Rozdział 13

475 43 15
                                    

Kolejny poniedziałek był dla niej ciężki od samego rana.
Rano stała przed lustrem ze łzami w oczach. Nie chciała iść do szkoły, bardzo tego nie chciała.
To był ten dzień, którego zdecydowała się ma zmianę fryzury. Nie chciała atencji ze strony innych uczniów, a biały opatrunek, który zakrywał szwy, był widoczny przez jej włosy. Dziewczyna zrezygnowała z fryzury, którą zwykła nosić. Zniszczyła przedziałek znajdujący się na środku jej głowy i zaczesana włosy na stronę, na której widoczny był biały plaster. Zakryła go trochę bardziej, użyła trochę lakieru do włosów, żeby włosy nie odsunęły się w ciągu dnia i sprawdziła, czy napewno dobrze to wygląda, po czym wykonała wszystkie inne poranne czynności i zrezygnowana ruszyła do szkoły.

Zaraz po wejściu do budynku, Avery zwiesiła głowę i szła przed siebie w stronę sali gimnastycznej, nie interesując się niczym. Dobrze jej szło, nawet bardzo dobrze, ale to wszystko musiał przerwać dobrze znany jej głos.

- Nasza gwiazdeczka wróciła! - zacisnęła na chwilę powieki, po czym poczuła jego dłoń na ramieniu - Bidulka - mówił z udawanym smutkiem w głosie, co doprowadzało dziewczynę do szału.

Zwróciła wzrok na Ethana i spojrzała w jego oczy z pogardą.

Chłopak jak zawsze uśmiechał się sarkastycznie, miał delikatnie zaróżowione policzki i czoło, mokre kosmyki jego włosów przylegały do jego czoła. Był po zajęciach wychowania fizycznego.

- Jak było w szpitalu? - zapytał mówiąc jak do dziecka, ale nie dał jej odpowiedzieć - Tam też o ciebie nie dbali?

Dziewczyna nie miała ochoty udzielać mu żadnej informacji, na co prychnął histerycznie.

- Co? Rozbita główka uszkodziła ci jakieś funkcje życiowe? - zaśmiał się i chwycił jej głowę od góry, po czym zaczął nią gwałtownie ruszać na boki.

Dziewczyna zaczęła się wyrywać i mówić, żeby przestał, ale on nagle zauważył opatrunek między jej karmelowymi kosmykami.

- Oh, co my tu mamy? - zaśmiał się ponownie, po czym unieruchomił jej głowę i ukłuł palcem sam środek białego plastra.

Avery syknęła i spróbowała strzepnąć jego ręce, na darmo.

- Zabawna jesteś - powiedział, po czym kontynuował i powtórzył poprzednią czynność kilka razy.

- Przestań! - wrzasnęła, kiedy w kącikach jej oczu zaczęły gromadzić się gorzkie łzy.

Ethan prychnął i skupił się na odrywaniu opatrunku od jej skory z ciekawości, jak to wygląda, ale kiedy bezwiednie poluźnił uścisk, Avery wyrwała się mu i zaczynając płakać pobiegła jak najszybciej na salę gimnastyczną.
Ethan coś za nią wolał, nie skupiała się co, ważne było dla niej to, że nie biegł za nią.

Wpadła do pustej szatni ledwo łapiąc oddech. Kręciło jej się w głowie, a zszyte miejsce pulsowało bólem.
Nagle podniosła głowę i wyprostowała się opierając rękę o ścianę, oczy zwróciła przed siebie. Nagle powietrze uwięzło jej w gardle.

Grayson podniósł wzrok znad umywalki i spojrzał w jej stronę.
Miał na sobie czarne buty i rurki, a jego klatka piersiowa była odsłonięta. Pokrywały ją kropelki wody, tak samo jak jego twarz, jego mokre włosy ułożyły się w nieładzie.

- Avery - powiedział cicho.

- Nie - dziewczyna szepnęła, a z jej oczu pociekło jeszcze więcej łez - nie, nie, nie-

Zawróciła momentalnie i chciała wybiec z pomieszczenia, ale brunet był szybszy.

Kiedy dłoń Avery już prawie sięgała klamki, Grayson złapał jej rękę i przyciągnął ją do siebie zamykając w swoich ramionach.

Przed oczami dziewczyny przeplatały się różne wspomnienia. Obrazki skakały od jednego do drugiego. Bała się, że Grayson ją uderzy, była wręcz na to gotowa, była tego pewna, ale po chwili w jej głowie odtworzyła się chwila, w której ją do siebie przytulił, dokładnie jakby ktoś pokazał jej film z kasety.

Avery zacisnęła powieki czując ciepło bijące od nagiej klatki piersiowej chłopaka i momentalnie poczuła się bezpieczniej, tak samo jak ostatnim razem. Wciąż była niepewna, ale jednak bardziej przekonana do jego osoby.

Grayson nie potrafił się powstrzymać. Kiedy tylko ją zobaczył chęć przytulenia jej do siebie i poczucie zagwarantowania jej komfortu wygrało z rozsądkiem. Widząc strach w jej oczach chciał go przepędzić, więc po prostu złapał ją w swoje ramiona i poczuł się spełniony trzymając ją tak blisko przy sobie.

Oddech brunetki był urywany, było jej słabo, była skołowana, ale po dłuższej chwili zaczęła się uspokajać. Za to bez przerwy stała spięta, nie zważając na to, że Grayson najwidoczniej nie chciał jej skrzywdzić.

- Przepraszam - szepnął wplątując palce w jej włosy - tak bardzo przepraszam - dopowiedział z ustami przy jej czole, po czym delikatnie musnął wargami jej skórę.

Słowa chłopaka uderzyły w dziewczynę ze zdwoją siłą. Grayson Dolan, powód każdej skazy na jej ciele, jej nieprzespanych nocy, jej płaczu i bólu właśnie ją przepraszał.

- Zraniłem cię, zniszczyłem ci wszystko i przepraszam - powiedział zamykając oczy - nigdy więcej nie podniosę na ciebie ręki, obiecuję - wyszeptał, a po chwili, kiedy Avery nie do końca przekonana oparła głowę o jego klatkę piersiową i położyła dłonie na jego bokach, poczuł, jak po jego policzku spływa pojedyncza, gorąca łza - wybacz mi, proszę - jego głos lekko się załamał w momencie, w którym kropla skapnęła na włosy brunetki.

Dziewczyna zaniemówiła, nic mu nie odpowiedziała, a zamiast tego beztrosko wtuliła się w jego ciało mając nadzieję, że dała mu do zrozumienia, że mu wybacza.

Wiedziała, że to głupie z jej strony, że jest nim ślepo zauroczona od ponad dwóch lat, przez które się nad nią znęcał, ale nie potrafiła inaczej. Chciała dać mu przynajmniej szansę na przywrócenie jej szczęśliwego życia, nie miała nic do stracenia.

Grayson poczuł falę ekstazy przepływającą przez jego ciało, kiedy Avery rozluźniła się i dała mu trzymać się w ramionach bez żadnych wątpliwości. Zaczął gładzić jej włosy, a kiedy opuszki jego palców natrafiły na niezidentyfikowany materiał, otworzył oczy i nachylił się sprawdzając, co to.

- Co ja ci zrobiłem? - zapytał pod nosem delikatnie kręcąc głową z zrezygnowaniem kiedy z powrotem przyklejał odstający kawałek opatrunku do jej skóry, który wcześniej oderwał jego brat.

Zostali wtuleni w siebie aż do końca przerwy. Wraz z dzwonkiem oznajmiającym początek lekcji oderwali się od siebie, Grayson szybko zarzucił na siebie swoją koszulkę, po czym nie mówiąc nic ostatni raz spojrzeli na siebie. Brunet posłał jej delikatny uśmiech, który odwzajemniła, po czym wyszedł zostawiając ją samą.
I pomimo, że już tego nie widział, uśmiech nie schodził z jej ust.




*drama time ended*
co wy na taki rozwój wydarzeń?
☺️
❣️ niesprawdzony ❣️

These twins are bullies | Dolan Twins Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz