15.

2.8K 257 131
                                    

Byłeś dla niej całym światem
byłeś wszystkim co pragnęła mieć."

Z trudem otworzyłam drzwi, odkładając od razu za progiem siatki z kupionymi przeze mnie rzeczami jednocześnie, zamykając ostrożnie nogą drzwi, co wcale mi się nie udało, ponieważ po całym holu rozległ się dźwięk trzaśnięcia.

— Jak rozumiem to ty, kochanie — usłyszałam głos Mateusza, który dotarł do moich uszu, a po chwili w korytarzu pojawił się i mężczyzna.

— A spodziewałeś się kogoś innego? — Spytałam, unosząc sceptycznie jedną z moich brwi.

— Rudej Haliny, tej z warzywniaka — oznajmił pewnie, wzruszając przy tym ramionami. Posłał mi niewinny uśmiech i zlustrował mnie wzrokiem, by w efekcie końcowym spojrzeć na torby, które leżały pod ścianą. — Zadziwiające jest to, że pamiętałaś pin do kart — skomentował nieco złośliwie.

Spojrzałam na niego z zaskoczeniem, nie rozumiejąc, czy on tak na poważnie, czy tylko żartował?

Dość szybko rozwiał moje wątpliwości, wybuchając gromkim śmiechem.

— Kupiłaś coś ładnego? — Zmienił temat, powracając do głównego wątku.

— Podobno, zobaczysz kiedyś, przy okazji — podsumowałam, zsuwając ze stóp sandałki na obcasie. Odłożyłam je na właściwe miejsce, w szafce i uniosłam wzrok, spoglądając na Mateusza, który właśnie grzebał w torbach, będąc najwyraźniej zainteresowanym ich zawartością.

Wyprostował się po momencie, z szerokim uśmieszekiem, tkwiącym na jego ustach. Na jednym z palców przewiesił sobie mój nowy, czarny, koronkowy biustonosz.

Rzucił mi znaczące spojrzenie.

— Zdecydowanie chciałbym cię w tym zobaczyć — oświadczył.

Wywróciłam teatralnie oczami w ramach odpowiedzi.

— I jak było w pracy? — Zapytałam, ignorując zupełnie słowa mojego męża i jego zachwyt nad kawałkiem koronki, całkiem skąpym tak właściwie.

— W porządku, trochę marudzą, że często mnie nie ma, ale przecież nie mogę ciągle pracować niczym pracoholik, którym notabene byłem nawet po tym jak poznałem ciebie — odparł, uśmiechając się lekko. Wziął moje siatki i skierował się w stronę sypialni, chcąc najpewniej zostawić je w garderobie.

— Chcesz kawę? — Zaproponowałam, poprawiając włosy, które opadły na moją twarz.

— Poproszę, czarną, mocną...

— I bez cukru, wiem, pamiętam — wtrąciłam nieco głośniej, chcąc by mnie usłyszał.

Dotarłam do kuchni i zajęłam się przygotowaniem gorącego napoju, co zajęło mi ledwo kilka minut.

Zdążyłam tylko odłożyć filiżanki na stół, gdy Mateusz ponownie pojawił się obok mnie.

— Tak właściwie to mogłabyś się chociaż ładnie ze mną przywitać — mruknął z niezadowoleniem, podchodząc blisko mnie by móc wsunąć jedną z dłoni na mój bok i przyciągnąć mnie do siebie.

Uniosłam głowę do góry, krzyżując nasze spojrzenia i uśmiechnęłam się nie grzecznie.

— Och, czyli, że niby jak? — Spytałam zaczepnie, udając, że nie rozumiem co miał na myśli.

— Jak już mówiłem, ładnie — powtórzył bacznie mi się przyglądając.

— A no tak, cześć, kochanie — zreflektowałam się, przypominając sobie, że nie użyłam żadnej z form nadającej się na powitanie i zaśmiałam się cicho, widząc reakcję Mateusza, który wniósł oczy do góry jakby prosił o kolejną dawkę cierpliwości.

Aśka kochała mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz