un//jongdae

482 62 45
                                    

Szaleństwo.

Wszystko było totalnym szaleństwem.

Usta obcego mężczyzny muskające delikatnie jego spierzchnięte wargi wydawały się być niepowstrzymane. Mężczyzna pragnął więcej, o wiele więcej niż Jongdae chciał mu dać.
Z każdą chwilą pocałunek stawał się intensywniejszy. Jongdae zdawał się być podległy jemu, temu którego twarzy nie znał. Człowiek zagadka, którego z dnia na dzień pragnął poznać.

Tak zaczynała się każda noc, a kończyła się na dwóch spoconych, nagich ciałach leżących obok siebie na usłanym białą pościelą łóżku.
I kończyła na jeszcze bardziej połamanym sercu Jongdae.

🌼

Chwiejnym krokiem szedł do pobliskiej kawiarni, by porozmawiać z przyjacielem. Potrzebował porady i zwierzenia się komuś bliskiemu, z tego, co robi każdej nocy. Jego myśli krążyły tylko wokół tajemniczych spotkań z nieznajomym.

Sześćdziesiąt osiem razy po parę godzin, zawsze praktycznie aż do wschodu słońca spędzał z człowiekiem, którego nie znał ani twarzy, ani imienia. Sześćdziesiąt osiem razy mógł poczuć zapach świeżych malin bijący od jego kochanka. Sześćdziesiąt osiem razy miał okazję całować jego pełne usta. Sześćdziesiąt osiem razy jego serce zostało złamane przez obcego, ale jednak bliskiego mu mężczyznę.

Wiedział jedno - był zakochany w tej osobie, kimkolwiek ona nie była.

Nie wiedział, co o tym myśleć, bo wcześniej nie miał do czynienia z miłością. Jedyne, co mu się zdarzało, to przejściowe zauroczenia trwające nie więcej niż kilka miesięcy.

Postanowił skierować myśli w stronę przyjaciela, z którym zamierzał się spotkać. Uśmiechnął się na sam obraz bruneta, który pojawił się w jego głowie.

Przyjaźnił się z Cha Hakyeonem od czasów szkoły średniej, gdy obojgu traktowano jak wyrzutków i stwierdzili, że warto by się zaprzyjaźnić albo przynajmniej zawrzeć sojusz. Stan psychiczny Jongdae w tym czasie nie był zbyt dobry. Świeżo po śmierci obu rodziców, nie mógł się czuć świetnie.
Odsunął się od swoich dawnych znajomych, siedział zawsze przybity w ciemnym kącie albo płakał w szkolnych toaletach podczas lekcji. Nauczyciele wpisywali mu nieobecności, które nie zostały nigdy usprawiedliwione, bo nikt nie interesował się jego cierpieniem. Zresztą, otwarcie nie żalił się ludziom, nie potrafił uronić ani łzy w miejscu publicznym takim jak szkoła.

Wtedy zjawił się praktycznie znikąd Hakyeon i uparł się, że postawi go na nogi. Jongdae do dzisiaj zastanawiało to, dlaczego zainteresował się nim mądry, dobrze wychowany chłopak myślący zazwyczaj tylko o nauce. Okazało się jednak, że nie wisi tylko nad książkami, a ma również dobre serce.
Parę miesięcy trwało doprowadzenie Dae do ładu, sprawienie, żeby na jego dotychczas wesołej twarzy od czasu do czasu pojawiał się mały uśmiech. Pomimo czarnych myśli, Cha w tych najgorszych chwilach siedział przy nim i głaskał po ramieniu, mówiąc że trzeba się wziąć w garść i żyć dalej. Brunet otworzył mu trochę oczy na świat i uświadomił, że nie jest jedyną osobą, która cierpi na tym świecie i są ludzie o wiele bardziej pokrzywdzeni od niego.

W końcu, Jongdae zebrał się i odzyskał praktycznie pełnię sił oraz pozytywną energię, którą zawsze emanował. Oczywiście, ból w sercu spowodowany śmiercią rodziców pozostał, kaleczył je niczym mała, niby nieszkodliwa igła.
W końcu, razem postanowili, że pomszczą osobę odpowiedzialną za osierocenie blondyna. Niestety, nie znali nawet danych osobowych bezlitosnego mordercy.

going crazy//xiuchenWhere stories live. Discover now