#16

568 110 39
                                    

— Johann dzisiaj kręci jeszcze jedną scenę z Andreasem i Stephanem, jutro w dzień kilka ujęć bez udziału Xaviera, no wiecie, żeby to wszystko jakoś się kupy trzymało, a potem koniec. Zmontuje wszystko w domu i nam podeślę, nie mamy po co tutaj dłużej siedzieć — stwierdził Richard.

Markus odetchnął z ulgą, każdy dzień spędzony w twierdzy, od czasu, kiedy dowiedział się, że Manuel uciekł ze szpitala, był dla niego męką. Towarzyszył mu ciągły strach, że pewnego dnia Fettner odnajdzie drogę do twierdzy, przyjdzie i zemści się za wszystko co mu zrobili, za to jak go potraktowali. Niemiec miał świadomość, że ich czyny były głupie. Gdyby przyznali się do wszystkiego, może nie byłoby aż tak poważnych konsekwencji jak się spodziewali, owszem drugie podejście stałoby wtedy pod znakiem zapytania, jednak istniałaby możliwość powrotu, a Manuel nie trafiłby do szpitala psychiatrycznego. Nie miałby się za co mścić, jednak w tym wypadku, mógł chcieć się zemścić za ich tchórzostwo i próbę ukrycia wszystkiego co się wydarzyło.

— Świetnie, więc Xaviera po nakręceniu tej sceny możemy odesłać do domu. Przygotuje mu pieniądze i jutro rano się z nim pożegnamy, swoją drogą nie okazał się taki zły jak myślałem, jednak dobrze wybrałeś Markus, nie sprawiał kłopotów, robił wszystko jak należy. Tylko nadal nie wiemy co powiedział wtedy Andreasowi, tego możemy się tylko domyślać — burknął Hofer.

— A my kiedy wrócimy do domu? — zapytał Markus.

— Forfang chce kręcić jeszcze kilka scen, więc myślę, że możemy zostać tutaj jeszcze ten jeden dzień, pojutrze z samego rana opuścimy twierdzę. Jutro możemy zrobić małe przyjęcie z okazji zakończenia nagrań, skoro przed rozpoczęciem był bankiet, to warto to jeszcze jakoś zakończyć — odparł Walter.

Eisenbichler nie był do końca przekonany czy to dobry pomysł. Owszem skoczkom należała się chwila wytchnienia, nagrywanie filmu wiele ich kosztowało, ale zostawanie w twierdzy dłużej niż to konieczne nie wydawało się brzmieć zachęcająco.

— Nie powinniśmy zostawać, Manuel może tutaj dotrzeć w każdej chwili — stwierdził Markus.

— Przestań — wtrącił się Freitag — Ile dni już minęło, a go nadal tu nie ma. Jesteśmy bezpieczni, nawet jeżeli tutaj dotrze to co może nam zrobić? Skąd wariat weźmie broń? Poza tym zauważ ilu nas tutaj jest, przecież raz dwa go obezwładnimy i oddamy odpowiednim służbom. Nie ma co się martwić. Z drugiej strony chce w końcu wyjść z tego pomieszczenia i spędzić trochę czasu z pozostałymi, to przyjęcie to dla mnie szansa, musicie mi ją tylko dać Markus, nie proszę o wiele.

Richard miał sporo racji, jego słowa nieco uspokoiły Eisenbichlera, jednak z drugiej strony zrobiło mu się go żal. Faktycznie nie dano mu zbyt wiele okazji, żeby wyjść z głównego centrum dowodzenia. Jego głównym zadaniem było ciągłe obserwowanie kamer i pilnowanie, żeby nic nikomu się nie stało, co na dłuższą metę było nudne i męczące. Należała mu się chwila rozrywki, skoro tak bardzo mu zależało na przyjęciu, to w ostateczności Markus mógł przystać na tę propozycję.

— Xaviera też zaprosimy na przyjęcie? — zapytał Niemiec.

— Weź przestań Markus, on tu nie przyjechał dla przyjemności tylko po to, żeby zarobić. Kiedy dostanie pieniądze to o nas zapomni, taka jest młodzież, mój drogi. Poza tym lepiej spędzić ten czas w miłym skokowym gronie, czyż nie? Xavier by nam tylko przeszkadzał i nie wiedział o czym rozmawiamy, to ostatnia taka szansa, żeby się spotkać, to nasze pożegnanie z twierdzą Markus, już nigdy więcej tutaj nie wrócimy — wyjaśnił Hofer.

— Dobrze, zgadzam się, żebyśmy tutaj jeszcze zostali. Ale pojutrze stąd znikamy, nie mam najmniejszego zamiaru siedzieć tu dłużej niż to konieczne — burknął Markus.

twierdza strachu vol.2 | ski jumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz