Rozdział 47

100 10 6
                                    

Narracja trzecioosobowa

Blondynka stanęła przed drzwiami zastanawiając się czy aby napewno dobrze robi, że tu przychodzi. Pewnie gdyby Shuu jej o to nie poprosił nigdy by już tu nie przyszła. Nie miała by na to odwagi. Wiedziała, że może nie zostać tu miło przyjęta a mimo to odważyła się w końcu zapukać do drewnianych drzwi. Po dłuższej chwili dziewczyna nadal stała w tym samym miejscu nie otrzymując żadnego odzewu po drugiej stronie. Przez chwilę zastanawiała się czy może po prostu wejść tam bez zaproszenia ale za bardzo się stresowała, żeby to zrobić. Zaczęła więc cofać się do tyłu chcąc odejść. Jednak uniemożliwiła jej to dłoń na niej ramieniu.

-Nie wiem co tu robisz ale wiesz, że wystarczyło po prostu wejść?-usłyszała głos wampira, do którego przyszła ale tak bardzo miała nadzieję, że jednak go nie spotka. Nadal układa sobie w głowie co tak naprawdę chce mu powiedzieć. Powoli odwróciła się stając twarzą w twarz z chłopakiem.

- Myślałam, że przez ciebie uznane to będzie brakiem manier. Zmieniło się coś?

-Co tu tak właściwie robisz?-wyminął jej pytanie jakby dobrze wiedział, że dziewczyna zadając je miała na myśli coś zupełnie innego, niż brak manier.

-Przyszłam porozmawiać...wcześniej sam chciałeś to zrobić.

-Myślałem, że według ciebie nie mamy o czym.

Niebieskooka westchnęła lekko zirytowana.

-Będziesz mnie teraz łapał za słowa?-przewróciła oczami.

-Gdzieś bym śmiał.-odpowiedział nie wskazując na żadne emocje tonem głosu. Wyminął wampirzycę i złapał za klamkę otwierając drzwi swojego gabinetu. Gestem ręku zaprosił dziewczynę do środka.-Panie przodem. Blondynka zerknęła na niego kątem oka i chociaż nadal nie wiedząc co chce mu powiedzieć weszła niepewnie do pomieszczenia.
Przystanęła na środku gabinetu i chwilę potem usłyszała dźwięk zamykanych drzwi. Momentalnie odwróciła się napotykając się wzrokiem na czerwone tęczówki przyglądające się jej uważnie.

-Możesz przestać się tak na mnie patrzeć?-zapytała czując się nieswojo pod wpływem jego spojrzenia.

-W jakim sensie?-zapytał podchodząc bliżej niej.-Mam teraz się tak na ciebie nie patrzeć czy już nigdy?

Takiego pytania z jego strony się nie spodziewała. Ale zastanowiła się chwilę nad nim. Po chwili zastanowienia odpowiedziała sobie w myślach.-Wolałabym, żebyś zawsze tak na mnie patrzał. Jednak nie miała tyle odwagi, żeby mogło to jej przejść przez usta.

-Powinnaś bardziej sprecyzować pytanie.-dopowiedział, gdy zobaczył, że dziewczyna nie do końca rwała się do odpowiedzi.

-W sensie, że teraz...-odpowiedziała w końcu, odwracając wzrok tym samym natykając się wzrokiem na komodę, na której stało jej zdjęcie. Wpatrywała się w nie w ciszy zastanawiając się nad tym czemu tu stoi. Reiji nic nie mówiąc obserwował dziewczynę, która nie zwracała uwagi na jego obecność i podeszła do komody podnosząc zdjęcie i oglądając je z lekkim błyskiem w oku. Po cichu podszedł bliżej i stanął za nią.

-Podoba mi się to ujęcie.-zaczął a blodynka nie odwracając się w jego stronę czekała aż rozwinie swoją wypowiedź.-Przypomina mi o tym kim się stałem...i co straciłem.

-A co takiego straciłeś?-zapytała odstawiając zdjęcie na miejsce.

-Kogoś kto sprawiał, że mogłem poczuć się kimś więcej niż tylko pragnącym krwi wampirem.

- Nie straciłeś...-odpowiedziała wręcz odruchowo.

-Czuję, że jest inaczej...

-Cóż to za cudowne spotkanie.-po pomieszczeniu rozbrzmiał sztuczny, przesłodzony kobiecy głos. Oboje powędrowali wzrokiem, z którego dochodził. Dziewczyna czuła na sobie gardzący wzrok kobiety.

-Coś chciałaś Cordelio?-zapytał zasłaniając Julię. Domyślał się, że teraz królowa wampirów będzie chciała ją skrzywdzić.

-Widzę, że najlepsi przyjaciele znowu są pogodzeni? Jakie to wzruszające...-uśmiechnęła cię sztucznie podchodząc bliżej i kładąc dłonie na klatce piersiowej chłopaka. Blondynce na sam ten widok chciało się płakać. Widząc to uświadomiła sobie, że przecież on dla niej zmienił swoje życie. Zostawiając swoje stare. Zostawiając ją.

-Kochanie, przecież wiesz, że jej nie skrzywdzę. Twoi przyjaciele są też moimi przyjaciółmi.

Kochanie...to słowo odbiło się w głowie Julii wiele razy. Dziewczynie zacisnęło się serce i gardło i jedyne co mogła z siebie wyduścić to: Pójdę już. Wychodząc nie odwróciła się. Nie miała odwagi pokazać tej wrednej suce, że to co powiedziała jak kolwiek ją zraniło.

-Naprawdę musiałaś odstawiać taką szopkę?-zapytał marszcząc brwi.

Cordeli nie spodobało się to co usłyszała. Posłała mu wściekłe spojrzenie.

-No proszę idź do niej...z pewnością potrzebuje takiego księcia z bajki jak ty.-prychnęła.

Reiji nie czekając długo opuścił pomieszczenie.

Bądź sobą [DL] (Zawieszone)Where stories live. Discover now