Konfrontacja

8 0 0
                                    


Mai Pov~

Minęły już trzy tygodnie, odkąd wszyscy wyjechali, aby zbadać sprawę z Naru i Linem. Monk zadzwonił do mnie, że przyjadą do mnie do domu o 21:00. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć wszystkich (z wyjątkiem Lina i Naru oczywiście). Dzisiaj nie musiałam iść do pracy, więc zaczęłam przygotowywać powitalny domowy obiad. Przyjaciel Monka, który jest policjantem, a zarazem ten sam, który przebywał w moim domu, musiał wyjść z powodu pilnego wezwania. Więc teraz wraz z Tomą jesteśmy sami w domu, aż do 21:0. Teraz jest godzina 14:30, więc mam wystarczająco dużo czasu na przygotowania, pierwsza rzecz jaką muszę zrobić to zakupy spożywcze.

~W sklepie spożywczym~

-Toma, co myślisz, że powinnam wziąć? - zapytałam go, on mi natomiast odpowiedział dziecięcym chichotem jak zawsze.

-Hmmm ... myślałam o tym samym, żeberka! - uśmiechnęłam się do Tomy.

Mogę zabrzmieć jak szalona, ale myślę, że dzieci mogą nas zrozumieć, a także dowiedzieć się więcej, jeśli z nimi rozmawiasz. Włożyłam więc do wózka na zakupy cztery paczki żeberek.

-Pozwól zobaczyć ... oh tak potrzebujesz więcej pieluszek. - powiedziałam, gdy zaczęłam kierować wózkiem w stronę działu dla niemowląt.

-Ach, tu są! - powiedziałam, gdy znalazłam pieluszki, które zawsze kupuję.

-Jestem taka niska, więc nie wiem, czy dam radę je dosięgnąć.

-Hmmm. - patrzę w oby dwie strony.

Czuję się, jakbym była obserwowana ... a ja jestem jedyną osobą na tym dziale teraz ... powinnam udawać, że nic nie zauważyłam.

-Och, spójrz tam Toma, tam jest jedno opakowanie. - powiedziałam, popychając wózek na drugą stronę regału.

Na szczęście dla mnie znalazłam inne opakowanie pieluch , które nie jest tak wysoko.

-Dalej na liście mamy, warzywa i ciasto, które zamówiłam. - powiedziałam do Tomy, kiedy opuszczaliśmy dział.

Pchałam wózek do sekcji z warzywami w sklepie spożywczym, nadal czując, jakby ktoś mnie obserwował. Czuję się trochę bezpieczniej, z myślą, że po tej stronie sklepu spożywczego jest o wiele więcej ludzi. Kiedy skończyłam wybierać warzywa, które będą mi potrzebne, skierowałam się prosto do kasy, aby zakupić rzeczy, które chciałam. Potem szybko wyszłam ze sklepu, mając nadzieję, że ta osoba nie idzie za mną. Szybko włożyłam artykułu spożywcze do bagażnika samochodu, a następnie włożyłam Tomę do fotelika samochodowego. Odłożyłam wózek do reszty, które na szczęście stały przy moim samochodzie. Wsiadłam do samochodu i odjechałam spod sklepu spożywczego. Zauważyłam, że ktoś jedzie za mną, kiedy się odwróciłam do tyłu na chwilę, za dobrze nie widziałam, kto to jest. Przed pojechaniem do domu skierowałam się do Bakery Cafe, kiedy dojechałam, zauważyłam, że Mori-san czekał już na nas na parkingu obok pickupa w, którym znajdowało się ciasto.

-Ach, Mori-san, długo na nas czekałeś? - spytałam, opuszczając szybę okna.

-Wcale nie, nie dawno dopiero tu przyszedłem. - odparł Mori-san, gdy podawał mi ciasto.

-Witamy ich odpowiednio? - zapytałam, odkładając ciasto, u dołu fotela pasażera.

-Oczywiście!

-Ryan nie przyjechał za tobą, prawda? Jeśli czujesz, że próbuje dostać się do twojego domu, zadzwoń do mnie od razu, a ja się natychmiast zjawię okey? - Mori-san zmienił wyraz twarzy, w kierunku do mnie na przyjazny i poważny.

-Nie martw się, nie sądzę, że wróci, ale jeśli coś się wydarzy, zadzwonię do ciebie Dziękuję, za to, że się martwiłeś o nas. - uśmiechnęłam się do niego i poklepałam po głowie.

-To nic takiego Mai-san, lepiej jeśli, już pójdę, wyślij mi wiadomość, kiedy dotrzecie do domu. Powiedz im także, że witam ich z powrotem. - powiedział, dotykając czoła i cofając się nieco.

-W porządku! - powiedziałam, machając mu ręką na pożegnanie i odjeżdżając.

~20:30 w domu Mai~

-Okey~! 

-Zobaczmy ... ozdoby, są! Jedzenie jest prawie gotowe, sprawdzone! Dziecko ma drzemkę, sprawdzone! Ciasto, jest! Dom posprzątany, jest! Chłopcy ..., nie czekaj ... Zastanawiam się, gdzie są. Powinni już tu być ... Hmmm .... zadzwonię do nich. - powiedziałam, wyciągnąwszy telefon wybrałam numer i zadzwoniłam _____.

~Rozmowa telefoniczna~

_____: Witam.

Mai: Gdzie jesteście????

_____: Przepraszam Mai! Jesteśmy w drodze! Nasze desery pomyliły się z czyimś.

Mai: W porządku! Ale bądźcie tu wkrótce, więc śpiesz się, tak jak bardzo jak tylko możesz.

_____: Da się zrobić Mai! Bay!

Mai: Bay Bay!

~Koniec rozmowy telefonicznej~

Odłożyłam słuchawkę, mam nadzieję, że to zrobią. *Puk Puk* Huh? Są już tu?! Rzuciłam się do drzwi, nawet nie patrząc , kto za nimi stoi, otworzyłam drzwi odblokowując górną blokadę.

-Wita-, c-co tu robisz?! Nie możesz tu być! - odwracając mój szczęśliwy uśmiech z szczęśliwego na spanikowany.

-O co chodzi Mai? Czy ojciec twojego dziecka nie może przyjść? - powiedział mężczyzna na przeciw mnie.

-Mówiłam ci wiele razy, że nie możesz być w odległości 100 metrów od tego domu, nie mówiąc już o mnie ani Tomie! - powiedziałam, stojąc na ziemi, chociaż przestraszyłam się trochę tego, co może się wydarzyć.

-Hahaha, głupia Mai, nakaz ograniczenia jest tylko kawałkiem papieru. Nie muszę tego przestrzegać. - powiedział. próbując otworzyć drzwi, ale nie mógł.

-Zostaw nas w spokoju, bo zadzwonię na policję! - powiedziałam donośnie, byłam zmęczona zamykaniem drzwi, ale udało mi się go wypchnąć, ale przed całkowitym zamknięciem drzwi zawadzała mi jego stopa.

-Nie ma to znaczenia, ponieważ masz dziecko, więc mam prawo go zobaczyć. - powiedział,próbując otworzyć drzwi.

-Wyjdź! - krzyknęłam, ale niestety obudziłam tym dziecko.

-Och, spójrz na to, co zrobiłaś, obudziłaś Tomę. Nie martw się ojciec idzie! - krzyknął starając się otworzyć drzwi.

Cofnęłam się, od razu łapiąc za telefon. Zaczęłam dzwonić na policje, kiedy usłyszałam chichot. Spojrzałam na niego, patrząc na ziemię na, której się znajdował.

-Ach .... - Spojrzałam przez drzwi, aby zobaczyć co się stało.

-Zostaw ich teraz, zanim zadzwonię na policję, żeby mogli cię zabrać do więzienia za naruszenie nakazu zbliżania się. - powiedział Monk, podniósł go i trzymał za kołnierz. Odepchnął go natychmiast od drzwi, przy których się znajdował.

-Tch ..., nie pozwolę ci mnie powstrzymać od zobaczenia mojego dziecka, słyszysz to, będziesz znowu moja Mai! - powiedział, kiedy się cofnął.

- Powinieneś o tym pomyśleć, kiedy ją źle traktowałeś. - mruknął szeptem, zaciskając pięść.

-Mnichu ... - wyszeptałam, otwierając powoli drzwi.

-Wróciliśmy Mai, spóźniliśmy się? - Monk obrócił się z uśmiechem na swojej twarzy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 02, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Mai i jej dzieckoWhere stories live. Discover now