Rozdział dziewiętnasty

Start from the beginning
                                    

Paolo wybuchł śmiechem i rzekł:

- Chyba to już koniec zebrania. Zbierać dupy.

Giovanna leżała na łóżku obok Vinza. Położyła się na brzuchu i podparła na łokciach. Białooki zaplótł ręce za szyją i obrócił głowę w jej stronę.

- Musiałaś co nie? Musiałaś?

- Inaczej nie byłabym sobą – rzekła i zamrugała.

Najwyższy dał już sobie spokój. I zamknął oczy. Poczuł, jak coś się przysuwa do niego. Giov dotykała swoim bokiem jego i położyła głowę na poduszce. Jego kącik ust uniósł się. Oplótł ręką jej talię i nachylił w jej stronę.

- Nieźle całujesz jak na pierwszy raz – na jego twarzy pojawił się uśmieszek i pocałował ją przeciągle w szyję.

Dziewczyna przymknęła oczy i wyciągnęła głowę, lekko mrucząc. Po chwili Giov zaśmiała się i uniosła brwi rozbawiona:

- Czemu sądzisz, że nie miałam nikogo wcześniej?

- Nie mów, że już to robiłaś?

Brunetka zaśmiała się i pogłaskała go po głowie.

- Tego to nie, ale całować to całowałam się dużo.

Dotknęła swoimi wargami jego. Vinz lubił czuć jej ciepłe usta i podsunął się do góry, złapał za jej tył głowy i przechylił ją trochę. Tak dziewczyna całowała świetnie. Ustami Giov złapała dolną wargę wybawcy i odsunęła od jego twarzy.

- Moja babcia powiedziała, że go nie lubi i on nie jest dla mnie. Co prawda był uroczy i mnie szanował. Jednak jakoś nam nie pykło, może babcia miała rację.

- I dobrze – powiedział i zaczął znów całować dziewczynę.

Białowłosy odkleił się od niej i potarł nosem o jej.

- Ale jestem wkurzony, że to ja nie jestem pierwszym.

- A tak, racja. Jest nawet takie przysłowie: mężczyzna chce być pierwszą miłością kobiety, kobieta ostatnią mężczyzny. Ja mam lepiej - zaśmiała się.

- Zawsze potrafisz polepszyć mój humor – powiedział nudnym tonem i padł plecami na materac.

Dziewczyna oplotła jego szyję rękoma i pocałowała w czoło.

- O jej, nie gniewaj się. Nic na to nie poradzę... No weź.

- Pojutrze idziemy do opery – rzucił i pogładził jej czarną czuprynę.

Dziewczyna przytaknęła i położyła żuchwę na jego absie. On uniósł się do góry i klepnął w jej tyłek.

- Dobra bella, wstawaj. Beatrice zrobiła już kolację.

Dziewczyna przewróciła oczami i podeszła do niego, uśmiechnęła się do siebie:

- Ale ja mam ochotę na coś innego.

- Ta, a na co?

- Na ciebie – powiedziała i zaśmiała się.

- To już nie na swojego byłego?

Dziewczyna westchnęła i palnęła go w głowę.

- Jeśli chcesz, mogę do niego iść - machnęła ramieniem i zaczęła wychodzić.

Vinz chwycił ją za łokieć i przycisnął do siebie. Złapał za jej głowę, unosząc do góry i patrząc w jej bystre oczy, po czym pocałował.

- Ani mi się waż. Bo nie przeżyjesz ani jednego dnia beze mnie.

Paolo i Pierro siedzieli już przy stole. Dziewczyna podeszła do swojego miejsca i usiadła.

- Pierro zdejmuj z blatu syry – wrzasnęła Beatrice.

Mężczyzna poprawił karmelowe włosy i zdjął nogi ze stołu. Do pokoju wszedł Roberto i usiadł.

- A gdzie Franc? – zapytał Vinz i odsunął sobie krzesło.

Posadził swoje cztery litery na siedzeniu i rozejrzał się po twarzach domowników.

- Nie jest głodny. Podobno. Sądzę, że mu przejdzie – odpowiedziała narzeczona młodziaczka i położyła patelnie na stole.

- Martwię się o niego. Najgorsze, że nie wiem, co mu jest – potarł swoją porcelanową twarz Roberto i chwycił widelec.

Giov po posiłku poszła na górę i zapukała do drzwi Francezco. Otworzyła je. Pokój był przytulny. Na podłodze był stary dywan, na nim fotel i komoda. Na starym, zabytkowym łóżku siedział Franc. Giov przełknęła ślinę i podeszła do niego. Usiadła obok i trwali chwilę w ciszy. Brunetka ścisnęła wargi i oplotła rękoma jego ramiona, docisnęła do siebie jego muskularne ciało. Położyła żuchwę na jego głowie, kiedy poczuła, że drży. Na jej sukienkę spadła łza. Pogładziła jego plecy i starała się nie rozpłakać. Poczuła, jak klatka piersiowa farbowanego się rusza i usłyszała, cichy, męski płacz.

- Tak tęskniłem – powiedział. – Jak ja jej nienawidzę.

Giov nic nie rozumiała, ale przytuliła go mocniej. On oparł głowę na jej ramieniu.

- Tęskniłem – zapłakał.

Dziewczyna schowała dolną część swojej twarzy w jego czuprynie i pogładziła delikatnie po barku. Zdawał się teraz taki bezbronny.

Atmosfera w pokoju była gęsta.

NiepokornaWhere stories live. Discover now