❼ Losowanie kandydatek

382 15 0
                                    

Jeszcze trzy minuty. Wytrzymam, obejrzę Stołeczny Biuletyn i wszystko wróci do normy. Koniec tego szaleństwa. Od tygodnia wszyscy mówili tylko o rywalizacjach. Zwłaszcza mama. Ciągle wplatała ten wątek do naszej rozmowy.

- Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy, żebyśmy brały udział w tym durnym reality show. Bardziej tego pragniesz od nas. Czemu po prostu nie odpuścisz? Ani ja, ani Kate nie mamy ochoty na takie gierki.

- Po pierwsze- stwierdziła stanowczo- to nie jest żaden "durny  reality show". Po drugie, nie rozumiem waszego toku myślenia. Wszystkie dziewczyny rzuciły się, aby jak najszybciej wypełnić i oddać swój arkusz, a wy tylko marudzicie. Nie rozumiecie, że to dla waszego dobra? A po trzecie, to ja decyduję o was do czasu. kiedy się stąd wyprowadzicie.

Byłam sfrustrowana. Mama często tak mówiła, a tata jej tylko przytakiwał i czasami dodawał: "Słuchajcie się matki". Kłóciłabym się z nią, ale zostawiłam to Kate. Wiedziałam, że to jej bardziej się przyda. Przynajmniej na chwilę jej ulży. Często tak robimy. "Wymieniamy się kłótniami". Ona daje mi swobodę i na odwrót. Nie kłócimy się w tym samym czasie z rodzicami, chodź mamy te same poglądy i się ze sobą zgadzamy. Robimy to po to aby "nie przeciążyć systemu".

Słyszałam jak kłóciła się z mamą. To po prostu była wojna. Dosłownie wojna domowa. Kiedy słyszałam pierwsze wrzaski zaglądałam do Alexa, i wychodziliśmy na dwór. Opowiadał mi o historii Europy. Szczerze powiedziawszy, nic z tego nie rozumiałam, ale kiedy on opowiadał, był tak zafascynowany, że przyjemnie się go słuchało. Aby nie siedzieć bezczynnie, brałam igły oraz nici i zszywałam podziurawione ubrania, większości ojca, który jest ogrodnikiem, przez co w okresie wiosenno- letnim ma najwięcej pracy. Dlatego tak rzadko przebywa w domu, a jak już w nim jest, zasypia zmęczony.

Tak właśnie minął mi tydzień. Przez całe siedem dni w ogóle nie wspominałyśmy w naszych konwersacjach z Kate o rywalizacjach. Przesadzała, za dużo wyolbrzymiała. Znam to uczucie, często tak mam, i to bez potrzeby, tylko można sobie nerwy zepsuć. Nie ma szans, by któraś z nas została wylosowana, spójrzmy prawdzie w oczy. Nie ma czym się martwić.

- Judy, idź po Kate. Zaraz ogłoszą wyniki- woła mama z kuchni.

- Za chwilę będzie godzina policyjna. Nie zdążymy wrócić domu przed dwudziestą. Jeśli nas zauważą mogą nas zamknąć w więzieniu- próbuję się wymigać.- Kate jest u Zöe , nic się jej tam nie stanie.I tak będą oglądać Biuletyn, więc co za różnica, gdzie jest?

-Masz iść po nią.

Patrzę na Aleksa z nadzieją , że mi pomoże, ale on przekazuje mi wzrokiem: Idź, nie denerwuj jej. Zdążycie.

Ubieram szybko buty i narzucam na plecy kurtkę. Biegnę w stronę domu najlepszej i od niedawna, jedynej przyjaciółki Kate, który stoi o kilka domów dalej od naszego. Szybko zerkam na elegancki zegarek, dostałam go od Johna Blunghen'a.

Jeszcze kilkanaście sekund. Obym zdążyła tam dotrzeć. Skręcam w uliczkę i jak najszybciej wślizguję się do małej chatki.

Zöe patrzy na mnie przerażona. Rozlega się hymn, a na ekranie malutkiego telewizora, trochę większego od naszego, wyświetla się godło państwowe.

- Judy?- Kate podchodzi do mnie widocznie sfrustrowana.- Co ty tu robisz? Mówiłam wam przecież, że tu jestem. Dlaczego przyszłaś?

Hmmm... Z własnej woli? Może tak dawno cię nie widziałam, że usychałam z tęsknoty?! Może czekam, aż mnie w końcu podlejesz?!

- Mama kazała po ciebie przyjść.

Siada oburzona na fotelu, a Zöe pyta się mnie, czy chcę herbatę. Odmawiam. Teraz będę musiała być tu do szóstej rano.

Dopiero teraz zauważyłam, iż Zöe jest sama w domu, zapewne jej rodzice grali na przyjęciu jakiś dwójek, które już świętują rozpoczęcie rywalizacji. Tutaj jest pełno instrumentów muzycznych, od pianina po saksofon. Nagle wpada mi myśl do głowy, gdzie są jej bracia? W niższych klasach rodziny są większe. Dorośli decydują się na większą garstkę dzieci, aby mogły im pomagać w utrzymaniu. Zöe ma pięciu braci. Szczery szacunek.

Prosi bym usiadła, ergo usadawiam się na przeciwko bliźniaczki. Przynosi kilka ciastek z podwieczorku, są pyszne i kruche, sama je piekła. Szóstki nie jedzą takich rzeczy.

W telewizji król opowiada o naszych relacjach z innymi państwami oraz o różnych sprawach politycznych. Patrzę na księcia Christiana i królową Amy.

Siedzimy w ciemnościach.

Nagle na scenę wkroczył czarnoskóry mężczyzna.

- Powitajcie państwo Johna Blunghen'a,  prowadzącego Stołeczny Biuletyn Illei w tegorocznych Eliminacjach!

Oniemiałam. Nie spodziewałam się tego.

Wszedł, jak zwykle tanecznym krokiem. Zapowiedział króla i królową, a następnie księcia Christiana, który w przeciwieństwie do swoich rodziców, wskoczył na scenę z ogromnym bananem na twarzy. Był wyluzowany. Zbyt wyluzowany.

- Wasza książęcość- zaczął John- dzisiaj ten niezwykły dzień. Jak zamierzasz wytrzymać z tyloma kobietami pod jednym dachem?

Ha, świnia. Chociaż... nawet ma racje. Będzie ciężko. Oj bardzo.

- Ostatnio zastanawiałem się, dlaczego nie zapisałem się do szkoły przetrwania- uśmiecha się.- Ale mam nadzieję, że te młode damy troszkę mi odpuszczą i dostanę mniejszy wycisk.

Wybuchają śmiechem.

Faktycznie, ten pałac zamieni się w zoo.

- Czy wasza wysokość jest gotowy na poznanie kandydatek?

Książę Chrystian nadal szczerzy się jak głupi do sera. Całe szczęście, że nie jestem na miejscu Johna, bo bym już mu przyłożyła, a to nie skończyłoby się dobrze. Zachowuje się zbyt spontanicznie, jak na księcia. Od kąt pamiętam taki był. Chyba dlatego za nim zbytnio nie przepadam. Jest bardziej w typie Kate. Aczkolwiek z tego jak się zachowuje, także nie przypadł jej do gustu.

- Oczywiście. Moim obowiązkiem jest być zawsze gotowym- odparł ze zbytnią dumom i pewnością siebie.

Zöe patrzy na niego zauroczona, natomiast Kate ma kompletnie dość, tak jak ja. "Dwa ciała, jeden mózg. Na zawsze."- tak mówimy, najczęściej po kłótniach, kiedy mamy dość i zawieramy rozejm.

Książę Christian podchodzi do maszyny losującej. Wyjmuje pierwszą białą kopertę ze zgłoszeniem.

- Amy Watson, Trójka- Karolina Północna.

Rozbrzmiewają oklaski. No szybciej.

Druga koperta.

- Eliza Smith, Dwójka- stan Maine.

Odczytuje kolejne nazwiska kandydatek. Kate obgryza paznokcie, Zöe trzyma kciuki, jakby wierzyła, że to coś pomoże.

Głupia, który książę chciałby ożenić się za Piątkę grającą na altówce, skoro może mieć Dwójkę.

- Katherine White, Szóstka- Allens.

Kate wrzasnęła, wstała, podbiegła do telewizora i natychmiast go wyłączyła.


*******************************************

Następna część zapisana będzie oczami Kate.


ZAPRASZAM NA BLOGA:

http://michelleetal.blogspot.com/

Strzałka, Michelle Etal.


 






Wybranki |::Rywalki::|Where stories live. Discover now