Rozdział III

892 65 12
                                    

     Przyłożyłem telefon do ucha, nie odrywając wzroku od placu rozciągającego się przede mną. Nie było na nim nawet jednej latarni, która rozproszyłaby mrok nocy. To było totalne pustkowie, dookoła stały opuszczone budynki, co stanowiło wręcz idealną scenerię na realizację planu. Po kilku sygnałach, które rozległy się z głośnika telefonu, po drugiej stronie w końcu usłyszałem głos Scotta.

    – Wszyscy pamiętają, jaki jest plan? – Zapytałem cicho, chociaż byłem całkowicie sam i na dodatek siedziałem w samochodzie.

     – Każdy jest na swojej pozycji, czekamy na sygnał. – Mruknąłem coś na potwierdzenie, ale cała moja uwaga skupiła się na słabej poświacie, która pojawiła się na drugim końcu placu. – Myślisz, że to oni? – Zapytał McCall, który prawdopodobnie też dostrzegł światła. Odczekałem kilka sekund, uważnie patrząc się w punkt, w którym powinien pojawić się samochód. W końcu w polu mojego widzenia pojawiły się wyraźnie dwa reflektory.

    – Bądźcie w gotowości. – Rzuciłem szybko do słuchawki i zakończyłem połączenie, nie czekając na ewentualną odpowiedź Scotta. Rzuciłem telefon na siedzenie obok i sięgnąłem do wewnętrznej kieszeni kurtki. W środku od razu odnalazłem małe urządzenie i nacisnąłem znajdujący się na nim guzik. Dzięki temu stado będzie mogło z łatwością mnie namierzyć. Zasunąłem niewielką kieszeń suwakiem, aby upewnić się, że lokalizator nie wypadnie i wysiadłem z samochodu. Auto przeciwnika zbliżyło się w tym czasie o kilkadziesiąt metrów, oświetlając światłami plac. Zatrzymałem się kilka metrów przed swoim samochodem i czekałem, odważnie patrząc wprost na nadjeżdżający samochód. Zaraz, zaraz... Niespodziewanie zza niego wyjechały kolejne dwa auta. Cholera jasna! Czemu przysłali aż trzy furgonetki? Nie spodziewaliśmy się, że wyślą całą ekipę. Po grupowej naradzie, na którą Scott zebrał jeszcze kilka osób, zadzwoniłem na numer Chrisa, aby móc skontaktować się z osobą, która go przetrzymywała. Jednomyślnie zaakceptowaliśmy jeden plan, który potem zacząłem wcielać w życie. Umówiliśmy się na wymianę. Oni oddają Chrisa, zdrowego i żywego, a w zamian zabierają mnie. W końcu od początku chodziło im o dorwanie właśnie mnie, więc zgodzili się na moją propozycję. Mój rozmówca wyraźnie powiedział, że wyślą kilku swoich ludzi, akcentując przy tym, że wybierze tych najlepszych. Byliśmy pewni, że ma na myśli maksymalnie pięć osób. Przecież nikt nie ma tak elitarnej grupy, żeby dosłownie każdy był w niej najlepszy. Mieliśmy spróbować swoich sił w walce, jeżeli by się udało, odzyskalibyśmy Chrisa bez konieczności wymiany. Tymczasem oni wysłali aż trzy furgonetki. Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że próbują jedynie stworzyć pozory, a w rzeczywistości jest w nich tylko parę osób, może po dwie w jednej. Wiedziałem, że stado nie wycofa się z walki, nawet mimo przewagi liczebnej przeciwnika, ale wolałem nie ryzykować ich życiem. Nie znałem tam wszystkich, ale Scott owszem i to wystarczało. Wszystkie trzy samochody się zatrzymały, a ze środka zaczęli wysiadać pierwsi ludzie. Uważnie przyjrzałem się każdemu z nich. Nie mieli żadnej broni, co znaczy, ze nie przyjechali tu, aby zabijać. Mieli tylko coś przymocowanego do paska spodni. Byłem prawie pewny, ze były to paralizatory. Grunt, że nie mieli broni palnej, z resztą jakoś sobie poradzimy. Zła informacja była taka, że z samochodów wysiadało coraz więcej ludzi. Zdołałem naliczyć już dziesięć osób, a w naszej drużynie były dwa wilkołaki, kojotołak, chimera i banshee w rezerwie, ale tylko w rezerwie. Każdy z naszych przeciwników zajął dokładnie przemyślane pozycje, zupełnie jakby wcześniej spędzili godziny, ćwicząc to. Na środku z największą obstawą dookoła, dostrzegłem klęczącego na ziemi Chrisa. Miał zasłonięte oczy, skrępowane z tyłu nadgarstki i trzymało go aż dwóch osiłków. Zmierzyłem wzrokiem wszystkich stojących przede mną ludzi. W sumie było ich trzynaście. Każdy z nich patrzył na mnie w oczekiwaniu. Uniosłem ręce wnętrzem dłoni w ich stronę, aby okazać, że nie byłem uzbrojony.

Wanted || Isaac LaheyWhere stories live. Discover now