Rozdział 1

8.1K 300 31
                                    

Kolejny nudny dzień. Jak zwykle, rano pobudka na ziemi pod cienkim kocykiem w zimnym szarym pokoju, który miał odrapane ściany, z białej już gnijącej farby. Moje czekoladowe oczy otworzyły się, i przetarłem je chudą dłonią. Wstałem przemywając twarz wręcz lodowatą wodą. Ubrałem się w czarne spodnie, i tego samego koloru  za dużą bluzę. Byłem tak chudy, że widać mi było wszystkie kości. Miałem 173 cm wzrostu i ważyłem może coś koło 40 kilo.  Moja mleczno-biała skóra, idealnie kontrastowała z moimi malinowymi ustami, czekoladowymi oczami i uwydatnionymi kościami policzkowymi . Włosy miałem utlenione, i lekko ustylizowane.Cicho wyszedłem z pokoju, miały drzwi które wyglądały ja wyjęte z horroru, a ja mogłem być duchem który własnie wychodził do szkoły. Nic nie zjadłem, bo w sumie nie miałem ochoty, a w lodówce jedynie można było znaleźć piwo ojca. Droga mijała mi w spokoju a piękna pogoda aż sama działała na mnie e się lekko uśmiechnąłem. Ale to musiało się kiedyś kończyć. Doszedłem do szkoły której tak nienawidziłem wręcz mogłem nazwać ten budynek Więzieniem i to nie  z tego samego powodu co reszta licealistów. Nie czułem się tu dobrze. Zawsze ktoś mnie zaczepił a jeśli już chodzi o zaczepianie... ale to może już kiedy indziej jak będę miał troszkę więcej czasu... więc tak zaczyna się moja historia. Zastanawiacie się czemu los wybrał akurat mnie żeby się na mnie wyżyć? Szukam odpowiedzi na to pytanie już od bardzo dawna... i dalej niestety nie dostałem na nie odpowiedzi. Jesteś przecież zwykłym nic nie wartym chłopakiem. Bez mamy a ojciec ciągle pije i używa cię jako worka treningowego. Wiem nie zaczyna się jakoś świetnie ale czemu każdy musi twierdzić że opowieść zaczyna się zawsze tak kolorowo? Czemu ludzie od razu oceniają po wyglądzie? A może tak naprawdę się mylimy? Może właśnie teraz krytykujemy ludzi którzy oceniają nas po wyglądzie a sami się tacy stajemy? Może to właśnie najpierw spójrzmy na siebie a potem na innych. Dopadła mnie wściekłość.  Wszedłem do dużego budynku i udałem się do mojej klasy. Jak się spodziewałem, mijałem grupę 11 osób. Największa banda w naszej budzie. Zachowywali się zawsze dziwnie względem mnie. Pamiętam, jak pierwszy raz przyszedłem do tej szkoły oni kręcili się koło mnie i dziwnie wąchali.... nie wiem czemu, ale czułem się bardzo nie komfortowo. Po jakimś tygodniu się odczepili, ale widziałem jak sie mi przyglądali. Jakby mnie zaatakowali, nie miałbym szans. Jestem za słaby, i zbyt chudy żeby cokolwiek zrobić tym umięśnionych chłopakom. I tu znowu kolejne pytanie. Czy naprawdę jestem taki słaby żeby w ogóle się nie bronić? Czy to tylko mój mózg mówi mi że jestem słaby i to tylko kwestia psychiki. Może nie jestem silny ani umięśniony ale  za to sprytny... Dobra stop... koniec tych przemyśleń naukowych trzeba iść dalej chodź jednemu to bym takiego lepa sprzedał że by się obślinił.  Lekcje minęły bardzo spokojnie, ale no cóż nie mogło być tak do końca dnia. Jacyś chłopacy zaczęli mnie wyzywać, i popychać w jakimś ciemnym zaułku w szkole. nie zwracałem na nich uwagi bo wiedziałem, że zaraz sobie pójdą jak nie będę reagować. Czemu tak robisz. Przecież byłeś zły. Uderz jednego i po sprawie.... ale po co mieć potem przerąbane u innych? Potem przyjdzie ich więcej więc wole ja dostać po twarzy niż potem mieć kłopoty 

-Co tak stoisz? Nie umiesz się nawet obronić? Kupa główna z ciebie!- poczułem ból na twarzy, i na brzuchu. Krzyknąłem z bólu a z mojej buzi poleciała struga krwi. Upadłem na ziemie, i czekałem na kolejny cios który nie nadszedł. Było to dziwne bo myślałem że nikogo nie będzie .... i że nikt nie przyjdzie mi z pomocą... ale się myliłem 

-A ty co, jesteś taki tępy że bijesz słabszych? Zmierzył byś się z kimś równym tobie, a nie wyżywasz sie na słabszych- powiedział spokojny głos. Stało tam całe EXO bo tak nazywała się ta grupa. Przestraszyłem się ich, i zacząłem się odsuwać. Skuliłem się w kącie korytarza, i trząsłem się. Kiedy podeszli do mnie, ja skuliłem się jeszcze bardziej i bardzo źle się poczułem. Tak świetnie zdychaj tak ze strachu przed bandą tych osiłków.... a może to z głodu... chyba to drugie... naprawdę się ich bałem byli tacy wysocy ale i też przystojni... nie Stop nie możesz tak o nich myśleć... to tylko ziomki z twojej szkoły... które właśnie cię uratowały... świetnie. Chyba się zarumieniłem.  Zamknąłem oczy, a jak je otworzyłem leżałem w środku kręgu stworzonego przez całą bande mięśniaków. Coś mi nie pasowało. Czemu oni byli tacy wysocy?! Przecież jak leżałem to nie byłem taki mały?! Chciałem wstać, ale nagle zobaczyłem swoje ciało. Miałem łapki i ogon, do tego uszy i  małe nosek ....

-No wiedziałem, że kiedyś  się zmieni... hahahha ale, czemu jest taki mały? - spytał  jeden z trochę za bardzo wytrzeszczonymi oczami. Miałknąłem na niego i chciałem uciec. Oj ty mały gnomie nie śmiej się ze mnie bo poznasz smak moich małych pazurków... zobaczysz jeszcze tylko stanę i poczujesz.   Moje przemyślenia przerwałem ponieważ poczułem jakieś ręce które mnie podniosły, i uniosły na wysokość twarzy. To był ich główno dowodzący Suho. Ale z niego niezłe ciacho.... spokój tam przestań tak mówić ty diable w mojej duszy... nie możesz tak myśleć. Za miałczałem  cicho chcąc się dobrać do tego gnoma z wytrzeszczem ale nie mogłem bo Sucho znowu się odezwał a ja poczułem wibracje jego strun głosowych. To dziwne nigdy takiego czegoś nie odczuwałem... Teraz to już kompletnie kurde stanę się super kotem.. Będę ratował budzi jak Batman.... nie no bez przesady. Tylko czemu oni maja jakieś śmieszne znaczki na szyi... a może go tak w niego ugryzę.... w końcu jestem niedobrym kotkiem a on mnie trzyma za brzuszek co mi się nie podoba.... kurde zaczynam myśleć jak kot... to zły znak bardzo zły znak. Nie słyszałem jak Sucho wydał rozkaz jedynie byłem zaciekawiony jego tatuażem na szyi. Dotknąłem go lekko  łapka i za miałczałem a potem zacząłem go lizać. Lider za to uśmiechnął się i znowu powiedział do watahy 

-Trzeba go stąd zabrać, bo inaczej będzie słabo. Już do lasu- warknął na resztę. Ja wtuliłem się w jego tors, i zasnąłem.



1003 słowa... ale się rozpisałam. Postanowiłam troszkę tu pozmieniać... Trzcionką pochyłą są napisane myśli kociaka co jest wzbogaceniem troszkę tego opowiadania. Mam nadzieje że się podoba. Przez najbliższy tydzień potrwają prace edytorskie tekstu więc powinnam wrócić z rozdziałami jakoś w następnym tygodniu jeżeli nie wezmę się za to i nie zrobię tego wszystkiego dzisiaj. Trzymajcie się 


Kociak Między WilkamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz