27

331 17 2
                                    

A więc , 

Sobota rano.

Krzątam się z Adamem na dole w kuchni i w salonie.Gdy nagle w domu rozlega się pukanie do drzwi. Usiadłam na kanapie.

-Idę zobaczyć kto to.-powiedział Adam kierując się w stronę korytarza.

-Amanda ?! co ty tu robisz?-usłyszałam krzyk Adama.

Adam:

W drzwiach stała moja była dziewczyna Amanda ale nie to zwróciło moją uwagę ,nie ona. Uwagę moją zwróciło dziecko będące na jej rękach. Oniemiałem.

-No nie chcesz poznać swojego synka Adaś?..-powiedziała patrząc się na mnie jakby oczekiwała , że wpuszczę ją do swojego domu.

-Że co ty pierdolisz?!..-powiedziałem wkurzony. To nie możliwe , że to moje dziecko jakim cudem? JA MAM SYNA??!!.

-Noo..wpuścisz nas?..-powiedziała patrząc się na dziecko.

-No ...wejdz.-odpowiedziałem ciągle nie dowierzając własnym oczom.

Amanda skierowała się prosto do salonu, rozejrzałem się za Anastazją ale jej nie było.

-Sprawa jest prosta...płacisz co miesiąc i dwa razy w tygodniu zajmujesz się nim.-powiedziała siadając na kanapę.

-Czemu od razu kilka lat temu nie powiedziałaś , że zaszłaś w ciąże??!!.-mówiłem z wyrzutami. Zacząłem spoglądać  na dziecko , które ma taki sam kolor oczu i włosów jak ja..szlak ..podobne do mnie więc to na pewno moje.

-Skąd masz pewność , że to moje dziecko? Będąc ze mną w związku sypiałaś z innym przypominam.-zarzuciłem nerwowo przeciągać dłońmi po włosach.

-Haa...robiłam testy na ojcostwo Jankowi i wykluczyły pokrewieństwo więc zostałeś tylko ty.-powiedziała pewna siebie.

Matko..co teraz będzie z moim życiem?..jak zareaguje Anastazja na to , że mam dziecko? Muszę się nim zajmować , żeby dobrze go wychować. Żeby miał matkę i ojca i wyrósł na człowieka.

-Jezuuu Amanda....-powiedziałem zestresowany z całej sytuacji.

-No co? Myślisz , że uciekniesz od obowiązku...ty-mówiła bardziej się unosząc ale ja jej przerwałem.

-Nie nie...zajmę się nim jak tylko da radę.-powiedziałem spoglądając na nią.

-Tylko to chciałam..już będę szła bo muszę załatwić sprawy na mieście.-powiedziała wstając.

-Aaa może pomóc ci coś? z czymś? potrzebujesz kupić coś małemu? jak coś nie ma problemu.-powiedziałem z westchnieniem.

-Hmmm..nie. Jutro ci go przyprowadzę na kilka godzin i ustalę kwotę jaką będziesz mi przelewał na konto.-Mówiła wychodząc.

-Cześć....-dopowiedziałem w ostatniej chwili tuż przed tym jak trzasneła drzwiami.

Pobiegłem szybko po schodach na górę do Anastazji , zastałem ją płaczącą w koncie. Uklęknąłem bardzo blisko niej zabierając mokre dłonie z jej twarzy.

-Skarbie ...to nic między nami nie zmieni. Obiecuję.-powiedziałem przytulając ją.

-Nie..nie..zrozumiem to. Twoje dziecko potrzebuje rodziny takiej prawdziwej. Usunę się z twojego życia.-powiedziała wycierając łzy.

-Nie ma mowy ! nie po chuja tyle się naczekałem i na starałem na ciebie by teraz to wszystko poszło się jebać !..rozumiesz to czy nie?...Anastazja..-mówiłem czule.

-Nie będę wam przeszkadzać Adam...kocham cię ale..

-Ale co?..-przerwałem.

-Ale nie ma to sensu....-powiedziała jeszcze bardziej szlochając.

Zamknięta przed światemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz