#10 Beauty and the Beast

13.6K 520 17
                                    


Melissa

- Czekaj! - krzyknęłam wybiegając z baru.

Po jakiego grzyba w ogóle wysiadałam z samochodu matki, kiedy go zobaczyłam, jak idzie do tego przeklętego baru?!

Nie reagował, tylko szedł dalej.

Jestem pojebana. Naprawdę głupia. Ale moja wina, że jest taki przystojny w ten swój niewymuszony sposób? Ma kolczyki w miejscach, które zawsze mi się podobały? Rozwiane włosy na wszystkie strony i piękne oczy. Oraz mnóstwo tatuaży.

Coraz mniej mnie obchodziło to, że wszyscy uważali go za skurwiela.

- Kurwa, Nate! Możesz łaskawie zaczekać i chociaż raz nie zachowywać się jak dupek? - zawołałam w jego stronę jeszcze raz.

Zatrzymał się.

O kurwa i co teraz? Nie przemyślałam tego.

- Właśnie! Jestem dupkiem. Wszyscy mnie kurwa nienawidzą! Nie rozumiesz tego? Zostaw mnie w spokoju, bo jak pewnie słyszałaś jestem zdolny do różnych rzeczy. Nie boisz się, że zrobię Ci krzywdę? - powiedział, powoli przybliżając się do mnie. Zaczęłam się cofać, ale poczułam za sobą ścianę jakiegoś budynku.

Stałam wpatrzona w niego. Mój mózg odmawiał jakiejkolwiek pomocy w postaci myślenia.

- Nie przemyślałaś tego, prawda? Melissa, czego ty do kurwy nędzy ode mnie chcesz?

Właśnie. Czego ja od niego chcę?

Był coraz bliżej. Raz się żyje, prawda? Jeśli miałam czegoś żałować przez całe życie, to na pewno nie tego, że nie próbowałam.

Patrzył się na mnie pełen gniewu i innych emocji.

- Teraz się nie odezwiesz? Strach obleciał? - zapytał, będąc już bardzo blisko mnie.

Nie mogłam się powstrzymać.

Po prostu go pocałowałam.

Ten pocałunek wydawał się czekać na nas bardzo długo. Nasze wargi wbiły się w siebie łapczywie żądając jak najwięcej. Głodne dotyku i bliskości języki zaczęły odprawiać dziki taniec. To było jak tango dwóch spragnionych miłości, starych kochanków, którzy nie widzieli się przez dłuższy czas i pragnęli jak najszybciej zanurzyć się w sobie. Włożyłam ręce w jego włosy, a on objął mnie swoimi rękoma. Nie mogliśmy przestać. Na koniec przygryzłam jego wargę.

Oparłam się o ścianę, próbując zaczerpnąć oddechu.

- To było mocne - powiedział cicho, jeszcze ciężko dysząc. Nadal był blisko.

Powinnam go nienawidzić. Powinnam go chociaż trochę nie lubić!

A ja go właśnie przed chwilą pocałowałam.

- Nie wierzę, że mi na to pozwoliłaś - uśmiechnął się lekko.

- Przecież to ja cię pocałowałam - odparłam cicho.

- Melissa. Słodka. Niewinna - szeptem akcentował te wyrazy i po każdym składał pocałunek na mojej szyi. - Piękność przy obskurnym budynku. Razem ze społecznym przegrywem. Same przeciwieństwa. Możesz kazać mi przestać, jeśli Ci się to nie podoba.

- Nie przestawaj.

Objęłam go za szyję wspinając się na palce. Co ja wyprawiałam?! No i co do cholery ten człowiek ze mną robi?

Kill for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz