„Byłeś dla niej całym światem
byłeś wszystkim co pragnęła mieć."Z trudem otworzyłam drzwi, odkładając od razu za progiem siatki z kupionymi przeze mnie rzeczami jednocześnie, zamykając ostrożnie nogą drzwi, co wcale mi się nie udało, ponieważ po całym holu rozległ się dźwięk trzaśnięcia.
— Jak rozumiem to ty, kochanie — usłyszałam głos Mateusza, który dotarł do moich uszu, a po chwili w korytarzu pojawił się i mężczyzna.
— A spodziewałeś się kogoś innego? — Spytałam, unosząc sceptycznie jedną z moich brwi.
— Rudej Haliny, tej z warzywniaka — oznajmił pewnie, wzruszając przy tym ramionami. Posłał mi niewinny uśmiech i zlustrował mnie wzrokiem, by w efekcie końcowym spojrzeć na torby, które leżały pod ścianą. — Zadziwiające jest to, że pamiętałaś pin do kart — skomentował nieco złośliwie.
Spojrzałam na niego z zaskoczeniem, nie rozumiejąc, czy on tak na poważnie, czy tylko żartował?
Dość szybko rozwiał moje wątpliwości, wybuchając gromkim śmiechem.
— Kupiłaś coś ładnego? — Zmienił temat, powracając do głównego wątku.
— Podobno, zobaczysz kiedyś, przy okazji — podsumowałam, zsuwając ze stóp sandałki na obcasie. Odłożyłam je na właściwe miejsce, w szafce i uniosłam wzrok, spoglądając na Mateusza, który właśnie grzebał w torbach, będąc najwyraźniej zainteresowanym ich zawartością.
Wyprostował się po momencie, z szerokim uśmieszekiem, tkwiącym na jego ustach. Na jednym z palców przewiesił sobie mój nowy, czarny, koronkowy biustonosz.
Rzucił mi znaczące spojrzenie.
— Zdecydowanie chciałbym cię w tym zobaczyć — oświadczył.
Wywróciłam teatralnie oczami w ramach odpowiedzi.
— I jak było w pracy? — Zapytałam, ignorując zupełnie słowa mojego męża i jego zachwyt nad kawałkiem koronki, całkiem skąpym tak właściwie.
— W porządku, trochę marudzą, że często mnie nie ma, ale przecież nie mogę ciągle pracować niczym pracoholik, którym notabene byłem nawet po tym jak poznałem ciebie — odparł, uśmiechając się lekko. Wziął moje siatki i skierował się w stronę sypialni, chcąc najpewniej zostawić je w garderobie.
— Chcesz kawę? — Zaproponowałam, poprawiając włosy, które opadły na moją twarz.
— Poproszę, czarną, mocną...
— I bez cukru, wiem, pamiętam — wtrąciłam nieco głośniej, chcąc by mnie usłyszał.
Dotarłam do kuchni i zajęłam się przygotowaniem gorącego napoju, co zajęło mi ledwo kilka minut.
Zdążyłam tylko odłożyć filiżanki na stół, gdy Mateusz ponownie pojawił się obok mnie.
— Tak właściwie to mogłabyś się chociaż ładnie ze mną przywitać — mruknął z niezadowoleniem, podchodząc blisko mnie by móc wsunąć jedną z dłoni na mój bok i przyciągnąć mnie do siebie.
Uniosłam głowę do góry, krzyżując nasze spojrzenia i uśmiechnęłam się nie grzecznie.
— Och, czyli, że niby jak? — Spytałam zaczepnie, udając, że nie rozumiem co miał na myśli.
— Jak już mówiłem, ładnie — powtórzył bacznie mi się przyglądając.
— A no tak, cześć, kochanie — zreflektowałam się, przypominając sobie, że nie użyłam żadnej z form nadającej się na powitanie i zaśmiałam się cicho, widząc reakcję Mateusza, który wniósł oczy do góry jakby prosił o kolejną dawkę cierpliwości.
CZYTASZ
Aśka kochała mnie
RomanceNigdy nie można mieć pewności, czy coś dopiero się zaczyna, czy kończy. Czy jego uśmiech był tym początkowym, czy może właśnie pożegnalnym. Niczego nie można być pewnym, ponieważ zawsze wtedy nadejdzie rozczarowanie. Gubię się w tym. Gubię się...