. Wyciągam słoik z kawą i nasypuję wyznaczoną ilość do czarnego termosu. Spoglądam w dół, gdy czuje jak coś ciepłego obija się o moje nogi. Kucam gdy zauważam rozweselonego, machającego ogonem beagla.

— Cześć Buddy — tarmoszę przyjaciela w ramach zabawy — Gdzie masz zabawkę? — droczę się z czworonogiem.

Ten w mgnieniu oka, zaczyna biec w stronę koszyka z zabawkami. Zalewam wcześniej przygotowaną kawę i dodaje mleko wraz z dwoma łyżeczkami cukru.

Kręcę głową na odgłos piszczącej zabawki. Spoglądam na psiaka, który podskakuje radośnie w miejscu, starając się sprowokować do zabawy. Drażnię się dłuższą chwilę z pupilem. Łapię mordkę między dłonie i całuje czule w czubek głowy.

Łapię termos z kawą i kieruje się na przedpokój. Bez słowa zakładam buty i staram się wyjść niezauważalnie.

— Nicola!

Przymykam oczy i ciężko wypuszczam powietrze. Wstaję i przerzucam włosy do tyłu jednym ruchem głowy. Wychylam się zza ściany, spoglądając na matkę wyczekującym wzrokiem.

— Jesteś w klasie maturalnej — odzywa się kobieta.

Oho, zaczyna się.

— Tak, wiem — odpowiadam krótko, mając nadzieję, że nie będzie kontynuować tematu, który doprowadzi do niepotrzebnej kłótni.

— Wiesz co to oznacza? Koniec ze znajomymi, koniec wychodzenia wieczorami, koniec z ciągłym siedzeniem w telefonie...

— Tylko nauka — przerywam jej, aby nie wysłuchiwać kolejnych zakazów.

— Nawet nie próbuj kombinować.

Przewracam oczyma i nie kontynuując rozmowy, wychodzę z domu. Postanawiam odpuścić sobie komunikację miejską, gdyż wolę nacieszyć się słońcem przed kolejnymi sześcioma godzinami siedzenia w małych, śmierdzących salach. Sięgam dłonią do torby, wyciągając z niej paczkę gumy. Wkładam jedną z nich do ust i rozplątuje słuchawki, które potem podłączam do telefonu i puszczam jedną z gotowych playlist. R&B rozbrzmiewa w moich uszach. Promienie słoneczne ogrzewają moją twarz.

Idąc deptakiem rozglądam się dookoła. Mimo, że nie przepadam za tym miastem, muszę przyznać, że ma ono swój urok.

Wąska droga, prowadząca pomiędzy masą sklepików.Kolorowe szyldy sprawiają, że wszystko wygląda o wiele atrakcyjniej. Zapach świeżo mielonej kawy unosi się w powietrzu. Zaciągam się kilkukrotnie, oblizuję usta, przed wejściem do piekarni. Wybieram jedną z gotowych kanapek bez większego zastanowienia i ze wzajemnością, życzę sprzedawcy miłego dnia.

Dusisz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz