#6

684 121 80
                                    

— Johann, mogę cię prosić na słówko? — zapytał Peter.

— Oczywiście — odparł Forfang.

Peter zastanawiał się nad tym już od momentu, w którym Markus zaproponował powrót tutaj. Nie mógł się pozbyć tej myśli z głowy, twierdza znaczyła dla niego bardzo wiele, bo to właśnie tutaj zaczęła się jego przygoda z Kamilem, która trwała już od nieco ponad roku. Owszem wydarzenia związane z Manuelem wisiały nad twierdzą jak czarne chmury, ale oprócz tych złych chwil zdarzyło się też wiele rzeczy, które odmieniły życie niektórych skoczków.

— Nagrywasz materiał też do uciętych scen? — zapytał Słoweniec.

— W zasadzie to teraz skupiam się na filmie, a przy kręceniu poszczególnych ujęć okazuję się, że materiał do wyciętych scen tworzy się sam, a czemu pytasz? — powiedział zaciekawiony Norweg.

— Tak tylko, mógłbyś tak za pół godziny przyjść z kamerą do salonu, jeżeli to nie byłby problem.

Forfang pokiwał głową, nawet nie domyślał się po co Peter go o to prosił, ale wyczuł w tym dobrą okazję do nakręcenia świetnego materiału, nieważne co miało się stać, liczyło się tylko to, żeby był tam on i kamera, która się nie rozładuje w najmniej odpowiednim momencie.

Peter kilka godzin wcześniej poprosił Domena o pewną przysługę, miał nadzieję, że jego młodszy brat się z niej wywiąże, jego nadzieja graniczyła niemal z pewnością. Jeżeli chodziło o Domena, powierzanie mu misji zawsze kończyło się jej sukcesem. Był młody, sprytny i przebiegły. Zadania, które powierzali mu starsi bracia lub koledzy traktował jak podróż w kosmos, która zawsze kończyła się postawieniem nogi na księżycu. Mimo swoich osiemnastu lat cały czas miał w sobie coś z dziecka, cząstkę, której nie potrafił się pozbyć.

Pół godziny później Słoweniec usłyszał krzyk swojego brata, który dochodził właśnie z salonu. Wyszedł powoli z pokoju, kiedy inni biegli na dół, żeby sprawdzić co też się stało. Przybiegli wszyscy, dosłownie wszyscy. Pojawił się nawet Xavier i Richard, który miał nawet na chwilę nie opuszczać pokoju z kamerami, jednak tym razem jego ciekawość zwyciężyła.

— Młody, co się stało? — zapytał Gregor.

Domen uśmiechnął się szeroko i wyciągnął rękę w stronę swojego najstarszego brata, uścisnął pokrzepiająco jego dłoń i odszedł na bok zostawiając Petera na środku salonu, stojącego przed tłumem zdenerwowanych skoczków.

— Przepraszam, że tak wyszło, ale chciałem jakoś was wszystkich tutaj sprowadzić — stwierdził Peter jednocześnie spoglądając na Forfanga i sprawdzając czy na pewno wszystko nagrywa —Nie wiem od czego mam zacząć, ale spróbuję powiedzieć to co mi leży na sercu. Jak dobrze wiecie rok temu to tutaj zaczęła się nasza wspólna historia, historia naszej przyjaźni, która czasami była wystawiana na próbę, historia braterstwa, miłości, które wyszły na jaw albo po prostu wytrzymały próbę czasu. To właśnie tutaj wszystko się zaczęło, dlatego właśnie to miejsce wybrałem, żeby zrobić to co zaplanowałem... — przerwał myśl.

Schował rękę do kieszeni, żeby wyjąć z niej podłużne czerwone pudełko, w której była schowana złota męska bransoletka, a swoje kroki skierował w stronę Kamila, właśnie wtedy wszyscy zaczęli się domyślać co jest na rzeczy.

— Długo się nad tym zastanawiałem, kiedy przyjechaliśmy tutaj stwierdziłem, że w zasadzie nie wiadomo jak się wszystko potoczy, może stanie się coś złego, może nie, ale to mało ważne. Kamil — powiedział stając z nim w twarzą w twarz — wiem, że to głupie, pewnie uznasz, że nie do końca przemyślałem to co chce zrobić, ale uganiałem się za tobą tak długo, że ten rok dał mi tyle szczęścia, że nawet nie potrafię tego zmierzyć żadną miarą. W każdym momencie byłeś dla mnie wsparciem, kiedy mi nie szło nie śmiałeś się, nie oskarżałeś, konsekwentnie powtarzałeś, że muszę walczyć o swoje marzenia, pamiętasz? Postanowiłem, że o swoje marzenia zawalczę, dlatego stoję tutaj dziś przed tobą — przerwał klękając na jedno kolano — Kamil, jeżeli tylko mi na to pozwolisz chciałbym uczynić twoje życie szczęśliwszym i pełnym miłości, nieważne jakie przeszkody napotkamy, pokonamy je razem, bo właśnie od tego jest miłość. Nie pozwolę ci, żebyś kiedykolwiek się poddał w walce, będę twoją motywacją, bo ty jesteś moją już od wielu lat. Wystarczy, że się na to zgodzisz, to jak Kamil, wskoczymy o level wyżej w grze zwanej miłością? — zapytał Peter z uśmiechem na twarzy.

twierdza strachu vol.2 | ski jumpingWhere stories live. Discover now