«4»

989 93 7
                                    

W tej sytuacji zastał nas członek ANBU zapewne wysłany przez Trzeciego. Pojawił się w obłoczku białego dymu i kucnął na dachu niskiego domku wybijając spojrzenie w naszą dwójkę.

- Hokage-sama was wzywa. - powiedział bardzo melodyjnym, męskim głosem.

Bum, trafiony zatopiony, chociaż to było łatwe do przewidzenia, przecież tylko władca wioski może wydawać rozkazy ANBU. W każdym razie kiedy spojrzałem w miejsce gdzie powinien siedzieć mój sensei zobaczyłem jedynie pustą przestrzeń. Shinobi był prawdopodobnie niemniej zdziwiony niż ja, choć dzięki masce z wizerunkiem lisa nie mogłem zobaczyć jego twarzy. Odwróciłem głowę w stronę nowo przybyłego i niemal jęknąłem z zarzenowania gdy moje najgorsze przypuszczenia się sprawdziły. Tuż za mężczyzną stał nisko pochylony czarnowłosy, wystawił czubek języka i z uwagą wbijał spojrzenie w tył głowy ninja jakby szukał sposobu by zdjąć lisią maskę. Zdąrzył wystawić prawą rękę gdy z prędkością światła znalazłem się tuż za nim i w odruchu bezwarunkowym moja dłoń zderzyła się z jego potylicą. ANBU spojrzał na nas zdezorientowany.

-Auu... za co!? - krzyknął płaczliwie mężczyzna pocierając bolące miejsce.

-Poprzednio obiecywałeś, że przestaniesz to robić- odpowiedziałem z ledwo wyczuwalnym wyrzutem w głosie.

-Kiedy to silniejsze ode mnie!

- K-kiedy wy...? Sandaime-sama miał jednak rację...- ninja pokręcił głową po czym się zrehabilitował- Nieistotne, chodźcie za mną.

To dość niezwykłe, by shinobi  liścia odprowadzał do Hokage zwykłych podróżnych... coś musi być na rzeczy, kiedy chciałem ubrać w słowa moje przemyślenia ubiegł mnie niebieskooki. Nie mam pojęcia dlaczego zawsze musi to robić, jakiś kompleks(?).

- Hmm? Dlaczego akurat nas spotyka ten zaszczyt?- zapytał z przekąsem.

-Cóż, powiedzmy, że Hokage-sama uważa was za gości dość kłopotliwych.

Skąd Sarutobi-sama może wiedzieć kim jesteśmy. Chyba, że strażnicy powiadomili go o naszym przybyciu. Cóż jakieś dwa lata temu dość długo się tu zasiedzielismy, wychodzi na to, że Staruszek zapamiętał co nieco z naszej wizyty i raczej nie były to korzystne wspomnienia...

Ręką zatkałem mistrzowi usta nim zdąrzył skomentować to w jakikolwiek sposób jednak on nie dawał za wygraną.

- Mghmmn nhgfffmn nhhh!

- Oplułeś mi rękę- mruknąłem krzywiąc się wewnętrznie. Chwilę później czułem jak jego usta wykrzywia szeroki uśmiech. Oderwałem dłoń od jego twarzy i ostentacyjnie, patrząc mu prosto w oczy, wytarłem ją o brązowy materiał płaszcza na jego ramieniu. Za co otrzymałem piorunujące spojrzenie, oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie odpowiedział tym samym. Przez dłuższą chwilę nie przerywaliśmy kontaktu wzrokowego, niestety mrugnąłem pierwszy nie mogąc wytrzymać pieczenia.

-Prowadź - mruknąłem i przeskoczyłem na dach drugiego budynku. ANBU kiwnął głową ruszając w stronę biura Sandaime Hokage. I tak cała farsa z udawaniem nieszkodliwych podróżnych poszła się trzepać, bo który normalny człowiek zaskoczyłby ANBU i zaszedł go od tyłu od tak. Kiedy sobie to uświadomiłem, potykając się o własne nogi, prawie spadłem na ulicę. Teraz raczej bez sensu byłoby wspominanie, że postać, w którą się wcielam ma lęk wysokości?

W pewnym momencie musieliśmy zeskoczyć na ziemię i resztę drogi pokonać ulicą. Przechodnie patrzyli na nas z mieszaniną niepewności i zaciekawienia, ale gdy to ja na nich spojrzałem od razu odwracali wzrok speszeni. Nie jestem przyzwyczajony do takiego zachowania, przeważnie nawet ze zwykłymi mieszkańcami, powiedzmy Sunagakure, walczymy na spojrzenia. To świadczy o ich odwadze i o tym, że nie dają sobie nastukać. W przeciwieństwie do nich obywatele Konohy są... mdli(?) To chyba dobre określenie. Ci ludzie wydają się nijacy, oczywiście pomijając tych kilka wyjątków, jakby dzielili się jednym mózgiem, niemal wszyscy podobnie reagują na różne sytuacje.

- Wracaj tu, głupi futrzaku! Argh, dlaczego się nie zatrzymujesz!

Powietrze rozdarł oburzony krzyk blondyna, który z impetem przedarł się między mną, a mistrzem, niemal straciliśmy równowagę. Mieszkańcy Konohagakure jak jeden mąż zaczęli to szeptać, to wykrzykiwać obelgi pod adresem chłopca, rzucali mu wrogie spojrzenia, ale niebieskooki nie zwracając na nich uwagi dalej gonił za czarnym kotem. Mógłbym jakoś zareagować na tą jawną wrogość w stosunku do tego dzieciaka, ale jedyne co zrobiłem to odwrócenie wzroku z obojętnością wypisaną na twarzy.

- Myślisz, że tego nie widzę? Mylisz się i to grubo. Może wyraz twojej twarzy się nie zmienia, ale oczy robią się puste, martwe kiedy ludzie odwracają się od ciebie czy twojego ,,cienia". To smutne, że nie ufasz mi na tyle by pokazać co czujesz naprawdę, ale...rozumiem to. Uwierz. To nie tak, że jako jedyny czujesz się w ten sposób, bo tak nie jest, ale nie będę w stanie jakkolwiek ci pomóc dopóki mi na to nie pozwolisz. Wszystko zależy od twojej decyzji. Tylko twojej. Jeżeli nie będziesz chciał opowiedzieć mi o tym. Nie będę naciskał. Zaufam ci. Mimo wszystko, Tylko nie zamykaj się na ludzi, obojętność może cię zniszczyć.-szepnął mi na ucho Sen, który pojawił się obok mnie nie wiadomo kiedy.

Czasami to co mówi jest na tyle prawdziwe, że nachodzi mnie ochota pokazania prawdziwych emocji, które kotłują się w moim wnętrzu, jednak resztą siły woli powsztrzymuję się od tego. Takie chwile zdarzają się stosunkowo rzadko i raczej się z tego cieszę, wolę kiedy mój sensei jest wesoły i tryska pozytywną energią. Jednak najbardziej boli mnie to, że większość jego emocji to dopracowana do perfekcji gra aktorska. Nie wiem tylko kiedy dokładnie udaje. Skąd mam pewność, że mój mistrz jest świetnym aktorem? Niedawno powiedział mi, że ja również będę musiał przejść, podobny do jego, trening, dzięki któremu nauczę się jak nakładać perfekcyjne maski. Pierwszy etap mam już za sobą, było nim wyciszenie emocji, całość przyszła mi z niemałym trudem, ale jakoś dałem radę. Pomińmy te przemyślenia i przejdźmy do tego co się dzieje, bo dopada mnie pesymistyczny humor.

***
Witam!
Ludzie, przepraszam, że tak długo nic nie wstawiałam i że ten rozdział jest okropnie krótki! No i jakiś taki niewypał, ale czasem tak bywa...

Wybaczcie!

Jak zwykle dziękuję wszystkim czytającym, dzięki za wszystkie gwiazdki i komentarze to bardzo motywuje! 😄

Naruto - Najemnik KumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz