Rozdział 14

200 18 0
                                    

Zwlokłam się z łóżka i pobiegłam do drzwi, bo ktoś zadzwonił. Przekręciłam klucz, ale nikogo nie było. Zdezorientowana zamknęłam drzwi, dopiero wtedy zobaczyłam, że pod nimi wepchnięta jest jakaś kartka.

"Spotkajmy się dziś w parku o 16. Chcę Ci coś dać.

                    Chris"

Na myśl o spotkaniu z chłopakiem zrobiło mi się ciepło na sercu.

~~~

Kiedy zbliżała się wyznaczona godzina, przebrałam się. Tym razem włożyłam na siebie czarne rurki, białą koszulę i rozpuściłam włosy. Wyszłam, kierując się w stronę ustalonego miejsca. Nie mogłam doczekać się spotkania z Christopherem. Moje serce tańczyło z radości, a dusza wyśpiewywała wszystkie hymmy jakie kiedykolwiek powstały. Chyba byłam trochę uzależniona od chłopaka. Trochę za bardzo. Przekroczyłam wejście do parku i szłam dalej, do fontanny. Pewnie tamto miejsce miał na myśli. Przysiadłam na jej skraju i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, czekając na Chrisa. Zerknęłam na ekran komórki. Była już 16:14. Rozejrzałam się, ale nie zobaczyłam tak dobrze znanej twarzy. Poczułam czyjeś palce na moich ustach. Postać ściskała mnie od tyłu, tak, że nie mogłam się ruszyć. Myśląc, że to Chris szybko się obróciłam... i dostałam czymś ciężkim w głowę. Straciłam przytomność.

~~~

Usłyszałem cichutkie pukanie.

-Czego? - krzyknąłem.

Zza drzwi wyłonił się Rob.

-No bo ten... wygląda na to, że pana dziew.... znaczy Przebudzona znów dostała się w ręce Rafaela... - podrapał się w głowę.

-Kurwa. Dlaczego ona nie może po prostu siedzieć w domu.. Zawsze pakuje się w kłopoty... Jedziemy po nią. Nie mogę pozwolić, żeby coś się jej stało.

-Oczywiście, jak szef rozkaże.

~~~

Moje powieki zdawały się być tak ciężkie, że nie mogłam ich otworzyć. Więc leżałam dalej i słuchałam co się dzieje.

-Tym razem kiedy ten dupek Chris przyjedzie po swoją kochasie nie wyjdzie z tego cało. Jestem tego pewien. - słyszałam.

Rozłościłam się, nikt nie będzie go obrażał w mojej obecności!

-Zamknij się, Rafael! Chris skopie Ci dupe, tak mocno, że polecisz do mamusi.. - po tym co powiedziałam dostałam w twarz. Mój policzek zrobił się czerwony i strasznie piekł.

-Widzę, że nie mówicie sobie prawdy. Czyżbyś nie wiedziała, że Christopher to mój brat?

-Nie uwierze Ci, lepiej nie wymyślaj!

Nagle usłyszęliśmy głośny huk, a drzwi wyleciały z zawiasów, za nimi stał Christopher ze swoją ekipą. Ucieszyłam się, że mnie nie zostawił.

-No, no, no kogo my tu mamy... Mój braciszek jak zawsze zaskakujące wejście. Chociaż mogłeś sobie oszczędzić, zepsułeś moje ulubione drzwi... - klasnął w ręce, a z tunelu za nim wyszło chyba 10 mężczyzn, każdy z pistoletem i niesamowicie dużymi mięśniami.

-Rafael, widzę, że gadke masz coraz lepszą, a i miejscówke zmieniasz... a teraz przepraszam nie przyszedłem na kawę... więc pozwolisz, że zabiorę co moje i już znikam...

Jeden z osiłków złapał mnie za włosy i pociągnął do góry, a następnie do siebie. Ścisnął mój nadgarstek i unieruchomił nogi, a Rafael kontynuował swoje przedstawienie. Wyciągnął pistolet i wycelował w Chrisa, Chris powtórzył jego ruch, a jego ludzie zrobili to samo. Więc teraz było około 8 na 1. Mieliśmy przewagę. Ale już po chwili gang Rafaela nie pozostał dłużny i znów byliśmy na przegranej pozycji. Pomimo tego Chris wciąż pozostawał zbyt pewny siebie. Wtedy Rafael wycelował we mnie i odbezpieczył pistolet. Byłam przerażona.

-Christopher chyba nie chcesz stracić tego co tak kochasz, co?

-Rafael, nie musimy tego tak załatwiać. Porozmawiajmy. Możemy przecież być znów razem. Znów braćmi. Zapomnijmy o tym co nas poróżniło, zacznijmy od nowa...

-Gliny! - przerwał mu jakiś mężczyzna, który wbiegł do pokoju.

-Szefie, zwiewajmy - krzyknął jeden.

-Musze tylko coś załatwić - krzyknął Rafael i skierował pistolet znów na Chrisa i wystrzelił, po czym uciekł, a czas jakby zwolnił. Usłyszałam krzyk kobiety, zaraz, to byłam ja! Plama na koszulce Chrisa wciąż się powiększała, a on leżał na ziemi.

-Chris, nie rób mi tego, nie zasypiaj, proszę... - płakałam.

-Rose.. - uśmiechnął się z goryczą - kocham cię.

-Ja też  cię kocham Chris... - wyszeptałam i położyłam dłoń na jego policzku. Złożyłam na jego ustach pocałunek, wtedy wbiegli gliniarze. Jeden z nich postawił mnie na nogi i podał mi chusteczkę. Dwoje innych wybiegło szukać Rafaela, a trójka, która została zabezpieczała dowody. W jednej chwili ich znienawidziłam, zachowywali się tak, jakby na podłodze nie leżał umierający mężczyzna! Upadłam na kolana,  złapałam jego rękę i pocałowałam ją.

-Chris, proszę nie rób mi tego...

-Będę tęsknił - wyszeptał zamykając oczy.

-Chris! Obudź się, błagam .. . ja.. proszę - krzyczałam. W końcu opadłam z sił i oparłam się o ścianę. Już nic nie mogłam zrobić.

Christopher umarł i musiałam się z tym pogodzić, choć tak bardzo nie chciałam..

PrzebudzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz