~Kristian~

179 9 6
                                    


Ira skuliła się na kanapie jeszcze mocniej, nie chcąc nic powiedzieć. Westchnęłaś ociężale, wiedząc, że naciskiem nic nie wskórasz. Obejrzałaś się. Mishy już dawno nie było w domu, a szukanie go po całym mieście było nadaremne. Skoro ani do Iry, ani do Mishy nie mogłaś dotrzeć został ci jedynie Kristian.

-Ja idę teraz porozmawiać z Krisem, a tobie radzę się pozbierać, bo będę chciała wiedzieć, co się tu do diaska wydarzyło. - powiedziałaś do niej, nie mogąc opanować złości, która w tobie wrzała. Znikasz na dwie godziny, a oni już zdążyli się wszyscy pokłócić. Nie mogłaś już nawet od nich odpocząć. Czułaś się jak ich niańka.

Podreptałaś po schodach na górę, zaraz po tym jak dziewczyna mruknęła coś pod nosem bardziej do siebie. Rozmowa z nią była bezcelowa. Poszłaś w doskonale znanym ci kierunku. Jego pokoju. Drzwi były zamknięte. Nacisnęłaś klamkę, jednakże drzwi nie chciały ustąpić. Szarpnęłaś mocniej, w nadziei, że wejście się jedynie zacięło. Nic z tego. Zamknął się na klucz.

-Kristian, otwórz. To ja. - krzyknęłaś, bijąc pięścią w drewno. Głuchy odgłos rozbrzmiał w twoich uszach, jednakże gdy przestałaś, odpowiedziała ci tylko wymowna cisza. Uderzyłaś i zawołałaś jeszcze raz w nadziei, że otworzy. Jednakże to było, jak rozmowa ze skałą. Nic nie wskórało. Daniela nie było w domu. Poszedł z Marią na jakieś ważne spotkanie, więc nie mogłaś poprosić go o odkręcenie klamki i wyłamanie zamka, by dostać się do środka, a sama nie miałaś pojęcia, gdzie trzymają narzędzia.

Krzyki i walenie pięścią w drzwi nie przynosiło skutków, a tym bardziej mocne szarpanie za klamkę było bezcelowe. Zaczęłaś coraz mocniej bać się o chłopaka. Twój głos coraz mocniej się załamywał, ale nie dawałaś za wygraną. W końcu zrezygnowana westchnęłaś i osunęłaś się po drzwiach.

-Skoro nie chcesz otworzyć to ja sobie poczekam! - krzyknęłaś. - W końcu będziesz musiał wyjść, a jeśli nie to poczekam na Daniela. On już na pewno coś poradzi! - wyczekiwałaś na odpowiedz, wytężając słuch. Nic. Zupełna cisza. Jakby w ogóle nie obchodziły go twoje słowa, albo jakby go tam w ogóle nie było.

W końcu usłyszałaś krótki trzask. Przekręcanie klucza w zamku. Poderwałaś się do góry i stanęłaś na równe nogi. Otworzył ci. Widziałaś jego potargane włosy, czerwone od płaczu oczy i mokre ślady wyrysowane na lekko zarumienionych policzkach. Pociągnął nosem. Otworzył drzwi troszkę szerzej, byś mogła wejść. Bez słowa pokonałaś próg.

Nie bardzo wiedziałaś jak postąpić. Rzadko widywałaś Kristiana w takim stanie. Przywykłaś do jego urodziwego uśmiechu. Zazwyczaj był wesoły i starał się rozweselać również innych swoim podejściem i zachowaniem. Przed tobą jednak znajdował się całkowicie załamany i zdruzgotany Kristian - ktoś, kogo nigdy wcześniej nie widziałaś.

-Kristian. - jęknęłaś cicho, jakby na pocieszenie.

Niepewnie podeszłaś do niego i wtuliłaś się w jego ciepłe ciało. Niezgrabnie odsunął cię od siebie i zamknął z powrotem drzwi na klucz. Wyminął cię i rzucił się na łóżko, zakopując pod kołdrą. To nie był dobry znak. Rozejrzałaś się po pokoju. Wszystko było na swoim miejscu. Podeszłaś do łóżka. Usiadłaś na jego krańcu, uważając by nie usiąść na chłopaku, który był zakamuflowany i trudny do odnalezienia pod grubą pierzyną. Odnalazłaś dłonią jego plecy i pogłaskałaś go, tak naprawdę chcąc zmusić, by wygrzebał się spod okrycia.

-Zostaw mnie. - jęknął w odpowiedzi.

-To wyjaśnij mi, co się stało. - zażądałaś.

-Nie ma czego wyjaśniać. To sprawa między nami. Idź sobie! - warknął nieprzyjemnie. Nie zraziłaś się. Wiedziałaś, że działa pod wpływem emocji i to tych niedobrych.

Imaginy || Kristian KostovKde žijí příběhy. Začni objevovat