23.

2.6K 248 66
                                    

„Cause when I see you
You rip my heart out
But all the same you're not to blame"

Zacisnęłam powieki, czując jak pulsujący ból rozlewa się po mojej głowie i cofnęłam się z wrażenia, zderzając się z chłodną ścianą.
Dłonie przyłożyłam do skroni i osunęłam się na podłogę, walcząc z zawrotami głowy.

— Asia? — wypowiedziała niepewnie moje imię Konstancja, podchodząc do mnie.

Kucnęła obok i oparła dłoń na moim ramieniu, potrząsając nim. Martwiła się o mnie, a ja nie miałam pojęcia czy byłam bardziej nią zawiedziona, czy zła, czy też może rozczarowana?

Uniosłam głowę i spojrzałam na blondynkę, dostrzegając tuż za nią Fabiana, który stał w miejscu niczym słup soli, co było całkiem zabawne, ponieważ jeszcze kilkanaście minut wcześniej miał tak wiele do powiedzenia.

— Asia, hej, powiedz coś — poprosiła Konsti. — Cokolwiek!, dobrze się czujesz? Boli cię coś? — Pytała nieco chaotycznie, nie panując nad piskliwym zdradzającym jej przerażenie głosem.

Potrząsnęłam głową, zamrugałam kilkakrotnie, pospiesznie powiekami i jęknęłam cicho, odczuwając nadal intensywny ból głowy.

I wszystko było tego warte, ponieważ pamiętałam. Każdą sekundę, minutę, od dzieciństwa, aż do teraz.

Pamiętałam.

— Wyjdź stąd — rzuciłam zimno, podnosząc się z podłogi z pomocą siostry, która wręcz pozbierała mnie z niej.

— Ale...

— Mówię do niego — przerwałam jej, wpatrując się uparcie w blondyna, który nie potrafił ukryć własnego zaskoczenia. Nie spodziewał się tego po mnie, ale ja też nie sądziłam, że on będzie mógł mi zrobić coś takiego. I Mateuszowi, który przecież był jego najlepszym przyjacielem. Kiedyś, ale jednak.

— Asia, wiem, że jesteś zła, ale nie odpuszczę, nie teraz — wyjaśnił, unosząc dłonie do góry, rozkładając je niczym złoczyńca przyłapany na gorącym uczynku.

— To twój problem, Fabi, nie mój. Musisz nauczyć się odpuszczać. Niczego ci nie obiecywałam, nigdy, ba!, ja nawet nie dawałam ci żadnego sygnału, że między nami coś może być. Myślałam, że chcesz mi pomóc, a ty... Po prostu stąd wyjdź! — Zakończyłam wypowiedź, wskazując mu drzwi.

Nie chciałam go tutaj. Nie chciałam tego mętliku, bólu i całej reszty, ale nic nie mogłam na to poradzić, chociaż pozbycie się jego nie było niewykonalne.

— Aśka...

— Słyszałeś, co powiedziała. Idź stąd! — tym razem to Konstancja zdecydowała się mu przerwać.

Podeszła do niego i szarpnęła go za ramię, chcąc zmusić go do jakiegoś ruchu.

Fabian ani nawet drgnął. Wpatrywał się we mnie intensywnie, zastanawiając się nad tym, co właściwie powiedziałam. Nie wyglądał na szczęśliwego, ale mało mnie to interesowało w momencie, gdy to mój świat został roztrzaskany na kawałki.

— Nie możesz wściekać się, bo jako jedyny powiedziałem ci prawdę — zauważył z wyrzutem, oczekując ode mnie najwyraźniej wdzięczności.

Niedoczekanie.
Wyminęłam siostrę i podeszłam do mężczyzny, zatrzymując się ledwo kilka milimetrów przed nim.
Poczułam jego odech na twarzy i zauważyłam jak ładny, niebieski odcień mają jego oczy. Ogólnie należał do naprawdę przystojnych facetów, którzy potrafili zawrócić w głowie niejednej kobiecie, ale na mnie nie robił wrażenia.

Aśka kochała mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz