«4.5»

995 89 15
                                    

Kiedy dotarliśmy do celu sensei wparował z impetem do gabinetu Hokage, niemal wyrywając z zawiasów drewniane, wzmocnione chakrą drzwi.

-Hokage- sama!- krzyknął czarnowłosy wykonując przesadnie głęboki ukłon. Sarutobi wzdrygnął się nieznacznie na dźwięk jego głosu. W przeciwieństwie do mojego mistrza jedynie kiwnąłem z szacunkiem głową na znak powitania. ANBU, który nas odprowadzał zniknął gdy tylko przekroczyliśmy próg pomieszczenia.

- Witajcie ponownie, mam nadzieję, że wasz pobyt w Konohagakure, tym razem, będzie udany i...spokojny. Zarówno dla was jak i reszty mieszkańców.- rzekł siwobrody z delikatnym uśmiechem na ustach, w ten sposób chciał nas dyplomatycznie uświadomić, że mamy się zachowywać, by nie przysporzyć sobie dodatkowych kłopotów.

-A teraz przejdźmy do konkretów. Co was tu sprowadza? I nie, nie zadowoli mnie odpowiedź, że przybyliście by pozwiedzać- tu przeszył czarnowłosego wzrokiem, na co ten odpowiedział jedynie spokojnym spojrzeniem. Cała jego postawa, w jednej chwili, ulegla diametralnej zmianie.

- Hokage-sama, jak wiesz fakt, że ktoś taki jak ty chroni Wioskę jest ważny, lecz są rzeczy ważne i ważniejsze. A najważniejszym jest pokój między krajami, co samo w sobie powinno zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obywatelom, nie tylko mieszkańcom pojedynczej wioski, czy jednego kraju.-zaczął niebieskooki wybijając spojrzenie w twarz Trzeciego- Kage pewnej Wioski, niestety moim obowiązkiem jest utrzymanie w tajemnicy której, pragnie zjednoczenia się z innymi traktatem pokojowym, jednakże jest wielu przeciwników tej, jakże utopijnej, idei. W większości są to ,,zwykli obywatele",- którzy robią wszystko by nie pozwolić traktatowi wejść w życie- czyli złodzieje, przemytnicy czy też...

-...najemnicy?- wtrącił Sandaime

-Otóż to - zgodził się z nim Sen - Wracając, ów Kage szuka poparcia wśród wysoko postawionych, to jest głów klanów, wszystkich władców Wiosek oraz innych wpływowych ludzi. Jak na razie wstawiło się za nim...ta informacja nie jest konieczna, Hokage wybaczy, ale nie mogę teraz tego ujawnić. Mówiąc w skrócie, Kage prosi o rozpatrzenie jego propozycji pokojowego połączenia wszystkich krajów. Wszystkie szczegóły zawarte są na piśmie. - zakończył i machnął ręką w moją stronę dając tym samym znak, że mam podejść.

Z pieczęci na wewnętrznej stronie dłoni wyciągnąłem zwój dodatkowo owinięty ciemnoczerwonym materiałem i podałem prosto do ręki Sandaime. Ten kiwnął głową dziękując i ostrożnie- jakby bał się, że w każdej chwili może się rozpaść- odłożył go na drewniane biurko. Przez chwilę wpatrywał się w nas zamyślony.

- Ostatnio przybyliscie tu w poszukiwaniu zbiega z Sunagakure, teraz robicie za posłańców. To zadania shinobi, jednakże wy twierdzice, że jesteście zwykłymi ludźmi, zastanawiające czyż nie?- można by rzec, że tu nas ma, nie powinniśmy byli brać dwóch zleceń w tym samym miejscu i w tej samej, zmienionej przez genjutsu, postaci. Choć tak długo zajęło nam wykreowanie nowych osobowości.

- Z całym szacunkiem Hokage-sama, ale nie okłamaliśmy cię, nie jesteśmy ninja.

- Ach dobrze, dobrze... jak długo będzie trwał wasz pobyt w Konohagakure? - zmienił temat jednak z jego oczu nie zniknęło zamyślenie.

- Być może jeden, góra dwa dni- tym razem to ja odpowiedziałem na jego pytanie zerkając przelotnie w stronę mistrza by upewnić się, że potwierdza moje słowa. Kiwnął głową nic nie mówiąc.

-Jeśli odpowiada wam poprzednie lokum możecie odejść.

- Jak najbardziej Sandaime-sama, dziękujemy- ukłonilismy się delikatnie i wyszliśmy odprowadzeni badawczym spojrzeniem mężczyzny.

Jak wspominałem, mój mistrz jest bezbłędnym aktorem. Teraz nasuwa się pytanie, kiedy gra? Czy wesoły, dziecinny, a zarazem niepokonany do tej pory wojownik to on, a może raczej jest spokojnym, zimnym i poważnym mężczyzną... to wie jedynie on sam.
W drodze do naszego mieszkania nie wydarzyło się nic godnego uwagi, pomijając pogardliwie prychnięcie w mojej głowie gdy potknąłem się o czarnego kota, tego samego, którego szukał mój cienisty klon.

- Nie myśl tyle młody, bo mózg nadwyrężysz i już do nieczego się nie przydasz! -mruknął niebieskooki czochrając moje pomarańczoro-czerwone włosy, które przez ten zabieg nie straciły wiele na wyglądzie, mówiąc wprost są nie do ujażmienia. Nie odsunąłem się od niego, choć wyraz mojej twarzy pozostał obojętny, od zawsze moim marzeniem było posiadanie rodziny, aby inni darzyli mnie szacunkiem. Jedyna namiastka rodziny jaką miałem kiedykolwiek to mój mistrz i choć jego zachowanie jest momentami, a może trochę częściej, dziecinne to uważam go niemal za ojca, ewentualnie starszego brata. Mam wrażenie, że zbyt długo było spokojnie...
Odskoczyłem od mistrza, gdy zdałem sobie sprawę, iż na mojej głowie pojawia się już trzeci warkoczyk. Prychnąłem oburzony próbując je rozplątać, ale nic to nie dało widocznie czarnowłosy dodatkowo użył chakry... o nie, tak to się nie będziemy bawić!

- Z tym co masz ledwo dajesz sobie radę- dokończył wypowiedź z wrednym usmieszkiem. Dopiero po chwili zrozumiałem o co chodzi, a żyłka na moim czole zaczęła niebezpiecznie pulsować.

Kiedy zerknąłem na twarz mężczyzny, w jego oczach przez moment dostrzegłem iskierki bólu tyle, że nie fizycznego, bardziej przypominało współczucie, prośbę o wybaczenie. Jednakże wyraz ten zniknął szybciej niż się pojawił, dlatego nie mam pewności czy rzeczywiście coś takiego miało miejsce. Być może moja wyobraźnia w końcu zaczyna się rozwijać! W jednej chwili przypomniało mi się coś ważnego, zawsze gdy moje klony pojawiają się aby zdać raport zmieniam ich wygląd, więc skąd mój sensei wiedział, że blondyn o błękitnych oczach, który gonił za kotem był moim cieniem?

***

To dokończenie poprzedniego rozdziału jakby ktoś nie wiedział, ale wszyscy wiedzą, więc po co piszę? Nudzi mi się, nie no żarcik. Miałam ten rozdział dodać w tygodniu tyle, że byłam na wycieczce, a tam z netem baardzo kruchoo (〒︿〒) Więc jest teraz!

Ja: Kto się cieszy?! (wydziera się z entuzjazmem)

Wszyscy: ... (tu cykady, róża jerychońska turla się po podłodze etc)

Jedna osoba z tłumu: Nikt!? (entuzjazm podobny autorce)

Ponownie dziękuję za czytanie, moi drodzy! 😄

Do następnego!

Naruto - Najemnik KumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz