Rozdział 11

408 41 12
                                    

na samym początku
chcę podziękować
za ponad 400 wyświetleń
mnóstwo gwiazdek
i deszcz pozytywnych komentarzy
jesteście tacy kochani
😍
dziękuję za wsparcie i czas,
poświęcony na czytanie
mojej twórczości
💕
a teraz zapraszam do czytania
😊




Avery otworzyła powoli oczy, ale zaraz przymknęła z powrotem powieki, przez oślepiające promienie słoneczne przedostające się do pomieszczenia.
Poczuła mocny ból głowy i mruknęła pod nosem zaciskając oczy, po czym zamrugała kilka razy przyzwyczajając się do jasności panującej w około.
Nagle rozejrzała się w panice, nie miała pojęcia, jak się tu znalazła.
Po chwili dotarło do niej, że znajduje się w szpitalnej sali, sama. W jej lewej ręce tkwił wenflon, a jej głowa była przewiązana mocnym bandażem.

Po pewnym czasie do pomieszczenia wszedł mężczyzna w białym kitlu. Nie wyglądał za sympatycznie, ale kiedy uśmiechnął się widząc, że dziewczyna jest przytomna uzyskał trochę zaufania u Avery.

Usiadł obok łóżka i na początku przedstawił się jej, a potem zapytał o jej samopoczucie.
Następnie lekarz powiadomił ją o tym, co się stało i o tym, co zrobił z jej rozbitą głową. Avery tylko potakiwała słuchając, jak lekarz mówił, że znaleźli ją nieprzytomną na podłodze w męskiej toalecie w szkole i po tym, jak została przewieziona do szpitala założono jej sześć szwów.
Za to kiedy usłyszała pytanie 'Jak to się stało?' mogła przysiąc, że jej serce na chwilę się zatrzymało.

- Zrobiło mi się słabo - zaczęła mówić chcąc jakoś wybrnąć z sytuacji - chciałam przemyć twarz wodą, wcześniej zawsze mi to pomagało - tłumaczyła spoglądając to na swoje nogi, to na lekarza - potem zakręciło mi się w głowie i dalej nie pamietam - powiedziała i spojrzała na mężczyznę zmieszana.

Ten tylko pokiwał lekko głową patrząc na nią.

- Rozumiem - mruknął - wcześniej zdarzały ci się omdlenia? - zapytał, a Avery odetchnęła z ulgą, że kupił jej wymówkę.

- Od kilku dni trochę gorzej się czułam i wczoraj zrobiło mi się słabo - odpowiedziała pewnie.

- Dobrze - odpowiedział i wstał zaglądając do kartoteki - to nic poważnego, ale skoro zdarzały ci się już takie sytuacje, zostaniesz na obserwacji do jutra - powiedział i spojrzał na Avery, która tylko pokiwała głową, po czym lekarz opuścił pomieszczenie.

Brunetka przymknęła oczy oddychając głęboko. Z jednej strony ogarniała ją radość, że wszystko potoczyło się tak dobrze, a z drugiej strony jej serce zostało rozrywane na milion malutkich strzępów przez to, że miała świadomość, że to Grayson doprowadził ją do tego stanu. Miała ochotę płakać, ale wiedziała, że to nie za dobry moment i też nie sprzyjające temu miejsce.
To, co stało się Graysonowi było jej winą, przecież on sam dał jej to do zrozumienia. Obwiniała się o to, że brunet cierpi, ale dostała nauczkę i po pewnym czasie stwierdziła, że należało jej się to.
Pogrążyła się w ciszy i własnych myślach w spokoju leżąc na sali aż do wieczora, kiedy przyszli jej rodzice zobaczyć, co z ich córką, wtedy na ustach nosiła uśmiech, a jej blada twarz promieniała, choć wewnątrz pragnęła, żeby pomylono kroplówki i podano jej jakąś z bardzo silnymi lekami, które śmiertelnie wyniszczyłyby jej organizm.

***

Tego dnia Grayson nie wrócił na lekcje. Zaraz po tym incydencie wybiegł z budynku i skierował się prosto do domu.

Będąc w ich apartamencie rzucił swoim plecakiem w kąt kuchni, która była pierwszym pomieszczeniem, w jakim się znalazł i po chwili zamknął się w swoim pokoju.

Usiadł pod ścianą i oparł głowę o zimną powłokę, a z jego oczu cienkimi stróżkami popłynęły gorące, gorzkie łzy. Grayson już dawno nie dał swoim emocjom przejąć nad nim kontroli tak jak dzisiaj. Przypominając sobie iskrę przerażenia w pięknych oczach Avery zaczął łkać zaciskając zęby na rękawie swojej bluzy. Nie wiedział, czy Ethan jest w domu, a jeśli tak to nie chciał, żeby go usłyszał. W tej chwili bruneta męczyło poczucie winy, które ciążyło na nim od chwili, kiedy zadał dziewczynie pierwszy cios, ale to nie było wszystko. Bał się. Nie kogo innego jak Ethana. Bał się, że tej nocy znowu się na nim wyżyje za okazanie trochę człowieczeństwa dzień wcześniej. Jego ciało zaczęło drgać płaczliwie. Czuł się tak źle, jak jeszcze nigdy dotąd. Wykrzyczał Avery prosto w twarz, że to, jak wygląda jest jej winą, a tak naprawdę była to wina jego brata. Tylko i wyłącznie jego. Nie potrafił skupić się na niczym innym jak nie na brunetce, która patrzyła na niego z niedowierzaniem zmieszanym ze strachem i niepewnością. Nie wiedział co się z nią stało, ale nawet nie pomyślał, że może w tej samej chwili zajmować szpitalne łóżko. Postanowił porozmawiać z Avery zaraz następnego dnia w szkole, ale nie miał pojęcia, że się tam nie pojawi jutro ani w najbliższe dni.

These twins are bullies | Dolan Twins Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz