Rozdział 3

563 41 5
                                    

na początku kilku słów ode mnie
tego rozdziału miało nie być,
mam na myśli,
nie miałam go w planach
po pierwsze postanowiłam, że rozdziały będą się pojawiać co dwa dni, przynajmniej podczas trwania wakacji, chcę dodawać je systematycznie
po drugie ta część zaczęła istnieć dosłownie przez przypadek, z problemów ze snem wzięło mi się na nocne przemyślenia, a przemyślenia poprowadziły do pisania,
żeby uspokoić nerwy
myślę, że tym rozdziałem będę w stanie przybliżyć wam historię głównej bohaterki,
więc zapraszam serdecznie x
🍑

Avery lekko roztrzęsiona przeżyła resztę lekcji bez przerwy analizując słowa Ethana. Nie były one bardzo dołujące, czasami chłopak potrafił jednym zdaniem rozkruszyć jej serduszko w milion malutkich kawałeczków i zostawić ją z nimi, żeby zbierała je przez całą noc tonąc we własnych łzach, a następnego dnia dała je uszkodzić jeszcze bardziej przez jego bliźniaka. Bo mówiąc szczerze pomimo, że Ethan nadwyrężał jej psychikę odginając ją we wszystkie możliwe negatywne kierunku to właśnie Grayson ranił ją najbardziej. Wydawało się to dziwne, ale w pierwszych dniach w nowej szkole Gray stał się jej obiektem westchnień. Zauroczyła się chłopakiem widząc jego uroczy uśmiech podczas rozmowy z przyjaciółmi, czy z bratem. Podobał się jej, sam jego wygląd zwracał jej uwagę i tak, przecież on i Ethan to bliźniaki, wyglądają prawie tak samo, ale jednak to właśnie bruneta z ślicznym, szczerym uśmiechem i kolczykiem w kształcie skrzydełka, który od początku ją interesował, polubiła bez zastanowienia.

Jej pierwsza miłość zaczęła przeradzać się w koszmar. Bliźniaki po prostu zaczęli ją zaczepiać, co jak każdej zwykłej nastolatce, zaczęło schlebiać. Na samiutkim początku któryś z nich czasami pstryknął jej ramię i poszedł dalej. Brunetka uśmiechała się pod nosem mając ślepą nadzieję, że chłopcy by ją polubili, skoro już wtedy okazywali jakieś zainteresowanie jej osobą. Potem zaczęli delikatnie kłaść ręce na jej ramionach, plecach, a za każdym razem, kiedy ich skóra spotykała się z materiałem ubrania Avery przechodził ją ciepły, przyjemny dreszcz. Robili tak przez pewien czas. Nie odezwali się do niej ani razu. Ona także nie miała zamiaru tego robić. Następnie nadszedł ten jeden dzień, który zmienił jej poglądy o 180°.

W tym dniu dziewczyna szła po zakończonych zajęciach przez korytarz obok sali gimnastycznej. Kończyła lekcje w miarę późno, dlatego po szkole krzątało się tylko kilka osób. Stawiała przed siebie kroki zapatrzona w jakiś zeszyt, teraz już nawet nie pamiętała jaki. Kiedy przechodziła obok szatni dalej nie odrywając wzroku od słów zapisanych na kartkach nagle poczuła, jak ktoś brutalnie szarpnął ją do tyłu. Wszystko działo się na tyle szybko, że zdążyła tylko zarejestrować, że silne ramiona wciągają ją do pomieszczenia. Zdezorientowana wydała z siebie przerażony pisk godny malutkiej myszki, a zaraz po tym ktoś zasłonił jej usta.

- Odezwij się jeszcze raz - usłyszała czyjeś warknięcie i mogła przysiąc, że zaczęła się modlić, żeby potencjalnie znajomy głos nie okazał się tym o którym myśli.

Nie odezwała się już ani razu. Nie odważyła się. Jej pewność siebie nigdy nie istniała, a chęć wyrwania się ze stalowego uścisku i nadzieja z tym związana jak szybko się pojawiły, tak szybko zgasły.

Pamiętała, że wtedy trzymająca ją osoba posadziła ją na czymś bliżej nie określonym i nachyliła się nad nią. Ich oczy były od siebie kilka centymetrów i w tym momencie zdała sobie sprawę, że to te oczy. Marzyła, żeby właśnie te oczy patrzyły na nią, ale w trochę inny sposób. Teraz widziała w nich pogardę, zduszony śmiech, dezaprobatę.

- Dobra dziewczynka - usłyszała drugi głos, od razu zwróciła głowę w tym kierunku, z którego dochodził.

Jeden z braci Dolan bez przerwy lekko nachylał się nad nią, za to drugi stał maksymalnie dwa kroki za nim ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami, z irytującym uśmiechem malującym się na jego ustach.

- Teraz posłuchaj... - Ethan kontynuował swój monolog, ale ona po prostu nie umiała go słuchać.

Zwróciła wzrok na Graysona i z przerażeniem w oczach zaczęła po prostu patrzeć na jego twarz. Gray nie powiedział nic. Definitywne zero. Avery obserwowała każde jego mrugnięcie, a on nie zdejmował z niej spojrzenia. Ciągle widziała w jego brązowych ślepiach to samo. Bezceremonialność, bezczelność, choć mogła przysiąc, że przez ułamek sekundy mogła dojrzeć współczucie przedzierając się przez całą resztę, ale po chwili uświadomiła sobie, że pewnie ubzdurała to sobie, próbując doszukać się jakiejkolwiek pozytywnej emocji.

Zaczęła z powrotem słucha Ethana, kiedy ten przykuł jej uwagę słowami
"Nie będziesz tu istniała, twoje życie straci sens, wszystko dzięki nam"
Pamietała jak z przerażeniem zwróciła na niego swój wzrok, a potem słyszała już tylko swój własny krzyk. Ból jak zaraz rozszedł się po jej ciele, kiedy Grayson pchnął swoją rękę zwiniętą w pięść pomiędzy jej obojczyki. Pamietała jak zrzucili ją z jej dotychczasowego siedzenia, miała na sobie rozkloszowaną, czarną spódniczkę i krótką, białą, luźną koszulkę, ubierała się 'ładnie' właśnie dla nich. Wierzyła, że twierdzą iż jest piękna i to było tak złudne. Spódniczka podniosła się ukazując jej bieliznę, dziewczyna płakała. Pamietała, jak Ethan zahaczył palcami o jej figi i skomentował ją wplatając w zdanie słowo 'dziwka', co tak bardzo ją zażenowało. Nigdy nie czuła się tak źle jak w tym momencie. Miała problem z zaczerpnięciem większego oddechu, nie przestawała płakać, nawet kiedy już ją zostawili ona nadal leżała w tym jednym miejscu i nie mogła uwierzyć w to, co właśnie się stało. Nie mogła zrozumieć tej sytuacji. Po prostu nie potrafiła.

These twins are bullies | Dolan Twins Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz