epilog cz. 1 (140823)

3.9K 517 204
                                    

Taehyung spocony i poddenerwowany wysiadł z samolotu, po czym drżącymi rękoma odebrał bagaż. Rozglądał się niepewnie po płycie w poszukiwaniu Jungkooka, który miał stać z ładną karteczką z jego imieniem, jednak nieco się zawiódł, gdy nie mógł go dojrzeć. Odchrząknął i chwycił walizkę za rączkę, poprawiając przy okazji torbę na ramieniu i ruszył przed siebie z uniesioną głową, nie chcąc pokazać po sobie rozczarowania. Przemierzał lotnisko spokojnie, a gdy wyszedł, chcąc zadzwonić po taksówkę, ujrzał wysokiego bruneta z ciemnymi okularami i srebrną, długą laską. Uśmiechnął się na widok karteczki, którą ten trzymał w dłoniach. Podszedł do niego powoli, bardzo się przy tym szczerząc. Sam nie wiedział, kiedy łzy zaczęły napływać mu do oczu, gdyż poczuł je dopiero na policzkach. Zasłonił usta dłonią, chcąc powstrzymać się przed piskiem. 

- Jungkookie... - Mruknął, będąc tuż przy chłopcu. Ten skierował głowę do źródła głosu i szeroko się uśmiechnął. Wyglądał na zakłopotanego. - Mogę się na ciebie rzucić?

- Jasne, Taehyung. - Zaśmiał się krótko i rozłożył ręce, w które następnie wpadł blondyn. Przestał interesować się swoim bagażem, niewyspaniem czy łzami, póki jego Ciastek obejmował go tak, jakby bał się go stracić. - Bardzo zmęczony?

- Bardzo, ale czy to ważne? Jungkook, dziesięć lat! Dziesięć długich lat, tyle się wydarzyło, a ty pytasz, czy jestem zmęczony? Aj, głupolu! - Zawołał uroczo, na co młodszy się zarumienił. Zdawało mu się, że Tae był od niego odrobinę niższy.

Po paru minutach takiego przytulania, Jungkook złożył pocałunek na policzku blondyna. Tamten zagryzł wargę, czując się nieco... niekomfortowo w towarzystwie przyjaciela. A może kochanka? Właśnie, kim oni dla siebie byli? Jeon nie chciał rozpoczynać związku przez internet, więc rozmawiali i pisali ze sobą jak para, będąc najlepszymi przyjaciółmi? 

- Chodźmy na jakieś ciasteczko, hm? Ja stawiam. - Odparł dumnie starszy i chwycił bruneta za rękę, podprowadzając go do ulicy. Doskonale pamiętał, iż obiecał mu, że będzie go kierował, złączając z nim dłonie. 

Zadzwonili po taksówkę, która w ciągu godziny dowiozła ich do stolicy. Taehyung zachwycony spozierał za okno, mimowolnie otwierając buzię. Tęsknił za widokami, które tworzyły dość wysokie budynki, masa ludzi tego samego pochodzenia oraz język, który tkwił w jego pamięci jedynie dzięki Jungkookowi. Gdy zajechali w okolice ulubionej kawiarenki młodszego, Tae wysiadł z pojazdu i obszedł go, po czym otworzył kochankowi drzwi i pomógł mu wysiąść. Zajęli miejsce przy stolikach pod żywopłotem, ponieważ tam było najbardziej intymnie. 

- Więc, Tae... Jak się czujesz, będąc znowu w swoim rodzinnym mieście? - Jungkook uśmiechnął się i odłożył laskę na ziemię. Odnalazł na blacie dłonie kochanka i chwycił je w swoje, chcąc nieco je ogrzać. 

- Fantastycznie! Co prawda, póki co widzę tylko ciebie, ale miasto samo w sobie zrobiło na mnie jeszcze większe wrażenie. Zupełnie jak ty, oczywiście. Jesteś taki przystojny, króliczku! - Pisnął, chwytając policzek bruneta między palce. Uśmiechnął się szeroko, tak jak było to dla niego typowe, po czym puścił młodszego i głęboko westchnął. - Dalej lubisz shake z kawałkami ciastek?

- Jasne. Nie musisz za mnie zamawiać, już mnie tu znają. 

- Okej, w takim razie zawołam kelnera.

Taehyung uniósł rękę, wołając tym samym mężczyznę do ich stolika. Uśmiechnął się życzliwie, po czym zerknął w menu. Chciał już się odezwać, jednak zobaczył, jak ten zerka na jego króliczka. 

- Jungkookie, po co ci te okulary? Słońce już dawno zaszło! - Zawołał rozbawiony kelner, a na twarzy Jungkooka zagościło zakłopotanie. Starszy ściągnął brwi. Może Jungkook po prostu nie chciał, by każdy wiedział o jego niepełnosprawności? Zresztą, zawsze chodził z laską, więc...

- Może nas pan zostawić samych? - Spytał Tae, unosząc wzrok na kelnera. Ten przytaknął, po czym wrócił do kawiarenki. Jeon nieśmiało uciekał wzrokiem, przekręcając głowę w przeciwną stronę. Zagryzł wargę do krwi, na co blondyn przewrócił oczami. - Co to ma znaczyć, Kookie? 

- To nic, po prostu nie zawsze przychodzę tu w okularach. - Wzruszył ramionami, jednak zagryzł ponownie wargę, zwiększając tym upływ krwi, co zaniepokoiło Taehyunga. Wstał on więc i złapał dolną wargę młodszego w palce, by następnie delikatnie wysunąć ją spomiędzy króliczych ząbków. 

- Rozmawiajmy szczerze. Ja... Eh, Jungkookie, zdejmij okulary.

- Czemu? 

- Skoro tak rzadko w nich chodzisz, to co ci szkodzi?

Taehyung patrzył na kochanka zmęczonym wzrokiem. Jeśli to, czego w tamtym momencie się domyślał, miało być prawdą to pewien był, że wyleci z Korei równie szybko, jak wleciał. Jungkook natomiast stwierdził, że nie warto oszukiwać siebie, a tym bardziej ukochanej osoby i zdjął okulary, a jego ciemnobrązowe tęczówki zapłonęły od promieni słonecznych. Blondyn spuścił głowę i starał się opanować szloch. 

- Okłamałeś mnie, Jungkookie. Okłamałeś! - Krzyknął, nie przejmując się parą, siedzącą trzy stoliki dalej. Był niesamowicie wściekły na bruneta. Walczył z uczuciem radości i nienawiści, gdyż fakt, że jego ukochany jednak widział, był niesamowicie piękny, jednak to, jak perfidnie został oszukany znalazło się z nim na równi. - Jesteś okropnym kłamcą! Nie wstyd ci?! Tyle płakałem, tak długo cię pocieszałem! Na co to było?!

- Uspokój się, Taehyungie. Chodzi o to, że... Miałem komplikacje. Wszystko było prawdą, jednak parę miesięcy temu znalazł się lekarz, który podjął się mojego leczenia. Uznałem, że nie mam czym ryzykować, że jedynie zyskam. I tak nie widzę perfekcyjnie, ba, widzę bardzo słabo, ale... to miała być niesp...

- Zamknij się, Jungkook. Nie mam ochoty tego słuchać. - Przerwał mu Tae, odsuwając się gwałtownie od stolika. Chwycił walizkę i położył pieniądze na stole. W końcu obiecał, że zapłaci, tak? 

Poirytowany, zapłakany i z uczuciem bezsilności skierował się na zajazd dla taksówek, skąd jedna z nich zawiozła go do hotelu. Nie miał sił dziękować ani prosić, więc wziął pierwszy lepszy wolny pokój i rzucił się na czyste łóżko, zatapiając smutki w poduszce przez następne kilkadziesiąt minut, po czym odpłynął w głęboki sen. 

Czy mama nigdy nie powtarzała Jungkookowi, że kłamstwo ma krótkie nogi?

Kłamstwo posiada wiele aspektów: niedopowiedzenie, półprawda, oczernianie... Ale zawsze jest bronią tchórzy.  



no, niektórzy odgadli epilog
tylko pozostaje pytanie, czy Taehyung mu wybaczy
ojj, oby tak

you're my sky | Vkook ✔️Where stories live. Discover now