Kamil wsłuchiwał się w jego słowa, aż w pewnym momencie do jego oczu zaczęły napływać łzy, jednak starał się je opanować. W najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewał się, że pewnego dnia Peter padnie przed nim na kolana i zapyta o tak ważną rzecz, a on tak po prostu przy wszystkich go o to zapytał, jeszcze w miejscu, w którym wszystko tak naprawdę się zaczęło.

— Nie wiem czy powinienem się zgadzać na życie z takim szaleńcem jakim jesteś ty — zaśmiał się Kamil.

— Zaryzykuj — odparł Peter z zawadiackim uśmiechem.

Cała niepewność w tym momencie wyparowała, Kamil nie mógł wydusić z siebie już ani jednego słowa, również rzucił się na kolana, najmocniej jak tylko potrafił przytulił Petera i wyszeptał mu do ucha:

— Jeżeli istnieje jakieś życie po życiu, to mam nadzieję, że w każdym kolejnym cię odnajdę.

— Trzymam za słowo — odparł Słoweniec, całując go w policzek.

***

Po uroczej według wielu scenie w salonie wszyscy pogratulowali zakochanym i rozeszli się do swoich pokojów, tylko Andreas został w salonie, czujne oko Xaviera zauważyło Niemca. Postanowił podejść do niego i porozmawiać, liczył, że uzbiera już trochę informacji do projektu. Wellinger wpatrywał się w podłogę, jakby próbował coś w niej dostrzec, jednak poza dywanem nie było tam niczego. Xavier podszedł i stanął obok niego, ale nie odezwał się jako pierwszy, czekał aż jego nowy znajomy przemówi.

— Dziwnie jest tu stać i nie widzieć żadnych pozostałości po tym co się tu stało. Zapomnienie, czy to czeka nas wszystkich? — zapytał.

— Kiedyś na pewno, ale nie w najbliższym czasie. Dopóki są ludzie, którzy o nas pamiętają nic takiego nam nie grozi — stwierdził Xavier.

Andreas pokiwał zawiedziony głową, nie takiej odpowiedzi się spodziewał, słowa, które usłyszał owszem były prawdziwe, ale nie sprawdzały się za każdym razem, zawsze istniał jakiś wyjątek od reguły.

— Wiesz co, Manuel też ma rodzinę, ale oni jakoś nie przejęli się jego losem, ba, jestem ciekawy czy w ogóle wiedzą, że ich syn jest w szpitalu psychiatrycznym, chyba tylko my o nim pamiętamy, chociaż niektórzy zachowują się jakby Manu nigdy nie istniał — powiedział Niemiec.

— Tak wiele razy już słyszałem o Manuelu, chętnie bym go poznał, jaki on jest? — zapytał Xavier.

Wellinger wrócił myślami do czasów, kiedy tak często spotykał Manuela, do czasów, kiedy rozmawiali kilka razy w tygodniu. Czasami Fettnera naprawdę dało się lubić, chociaż był denerwujący i zawsze chciał postawić na swoim. W twierdzy wszystko się zmieniło, stał się jeszcze bardziej uparty, próbował oszukiwać innych, chciał wygrać, a żądza wygranej była silniejsza od niego, to właśnie z tego powodu doszło do tak tragicznych wydarzeń.

— Był specyficznym człowiekiem, niektórzy się go bali, bo faktycznie sprawiał wrażenie przerażającego, ale potrafił pomóc, kiedy ktoś go potrzebował. Gdybym tylko mógł na pewno bym ci go przedstawił, niestety nie mam na razie takiej możliwości — uciął Andreas.

— Miałeś pomóc mi przy projekcie, nie żebym cię poganiał, ale chciałbym wiedzieć kiedy zaczniemy i na czym ta pomoc będzie polegać.

Niemiec nie miał już sił, żeby jeszcze tego dnia pomóc Xavierowi, ale obiecał mu to i miał zamiar słowa dotrzymać, jednak chciał to zrobić później.

— Jutro Xavier, dzisiaj nie mam już na nic siły — stwierdził Andreas udając się do pokoju.

***

Kiedy Xavier skończył rozmowę z Andreasem ruszył do głównego centrum dowodzenia. Dobrze wiedział którędy tam wejść, jednak Markus prosił go o to, żeby za każdym razem robił to na tyle dyskretnie, aby nikt nie tego nie zauważył. Kod też znał już na pamięć, więc wejście nie sprawiało mu żadnych problemów.

Gdy wszedł do środka rozejrzał się patrząc czym aktualnie zajmują się pozostali. Forfang przegrywał nagrania z kamery na laptopa, a potem zaczął je przerabiać w jakimś programie, Richard zerkał znudzony na ekrany małych telewizorków patrząc co też dzieję się w twierdzy, Markus chodził w kółko po pomieszczeniu, a Walter siedział w fotelu czytając gazetę.

Xavier przyglądał mu się już dłuższy czas, za każdym razem, kiedy Walter miał w rękach gazetę był coraz bliżej jej początku, a według zasad logicznego myślenia powinien być coraz bliżej końca. Wynikało z tego, że albo czyta gazetę od tyłu albo czyta według tylko sobie znanej reguły.

— Przepraszam, że pytam, ale jestem ciekawy czemu jest pan coraz bliżej pierwszej strony gazety? Chyba powinien pan być bliżej końca, czyż nie? — zapytał Xavier.

— Czyta gazetę od tyłu, żeby zbudować napięcie — wtrącił Richard odrywając wzrok od ekranów — No wiesz, staruszkowie już tak mają.

Portugalczyk zaśmiał się w duchu, doskonale rozumiał, że niektórzy mają dziwne przyzwyczajenia, najwidoczniej Hofer lubił czytać gazetę od tyłu, Xavier zaczął się zastanawiać czy Walter inne rzeczy też lubił robić nie po bożemu.

— W zasadzie co do artykułu na pierwszej stronie nie ma co budować napięcia, bo jest sam w sobie bardzo ciekawy. Jest o jakimś pożarze w szpitalu psychiatrycznym w Austrii, budynek wygląda okropnie — stwierdził Xavier.

Markusa wbiło w ziemię, kiedy tylko usłyszał o szpitalu psychiatrycznym w dodatku znajdującym się na terenie Austrii, szybko ruszył w stronę Hofera i wyrwał mu z rąk gazetę, spojrzał na pierwszą stronę i odczytał artykuł. Wynikało z niego, że kilka dni temu w szpitalu, w którym znajdował się Manuel wybuchł pożar, strażacy nie ustalili jeszcze przyczyn pożaru. Wszystkich pacjentów znajdujących się na terenie ośrodka ewakuowano, kilka osób z lekkimi poparzeniami trafiło do szpitala, a pozostali do innego szpitala psychiatrycznego znajdującego się w pobliżu, nie było żadnych ofiar śmiertelnych.

— W tym szpitalu był Manuel, co jeśli coś mu się stało? — zapytał Markus.

— Przecież by do mnie zadzwonili, jakoś próbowaliby się skontaktować — stwierdził Hofer.

— Tylko niech pan pamięta, że tu nie ma zasięgu — wtrącił Freitag.

Walter spojrzał na swoją komórkę, na której faktycznie nie było ani kreski zasięgu. To nieco komplikowało sprawę, nawet gdyby ktoś do niego dzwonił to nie miałby o tym pojęcia. Trzeba było sprawdzić czy z Manuelem wszystko w porządku. Walter postanowił później opuścić twierdzę, żeby pójść w miejsce, w którym będzie mieć parę kresek zasięgu. Nie mógł spędzić tam dużo czasu i czekać na telefon ze szpitala, ale mógł zadzwonić do kogoś, żeby skontaktował się z pracownikami, dowiedział się co w trawie piszczy i o umówionej godzinie oddzwonił z wszystkimi informacjami. Do głowy przyszła mu jedna osoba — Borek Sedlák.

— Jesteśmy w kropce Walter, musimy się dowiedzieć co z Manuelem — stwierdził Markus.

— Wszystko będzie dobrze, wszystkiego się dowiem — odparł Hofer. 

twierdza strachu vol.2 | ski jumpingWhere stories live. Discover now