Rozdział 6

2.6K 366 34
                                    

Niesprawdzony także liczę na komentarze jeśli wyłapiecie jakieś błędy..

A.

~*~

— Wszystko w porządku? — słysząc głos brunetki od razu niemal przenoszę wzrok na jej postać.

— Yeah, wszystko w porządku.

Kogo Ty próbujesz oszukać Camila?

No kogo?

Jeśli tak mówisz. — posyła mi słaby uśmiech na co tym razem nie odpowiadam tym samym. — Chyba powinni już być.- mówi spoglądając na ścienny zegar.

— Tak, pewnie są korki. — wzruszam ramionami starając się grać obojętną, naprawdę to nie znoszę kiedy ktoś spóźnia się na wcześniej wyznaczone spotkanie.

— Pewnie tak... — zaczyna ale dzwonek do drzwi nie pozwala jej skończyć.

— To pewnie oni. — komunikuję i szybko zaczynam kierować się do drzwi. Słysząc za sobą stukot obcasów, wiem że kobieta podąża za mną, przez co robię się coraz bardziej zdenerwowana bo wiem, że nie odwlekę już tego co powinno mieć miejsce już dawno temu. —  Zrezygnujmy. — mówię zatrzymując się tuż przed drzwiami. — Przecież to się nie uda. Zrobię z siebie idiotkę.

— Ej, ej spokojnie. — mówi podchodząc do mnie jeszcze bliżej. — Wszystko się uda. Nie musisz się martwić, proszę uśmiechnij się i postaraj się chociaż udawać, że jesteś szczęśliwa. — mówiąc to patrzy mi prosto w oczy, przez co czuję się onieśmielona.

— Dobrze, spróbujmy. — szepczę będąc całkowicie pod władzą zielonych tęczówek kobiety.

— Więc zróbmy to. — nim się obejrzę drzwi zostają otwarte a moje oczy spotykają się ze zdezorientowanymi tęczówkami moich rodziców.

— Witaj.. — mój ojciec zaczyna mówić ale kiedy jego wzrok ląduje na Lauren nagle milknie. Po jego minie widzę, że nie będzie to jedna z tych przyjemnych wizyt. — Camila przedstawisz nam wybrankę twojego serca? — pyta zaskakując mnie tym samym taką postawą. No cóż widać się pomyliłam i będą w stanie chyba mnie zaakceptować.

Chyba.

— To Lauren. — mówię nieśmiało spuszczając głowę na dół, nie wiem co jeszcze mogłabym powiedzieć, nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji.

— Miło mi państwa poznać. — brunetka uśmiecha się w ten cudowny dla siebie  sposób  wyciągając przy tym dłoń w stronę mojej matki, która ignoruje ją i przyciąga do uścisku.
Nie spodziewałam się, że zaakceptują Lauren tak dobrze, wiem że jest piękna ale jednak to kobieta i myślałam, że ich reakcja będzie zupełnie inna.

— Może przejdziemy do salonu? — pytam odczekując chwilę po wymienieniu uścisków między tą trójką.

— Oh, tak to dobry pomysł. Z chęcią poznamy bliżej twoją partnerkę Camila. — słowo daję, że widząc uśmiech mojej matki jestem szczęśliwa jak nigdy wcześniej.

Kiedy przechodzimy do jadalni czuję dłoń Lauren w dole swoich pleców i momentalnie robi mi się słabo, bo przecież jest obcą osobą dla mnie i taki kontakt jest naprawdę niekomfortowy. Znaczy nie jest niekomfortowy, po prostu jest niewłaściwy...

Randka na zlecenie | Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz