9

383 56 56
                                    

        Podciągnąłem się na łóżku, rozglądając się wokół. Nie pierwszy raz spałem w domu Chestera, więc znałem to miejsce jak własną kieszeń. Tego dnia nie chciałem nocować u siebie, bo nie wiedziałem, czy powinienem był. Rodzice i Wesley byli w środku, a ja bałem się konfrontacji. Po tym, co zaszło w szpitalu, wolałem ich unikać.

         Po raz pierwszy w życiu bałem się wziąć odpowiedzialność za to, co zrobiłem. Byłem niepewny przyszłości i nie wiedziałem, co robić. Byłem też tak zdesperowany, że kiedy Cade po raz kolejny zaproponował mi odejście, skinąłem głową. Dzisiejszego ranka nie wiedziałem, czy nie zrobiłem tego pod wpływem strachu, ale klamka zapadła. Cade zniknął wczorajszego wieczora, mówiąc tylko, że idzie porozmawiać z ojcem. Wiedziałem, że nie skończy się na zwykłej rozmowie i martwiłem się. O swojego przyjaciela i Alfę, ponieważ nie wiedziałem, do czego są zdolni.

         Wstałem z łóżka i podszedłem do niewielkiego okna, które znajdowało się na strychu. Podłoga pode mną skrzypiała, więc spojrzałem na nią, zastanawiając się, czy aby na pewno wytrzyma mój ciężar. W pokoiku gościnnym nie często ktoś sypiał, a świadczyła o tym gruba warstwa kurzu. Niestety Chester nie mógł zaoferować mi niczego innego, bo miałem być tutaj incognito, kiedy jego rodzice wyszli na nocną wartę.

         Wyciągnąłem z kieszeni telefon, sprawdzając godzinę. Było trochę po czwartej nad ranem, ale czułem się wyspany. Wiedziałem, że muszę opuścić dom Chestera w pół godziny, inaczej natknąłbym się na jego rodziców, a tego naprawdę nie chciałem. Pościeliłem więc łóżko, a potem ostrożnie zszedłem na dół. W całym budynku panowała niczym niezmącona cisza. Prędko powędrowałem do kuchni, przysłuchując się, czy ktoś nie nadchodzi. Chester pozwolił mi zrobić sobie jakieś śniadanie, więc otworzyłem lodówkę, szukając czegoś do zjedzenia.

        Ciągle myślałem nad tym, co teraz zrobimy. Co będzie z tym planem Cade'a, skoro w końcu się na niego zgodziłem. Nie miałem pojęcia, czy powinienem dotrzymać słowa. Jak on chciał sobie radzić? Skąd chciał wziąć pieniądze, by dokądś pójść? Nie mogliśmy iść w ciemno!

         Westchnąłem, a potem zrobiłem sobie kanapkę. Chwytając ją w jedną rękę, poszedłem do przedpokoju, gdzie leżał mój plecak. Kiedy wczoraj wychodziłem z domu, spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy. Nie miałem pojęcia, jak długo będę szlajać się po mieście. Nie wiedziałem kompletnie nic.

        Cicho otworzyłem drzwi, a potem wyszedłem na zewnątrz. Ciągle ciągnęło mnie w stronę szpitala, ale nawet jeśli wiedziałem, że to zły pomysł, pobiegłem w tamtym kierunku. Plecak ciążył mi na ramieniu, kiedy wchodziłem do budynku. O czwartej nad ranem panował tam dziwny spokój. Wiedziałem, że to nie czas odwiedzin, ale musiałem jakoś przedostać się do Iris. Maskowałem swój zapach i poruszałem się najciszej, jak mogłem. Przeczołgałem się prawie przez cały korytarz, by żadna z dyżurnych pielęgniarek mnie nie zobaczyła, co na szczęście się udało. Nasz szpital był niewielki, miał tylko jedno piętro i niezbyt wiele kamer, chociaż i tak miałem nadzieję, że nikt nie będzie zerkał w ekran komputera. Narzuciłem na głowę kaptur, a potem schodami wbiegłem na górę.

        Korytarz był pusty, ale na wszelki wypadek zakradłem się do sali Iris. W środku nic się nie zmieniło, tylko Iris wyglądała ociupinkę lepiej. Podszedłem do niej na palcach, a potem schyliłem się i złapałem ją za dłoń. Musiałem dowiedzieć się, jak się czuje. Musiałem ją obudzić. Chociaż ogarniało mnie przerażenie... Po prostu m u s i a ł e m.

– Iris, obudź się – wyszeptałem, lekko poruszając jej ramieniem. – Siostra, no dalej, otwórz oczy.

        Brunetka poruszyła się, marszcząc lekko nos. Trwało to chwilę, ale nieustanne poruszanie jej małym ciałem sprawiło, że w końcu uchyliła powieki. Kiedy mnie zobaczyła, natychmiast wyczułem jej zdziwienie i strach.

Defender | TO #3 spin-offWhere stories live. Discover now