15

4.4K 562 117
                                    

Całą drogę do akademika żadne z nich nie wypowiedziało ani słowa. A kiedy Hailey wraz z Harperem weszła do swego pokoju, zrzuciła z siebie niebieski płaszczyk i usiadła ciężko na łóżku. Patrzyła na swojego chłopaka, który miał minę jakby chciał kogoś zabić. Widziała jaki był nabuzowany, gdyż chodziło po pokoju, przeczesując swoje ciemne kosmyki.

- Harper - zaczęła niepewnie.

- Nic nie mów. Jeszcze się nie uspokoiłem. Potrzebuję alkoholu.

- Harper - wstała i wyciągnęła do niego rękę.

- Nie. Zaraza wracam - rzucił i wyszedł, trzaskając drzwiami.

Hailey nie oniemiała. Wyszedł i zostawił ją, bo potrzebował alkoholu? Za kogo on się, kurwa, ma? Chciała z nim pogadać, a ten po prostu zmył się. Była wściekła i smutna jednocześnie. On był zły? A ona to niby nie była? Niech go jasna cholera. Zrzuciła z nóg szpili i pomaszerowała do łazienki, trzaskając drzwiami z całej siły. Ściągnęła z siebie strój, bieliznę i w pełnym makijażu weszła pod ciepły strumień wody. I zwyczajnie się rozpłakała. Miała dosyć. Wszystkiego było za dużo. To dla niej było za wiele. Ostatnie dwa dni były jakimś cholernym koszmarem, a jej chłopak zamiast zostać tutaj, przy niej, wyszedł. 

Owinięta zielonym, puszystym szlafrokiem wyłoniła się z łazienki i zdała sobie sprawę, że Harpera wciąż nie było. Sięgnęła po telefon, zero wiadomości, żądnych połączeń, a minęła godzina. Nie było dosłownie niczego. Kierana też nie było. Bardzo chciała zadzwonić do przyjaciela, ale zapewne świetnie się bawił. Po chwili wahania wybrała numer Stones'a, ale odezwała się poczta głosowa. Ze łzami w oczach ułożyła się w swojej pościeli i szlochając, zamknęła oczy. 

Kieran wrócił w środku nocy, gdyż chciał dać im czas na rozmowę, ale jakie było jego zdziwienie, kiedy w pokoju zastał tylko swoją przyjaciółkę. Po jej chłopaku nie było śladu. Machnął ręką, bo na pewno był w łazience. Pokręcił głową i szybko zrzucił z siebie przebranie, po czym rzucił się na łóżko. Był trochę, nie, był bardziej niż wstawiony i nie bardzo miał ochotę na prysznic. Szybko zapadł w sen, a kiedy się przebudził, ubrana Hailey siedziała z kubkiem kawy w dłoni na jego łóżku. 

- Która godzina? - Spytał sennie i z twarzą przyklejoną do poduszki. 

- Szósta - mruknęła i upiła łyk życiodajnego płynu, którego potrzebowała, bo kiepsko spała. Albo raczej, nie spała prawie w ogóle.

- Za wcześnie - jęknął -  Ale masz może kawę dla mnie?  - Zapytał z nadzieją i lekko się uniósł.

- A mam - wyciągnęła do niego papierowy kubek, który chwycił od razu w swoją dużą dłoń. 

- Kiedy ty po to poszłaś? - Spytał, a po chwili dostrzegł ciemne cienie pod oczami dziewczyny. - Spałaś w ogóle?

- Nie bardzo. Harper nie wrócił na noc.

- Czekaj. Jak to nie wrócił na noc? Przecież wróciliście razem - wziął łyka i z przyjemności przymknął oczy. Po czym skupił wzrok na przyjaciółce.

- Taa, wróciliśmy. Przez całą drogę nie zamieniliśmy słowa, a kiedy dotarliśmy tutaj, on powiedział, że potrzebuje alkoholu i wyszedł. 

- Dupek - warknął Kieran. - Nie rozumiem go. Nic złego nie zrobiłaś. I to nie twoja wina, że Sangretti zachował się wobec ciebie jak ostatni fiut, zresztą dostał za to. Ale nie rozumiem, dlaczego Harper cie zostawił. Czasem go nie rozumiem.

- Mnie się pytasz? Za cholerę nie wiem - pokręciła głową. Odstawiła kawę i położyła się obok przyjaciela.

- A jak wejdzie?

- To będzie miał, kurwa, problem. Kieran, mam dość. Ta impreza był niewypałem, mój chłopak gdzieś zniknął, a ja się użalam.

- Masz prawo. Ostatnie czterdzieści osiem godzin były dla ciebie ciężkie. 

- Być może.

Hailey wtuliła się Kierana i zastanawiała się, jak to jest, że on zawsze było przy niej. Kochała go jak brata, którego nigdy nie miała. Bardzo żałowała, że wcześniej nikogo takiego nie miała. Z rozmyślań wyrwał ją jej dzwoniący telefon. Wyskoczyła z łóżka przyjaciela i rzuciła się do urządzenia. Minęła jej zrzedła, widząc nieznany numer, ale odebrała.

- Tak?

- Kochanie to ja - usłyszała głos Harpera.

- Boże, gdzie ty jesteś?

- W areszcie...


*********************************

I jak wam się podoba rozdział? Zapewne po "Damie serca", znowu będziecie mieli ochotę mnie zamordować ;)

Pamiętam cięWhere stories live. Discover now