Rozdział 4

8 1 2
                                    

Ona. Napisała. Do. Mnie. BOŻE! Ona ze mnie beke na 99,9% ciśnie. Ale co mi szkodzi, napiszę do niej. 

Zdziwiona ja: Hey

Zdziwiona ja: A nic, a u ciebie?

Ciekawe co napiszę... i czy w ogóle coś napiszę...?

Monika: Też nic, misie haribo właśnie zjadłam.

Zdziwiona ja: Aha,interesujące 

Serio to bardzo interesujące. W połowię jej historii zasnęłam. (SERIO XD).

Monika: No wiem

Aha. Może ktoś mnie tirem przejechać? Przynajmniej coś się zadzieje. Oczy co raz bardziej mi się przymykają...Już chciałam ją okłamać że muszę zadania robić (Mogło by jej się smutno zrobić gdyby dowiedziała się że idę spać), Kiedy ona nagle zapytała: 

Monika: Idziemy razem na zakupy?

Albo ona czyta w myślach albo ja jestem głupia (to drugie bardziej prawdopodobne). Robi się interesująco- pomyślałam. Od razu odpisałam:

Jeszcze bardziej ciekawa ja: Ok

Serio? Ok? to tak jakby ona mnie zmuszała do tych zakupów... Nie ważne. Dostałam zaproszenie na zakupy od Moniki, od razu je zaakceptowałam. Te 'zakupy' to żadne zakupy, nie widzę co ona zakłada na swoją 'Movie-gówno' bo ta gra do duby (jest tak bardzo zła że nie zasługuje nawet miano 'dupy' nawet miano duby jest złe no ale innego nie wymyśliłam. NA RAZIE). Kupiłam jakąś chińską bluzkę która była w miarę ok. Pisałyśmy o ciuchach które naszym zdaniem są ładne. Było w miarę fajnie, ale jakoś nudno trochę.

Monika: Muszę zadania domowe odrobić, koło 18 skończę, popiszemy wtedy jeszcze?

No jasne że tak!

Ja: jasne, ja też muszę zadania domowe odrobić

Moje zadanie domowe to spanie xD 

Monika: To do później 

Ja: Do później

Wyłączyłam laptop, nastawiłam budzik na 17:50 na wszelki wypadek (pewnie gdy się obudzę będzie mi się chciało pić czy coś). Położyłam się w łóżku i po paru minutach usnęłam. Miałam dziwny sen:

Wojna Lamorożców  z Marchewkami... xD

Cała walka odbywała się na dwóch górach na lewej stały lamorożce, na prawej marchewki, pomiędzy górami była polana (cała scena jak w typowym filmie z walką w tle) Na czele Lamorożców stała Moniko-zbycho. Na czele Marchewek stał groźny,włochaty Dudosław Wielki potocznie zwany Duduś (Moja świnka morska to duduś). Cała Lam-Mar Wojna była bardzo długa i wyczerpująca dla obu stron. Nagle ni z dupy ni z pietruchy (lub kebsa) pojawiła się armia silnych, mądrych nie pokonanych Tostów z serem. Pomogły Lamorożcom i Marchewką naapisać traktat pokojowy (dosłownie pokojowy, podpisali go w pokoju xD). Lamy z Tostami zaprzyjaźnili się...

Nagle usłyszałam dźwięk mojej jednej z ulubionych piosenek czyli 'Pink fluffy Unicorn dancing on rainbow'. Zaczęłam się budzić, wtedy dotarło do mnie  że na 100% ten dźwięk leci w mojej głowie (Lamorożce z Tostami i z Marchewkami zrobiły niezłe party a na każdym party ta piosenka musi lecieć, bo jakby inaczej) 

Lamy z Tostami imprezowali na całego w domku (z niebieskiego plastiku) dudka gdzie było przejście do Narni, Marchewki w tym czasie zapraszały trolle do zabawy. Z każdej strony grała głośna muzyka, dziwne stwory tańczyły, bawiły się...

O luju... Obudziłam się jak prawie zawsze na podłodze, dodam że mam łóżko piętrowe... Szybko spojrzałam na zegar była 18:34, ok... CZEKAJ! ŻE CO? jest 18:34? Jak? O nie... Najprawdopodobniej ta 'zaje-fajna piosenka' była moim budzikiem... Oj tak... Można być większym idiotą niż ja? Odpowiedz jest jasna, NIE MOŻNA BYĆ GŁUPSZYM ODE MNIE! TO JEST NIE MOŻLIWE! POTWIERDZONE INFO, POTWIERDZILI TO AMERYKAŃSCY NAUKOWCY A JAK ONI COŚ MÓWIĄ NA 100% JEST TO PRAWDĄ. Jak ta kobra pobiegłam do laptopa, gdy usiadłam na krześle włączyłam laptopa, włączyłam stronę Msp, Zalogowałam się.

Jak poznałam moją LamcieWhere stories live. Discover now