"-Synku, idź prześpij się do domu- powiedziała średniego wieku kobieta o wyblakłych brązowych włosach i powoli gasnących oczach.
-Nie mamo, nie zostawię cię- zadeklarował się czternastolatek.
-Sięgnij do szuflady, tam powinno być coś dla Ciebie- wyszeptała. Jej syn posłusznie zajrzał na małą półeczkę obok szpitalnego łóżka. Było tam średniej wielkości pudełko. Powoli je otworzył, na dnie leżał piękny wisiorek i kilka zdjęć Franka z Lindą- Daj ten wisiorek komuś kogo pokochasz.
-Dziękuję mamo- odruchowo zerknął na jej drobne dłonie w które teraz wbity był wenflon."

Łzy spływały po jego twarzy zostawiając ślady na kanapie obitej w zamsz. Czy to można nazwać tęsknotą? 
Dlaczego więc ludzie wierzą w Boga skoro tak bardzo ich rani zabierając im te najważniejsze osoby, sprawiając im ból?
Dlaczego ?

Podobno mężczyźni nie płaczą ale z Franka lał się potok łez. To nie wstyd, łzy dla niego były powodem dumy.

"Widzisz mamo? Mam osobę którą kocham obok siebie, mam oszczędności. Czy jesteś ze mnie dumna?"

Nagle usłyszał jej piękny melodyjny głos. Dokładnie ten który kiedyś budził go co ranek z kubkiem herbaty.

"Jestem Frankie. Zawsze będę"

Drobna dłoń wytarła jego mokre policzki i zniknęła, czy przepadła na zawsze? 
Nad nim zjawił się Gerard z dwoma kubkami.
-Frankie, usiądź proszę.- Powiedział jego chłopak a Iero podniósł się do siadu. Nagle został mu podany do rąk kubek herbaty z imbirem. Czerwonowłosy czasami naprawdę przypominał mu matkę. Uśmiechnął się wąchając napar.
-Dziękuję skarbie- powiedział brunet siląc się na zmęczony uśmiech. I teraz miał wszystko

Przeżył miliony fal bólu, cierpienia.

Przeżył miliony kłótni, tysiące łez, setki złych słów, kilkadziesiąt złych chwil, kilkanaście tych lepszych...    Przeżył kilka śmierci i tą jedną, jedyną i najpiękniejszą miłość.

I dalej chce ją przeżywać, razem z Gerardem Wayem i jego zwariowanymi przyjaciółmi.

Chce  by to trwało w jego życiu zawsze.

Takie małe, piękne chwile.

Elvis gdzieś puszczony z adaptera, mięciutki koc, ogień w kominku i ciepła herbata.

Ta chwila była piękna i jakże ulotna, ale w niej największym cudem był właśnie jego chłopak.

W czerwieni jego włosów odbijały się rude refleksy.

W jego oczach widać było miłość, to było ulubione spojrzenie Franka.

A skórę miał bladą niczym wampir i mogło się wydać że wręcz papierową. A na niej tańczyły pojedyncze cienie tworząc z niego dzieło sztuki.

Chociaż nie...

ON zawsze był dziełem sztuki, jedynym na który Iero zwracał uwagę. Jedynym którego pragnął.

On prowadził go jak ślepca pośród wiecznego mroku.

Czasem był jak muzyka dla głuchego, tak nieosiągalna w pokoju wiecznej ciszy.

Był dla niego Bogiem którego słowa były jak przykazania.

Leczył jego duszę.

I chodź Frank był zagorzałym ateistą skłonny był by uwierzyć w Waya i stworzyć na jego cześć ruch religijny.

Teraz siedzieli obok siebie skuleni pod kocem pijąc ciepłe parujące napoje- Gee kawę, on tą pieprzoną herbatę. I nie mogło być lepiej.

-Wiesz, pogodziłem się z Mikey'm -och, czyli jednak mogło być lepiej?
- To dobrze skarbie- Brunet uśmiechnął się promiennie. To był najlepszo-najgorszy dzień jego życia, ale w końcu właśnie dla takich tutaj jesteśmy prawda?

-Frank jeśli chodzi o ten wypadek, ja....

_____________________________________

Hej jeżyki co tam u was? Jak wam mija koniec wakacji?

Miła autorka (czyli ja! ) bardzo lubi wasze komentarze i kocha na nie odpisywać więc bądźcie kreatywni i  enjoy!

Mam nadzieję że rozdział się wam podobał chociaż dzisiaj krótko, ale myślę że zawarłam w nim wszystko co chciałam :))))

Kilka dni temu pogodziłam się z bardzo ważną osobą i cóż no jakby ten no, nie miałam czasu napisać ale już wracam pełna siły.

Rozdział dedykuje wielorybkowi bo no ten no @disenne <3

Pozdrawiam jeszcze narwala i pędzle!

Ze spraw informacyjnych to ten no założyłam bloga (znowu, nie robiłam twgo chyba od dwóch lat) jak wam się nudzi to wpadnijcie

bokserkigerarda.blogspot.com

A jest jeszcze jedna sprawa! Kto z was ma instagrama? Oczywiście nie chciało by mi się zbierać i wyszukiwać ludzi na każdej konfie a myślę że z takim tempem z jakim was przybywa było by ciężko dlatego hasztagujcie zdjęcia #bokserkigerarda

I to by było wszystko na dzisiaj.
Dziękuję że wciąż jesteście ze mną i chce wam się czytać to gówno ://
Ale skoro wciąż to czytacie to znaczy że było warto



Black coffee, black lungs.Where stories live. Discover now