Rozdział 2

3.9K 379 409
                                    

Perspektywa Gumballa

- Panie mój! - zakrzyknął jeden z mieszkańców Słodkiego Królestwa, podbiegając do tronu chwiejnym krokiem. Zmachany padł na kolana, po czym położył dłoń na jednym z podłokietników mojego siedziska. - Wypijmy za zdrowie...

Podniosłem się ostrożnie, a następnie pomogłem wstać mężczyźnie.

- Może później, proszę pana - oznajmiłem, odprowadzając Słodyczanina do stołu z przekąskami. - Już sporo się napiłem, a muszę mieć trzeźwy umysł, aby zarządzać królestwem...

Dorosły tylko zaśmiał się głośno i dość psychodenicznie, po czym dołączył do grupki znajomych. Z ulgą wróciłem na swoje miejsce. Rozsiadłem się wygodnie na tronie, przyglądając przybytym gościom.

Ojciec już dawno przesadził z alkoholem i teraz wymęczony spał w swojej komnacie. Dzisiejszego wieczoru zachowywał się dość... zrozumiałe, jak po tak dużej ilości wina na raz.

- Ładnie to tak kłamać? - usłyszałem tuż obok siebie.

Gwałtownie odwróciłem głowę w lewo. Tuż przy moim tronie siedziały Cake i Fiona.

- Hę? - spytałem.

- Błagam cię, Gumball - kontynuowała Fiona. - Od rozpoczęcia ceremonii nie wypiłeś ani jednego kieliszka...

- Tak jakoś wyszło...

- Przepraszam, Wasza Wysokość, ale ukończyłeś dzisiaj osiemnaście lat! - wtrąciła się kotka, ostrząc pazury o drewniany podest. - Chyba masz prawo nieco zaszaleć!

- No właśnie! - podchwyciła blondynka. - Wieczny świętoszek...

- Nie jestem...

- Jesteś! - przerwały mi w tym samym momencie.

Podniosłem ręce w geście poddania. Dziewczyna posłała pupilce porozumiewawcze spojrzenie, które mogło znaczyć tylko jedno...

- Zmywamy się - oznajmiła.

- Nie, nie i jeszcze raz nie! Macie jakiś głupi pomysł... Tak?! Jeżeli myślicie, że dam się namówić...

- Nie panikuj, Gum... Chcemy cię tylko zabrać do jakiegoś baru - ogłosiła Cake.

- Tak, taka przyzwoita knajpka - dodała Fiona. - Poznasz super ludzi!

- Nie wiem, czy to dobry pomysł...

Przyjaciółki posłały mi tylko niedowierzające spojrzenia, mające znaczyć: "Przestań pierdolić i odpuść sobie".

- No... zgoda - poddałem się.

- Yeah! - ucieszyła się blondynka.

- Zobaczysz, spodoba ci się.

Czasami bałem się ich szalonych pomysłów. Miałem tylko nadzieję, że nie popełniłem błędu na wszystko się zgadzając...

                             *

- Daleko jeszcze? - jęknąłem, przysiadając na miękkim futrze Cake.

- Nie, już prawie jesteśmy na miejscu - zaświergotała Fiona.

- Jedziemy tam już z pół godziny! Czy powiecie mi wreszcie gdzie mnie wieziecie?!

- To dosyć dalekie rejony krainy Ooo... - napomknęła Cake. - ... W pewnym sensie także zakazane...

Rzuciłem dziewczynom gniewne spojrzenie, gwałtownie wstając.

- No jasne! Świetnie! - wybuchnąłem, wyrzucając ręce w powietrze. - Mam rozumieć, że dałem się namówić na jakiś wasz kolejny, genialny pomysł?! A ta wasza "knajpka na poziomie"... Arg! I niby jak to będzie wyglądało?! Już widzę nagłówek porannej gazety: "Młody władca chlaja się po klubach nocnych"!

A co, jeśli się domyśli? (Gumlee)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz