Rozdział 1

563 87 11
                                    

  Kolejna noc, kolejny bal. Nic niezwykłego. Cały zamek raził nadmiarem kolorów i świateł. Z daleka był jedną, wielką, migotającą budowlą. Niektórzy powiedzieliby, że to znaczna przesada. Goście jednak byli oczarowani i zachwyceni. Podziwiali zamek, radośnie tańczyli, wznosili toasty, delektowali się specjałami, które oferował bufet. Królestwo Altei z pewnością wiedziało jak urządzić przyjęcie, aby dopasować je do gustów biesiadników i dobrze się reprezentować. Książe Lance uwielbiał tego typu uroczystości. Tym razem jednak czuł wstręt do przyozdobionej sali balowej, do beztrosko bawiących się gości, do hałasu, muzyki, śmiechów. Miał dość wszystkiego co było związane z zamkiem i całym jego książęcym życiem. A wszystkie te negatywne odczucia zebrały się w nim w dosłownie jednym, krótkim momencie. Może gdyby to się nie stało, nie znalazłby się w tej sytuacji, w której się znajdował.

 Przez ciemną osłone nocy niewiele mogło się przedrzeć. Jednak jeżeli przyjrzeć się jednej z wież zamkowych, niewliczającej się w teren oświetlonego przyjęcia, dostrzec można było na niej niewyraźny kształt zwisający z okna - sylwetkę typowego, dośc wysokiego i szczupłego chłopaka oraz coś przypominającego pelerynę powiewającą na wietrze. O tej porze był to widok dość irracjonalny, aż kuszący by nazwać go zwykłym wymysłem. Jedyne co zdradzało fakt, iż z pewnością nie były to halucynacje paranoika, a zarys rzeczywiście był osobą, to drobne znaki rozświetlające oliwkową skórę postaci niebieskim blaskiem oraz wyróżniająca się na tle nocy, w połowie biała czupryna. Jak można się domyślić, to właśnie tu znajdował się książe. Zwisał z wieży kurczowo trzymając się pozwiązywanych zasłon. Zamek nie potrzebował żadnych firan, był szczytem nowej technologii, aby zakryć okna wystarczył jeden przycisk. Jednak obecna królowa, siostra Lance'a, lubiła dodawać wystrojowi nieco dodatków. Nieważne jak wściekły był na nią książe w obecnej chwilii, jednocześnie był jej wdzięczny. Gdyby nie mocne, wytrzymałe zasłony dające radę utrzymać jego ciężar, nie mógłby uciec w tym momencie.

 - Twój dobry gust odwrócił się przeciwko Tobie, co ty na to Allura? - rzucił gryźliwie, tak jakby kobieta stała prosto przed nim, mimo że znajdował się na murze zamku zupełnie sam. Rzeczywiście, uważał że jego siostra ma znakomity gust. Zawsze umiała świetnie dobierać wszystko - wystrój zamku, który był idealny, ubrania i dodatki podkreślające jej urodę. Była piękna i choć mogło brzmieć to nieco komicznie, Lance zawsze jej zazdrościł. Nie uważał siebie samego za szpetnego, nic z tych rzeczy. W prawdzie widział siebie jako dośc przystojnego, atrakcyjnego mężczyznę. Podłużne i ostre rysy twarzy dobrze współgrały z jego wąskimi, błękitnymi oczami. Skóra, którą opiekował się rzetelnie i starannie, miała idealny, żywy, cynamonowy odcień, przedstawiając jego twarz i ciało jeszcze korzystniej. Poza tym miał słabośc do błyskotek, a to też uważał za cechę wyglądu. Jakkolwiek nie miało to sensu. Miał wyczucie w doborze ich tak aby do niego pasowały, ale nie był w tym tak świetny jak Allura. Pomijając to, królowa miała także perfekcyjną figurę. Jej cera była dużo ciemniejsza i nie przypominała oliwkowego odcieniu Lance'a, ale pasowała do niej. Zdecydowane, ale dalej kobiecie rysy i lekko zadarty nos nadawały jej wygląd silnej i upartej kobiety. Zresztą, była taka nie tylko z wyglądu. A to jedynie kilka z naprawdę wielu cech aparycji, przez które Lance'a zżerała zazdrość. Mógłby przysiąc, że nawet jej uszy miały ładniejszy, mocniej zaostrzony kszrałt, nieważne ile razy powtarzono mu, że to jedynie jego wymysły i nikt nie zwraca na to uwagi. On zwracał. No i szczyt wszystkiego - jej włosy. Fale długich, białych kosmyków, często luźno opadający za jej ramiona. Schodząc w dół wieży próbował rzucić nerwowe spojrzenie swoim własnym, krótkim kosmykom. Jasne, brąz przechodzący w biel był unikalny, nadawał mu charakterystyczny tylko dla niego wygląd, a nawet dodawał uroku. Jak jednak lubić włosy, wiecznie przypominające Ci o tym, ile życia tak naprawdę Ci zostało? Obecnie czasu było mniej niż połowa przeżytych przez niego lat.

Against the DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz