epilog cz. 2 (140830)

4.3K 540 364
                                    

Tae: jungkookie... musimy porozmawiać 

Tae: nie przez telefon, tylko w cztery oczy, dobra? 

Kookie: odezwałeś się po tygodniu, jestem super szczęśliwy

Kookie: pewnie, Tae, za godzinę pod galerią

Kookie: kocham cię

Tae: jasne

~*~

Taehyung wyszedł z hotelu nieco zestresowany. Obawiał się spotkania z Jungkookiem, a raczej przekazania informacji, do których ostatnio dojrzał. Wiedział, że nie może ukrywać się w nieskończoność, ponieważ byłoby to dziecinne i nieodpowiedzialne, więc zebrał resztki godności i skierował się w stronę centrum. 

Jungkook natomiast odrobinę zaniepokoił się wiadomością od blondyna. Jak miał mu wyjaśnić, że to wszystko miało być niespodzianką? Na Boga, nie chciał go skrzywdzić, pragnął jedynie jego szczęścia. Czy nawet to nie może mu wyjść w życiu? 

Po prawie godzinie zebrali się pod galerią, jednak na przywitanie nie powiedzieli sobie nawet marnego "cześć". Może inaczej - Jungkook burknął coś pod nosem, na co Tae odpowiedział mu niskim "mhm". Poszli w stronę kawiarenki, za którą Jungkook zbytnio nie przepadał. Czemu Taehyung wybrał takie miejsce? 

Zasiedli przy szklanym stoliku. Jungkook splótł dłonie na brzuchu, natomiast Tae stukał paznokciami w blat. Nawet takiego nerwusa jak Jeon nie było w stanie to zirytować. Po dwóch minutach ciszy, które trwały wieki, blondyn wreszcie odważył się odezwać. 

- Myślałem o nas. Każdą ostatnia noc, każdy ostatni dzień, wiesz? Nawet mi się śniłeś, co było żałosne, bo za cholerę nie chciałem cię widzieć. Tworzyłem w głowie różne scenariusze; to, co by było, gdybyś naprawdę nie widział; to, co by było, gdybyś mnie nie okłamał. - Mówił to, patrząc brunetowi w oczy i nagle ich czerń zaczęła Taehyungowi przeszkadzać. Czuł się źle, gdy w nie patrzył. 

- Co chcesz przez to powiedzieć, Tae? 

- Uważam, że ostatnie dziesięć lat mojego życia z pewnością będą należeć do najlepszej jego części. Ty byłeś całą najlepszą jego częścią. Powodem do wstawania, uśmiechania się. Gdyby nie ty, chyba bym sobie nie poradził w kilku sytuacjach. Kocham cię, Jungkook, jednak wracam do domu. 

- Co? - Wyrwało się Jungkookowi przez rozchylone usta, gdy słowa Tae nieprzyjemne dzwoniły w jego pełnej od myśli głowie. Czy jego blondyneczka znów chciała go zostawić?

- Przepraszam. Nie na to się nastawiałem, wiesz? Zrobiłeś mi ogromną krzywdę, ja się tak martwiłem! Aj, Jungkookie. Nie wiem, co do ciebie czuję. Może kiedyś wrócę? Może mi przejdzie? Nie obiecuję, naprawdę nie mam pojęcia, jak nasza znajomość potoczy się dalej. Póki co musimy dać sobie spokój. Muszę się przyzwyczaić do tego, że jesteś zdrowy. Wymarzę z pamięci to, że tak perfidnie mnie okłamałeś i zacznę cieszyć się głęboką czernią w twoich oczach, ale jeszcze nie nadszedł na to czas. 

- Chcesz mi powiedzieć, że mnie zostawiasz? - Stęknął brunet, a krew z buzi całkiem mu odpłynęła. Nie mógł ponownie stracić swojego słoneczka! Tak bardzo żałował każdego słowa...

- Tak. Będziemy żyć osobno, może tak będzie lepiej? Nigdy nie próbowaliśmy. Może czas ułożyć sobie życie tak, by nasze drogi już się nie krzyżowały? Ciężko mi wrócić tutaj po tylu latach, nie jestem na to gotowy. Kupiłem bilet powrotny, za trzy godziny mam lot. W tym miejscu chciałbym się z tobą pożegnać. 

Poważny i pewny, choć nieco drżący głos Taehyunga przeszywał Jungkooka na wskroś. Nie mógł uwierzyć w to, że jego blondyneczka była gotowa go zostawić, podczas gdy ten zrobiłby wszystko, by z nim zostać. Jednak czy 'wszystko' to nie za dużo powiedziane? Przełknął ślinę i zamrugał kilkakrotnie, po czym wbił wzrok w Taehyunga. Zawsze był piękny, teraz też to widział. 

- W porządku. Jeśli podjąłeś taką decyzję, nie będę w nią ingerował. Chciałbym, żebyś wiedział, że to miała być po prostu niespodzianka. Nie żaden haczyk na twój przyjazd czy litość, wyszło okropnie. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz, bo nie chcę umrzeć ze świadomością, że moja ukochana osoba mi nie wybaczyła. Taehyung... 

- Tak?

- Kochasz mnie jeszcze? Bo, wiesz, nie wiem teraz co myś-

- Jasne, debilu. Nie przestaje się kochać ludzi z dnia na dzień. Nagle nie sprawię, że twoje szczęście przestanie się dla mnie liczyć, a wszystkie nasze wspólne chwile staną się najgorszymi. Nie, nigdy tak nie będzie, kochanie. Myślę, że jeszcze długo będę cię kochał. Wybacz, ale muszę się spakować i przedzwonić do taty, że wracam. 

- Pewnie, Tae. Rozumiem. Zadzwoń jednak od czasu do czasu, hm? Ah, i dbaj o Hoseoka. No i o Yoongiego, jeśli naprawdę go odwiedzi. Oby chociaż im wyszło. - Zaśmiał się cicho, nabierając nieco pewności siebie. Mógłby się założyć, że nie wyjdzie spod koca i warstw chusteczek przez dobry miesiąc, jednak chociaż przed Taehyungiem musiał udawać. 

Blondyn przytaknął z uśmiechem i powoli wstał. Jungkook również to uczynił, po czym delikatnie się przytulili. 

- Dziękuję za wszystko, Jungkook. Trzymaj się. I pamiętaj; jesteś moim niebem z milionem gwiazd w oczkach. - Uśmiechnął się blondyn i złożył nieśmiały pocałunek na policzku bruneta. Ten natomiast przyciągnął starszego do pocałunku w usteczka, których w końcu zasmakował. 

- Dziękuję za wszystko, Taehyung. Też się trzymaj. 

Po tym Taehyung pomachał chłopaczkowi, gdy opuszczał kawiarenkę i szedł żwawym krokiem w stronę hotelu. Tam dopakował walizki i wziął w rękę bilet, po czym zszedł do holu. Wypisał się i oddał klucze, po czym taksówką dojechał na lotnisko. Gdzieś w głębi duszy miał nadzieję na spotkanie Jungkooka, który nieśmiało będzie mu machał, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Może to i lepiej? Brunet mniej będzie cierpiał, nie żegnając się z ukochanym. Kilkanaście minut później Taehyung znajdował się w drodze do samolotu. Przegryzł wargę, czując mdłości na myśl o wielogodzinnym powrocie. W momencie, gdy miał zniknąć z płyty, komórka dwukrotnie mu zawibrowała, informując o wiadomości. 

Kookie: odwróć się i spójrz na mnie ostatni raz.

Taehyung gwałtownie się odwrócił i ujrzał królicze ząbki pomiędzy pełnymi, czerwonymi wargami jego chłopca. Pomachał mu i szeroko uśmiechnął się mimo łez, które spływały mu po policzkach. Być może w tamtej chwili popełniał błąd, opuszczając Jeona, jednak póki nie spróbuje, nigdy nie dowie się, co jest dla niego najlepsze.

Za kradzież i porzu­cenie czy­jegoś ser­ca, po­win­na być ka­ra dożywot­niej samotności. 



_________
m

amy koniec:))))
przepraszam, że tak późno! Zaraz wleci część z podziękowaniami i pytaniami;)

you're my sky | Vkook ✔️Where stories live. Discover now