Rozdział 36

3.2K 189 12
                                    

- Widzisz od razu lepiej. - powiedział Nick, gdy szliśmy do auta. - Zapamiętam, że musisz wypić choć jedną kawę dziennie inaczej... Możesz pozabijać wszystkich wokół.
- Oj, już nie przesadzaj.
- Nie przesadzam.
- No może trochę.
- No właśnie. Idziemy moja droga... - wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na plażę.
Spędziliśmy tam jeszcze trochę czasu i wróciliśmy do hotelu. Poszliśmy do nas i włączyliśmy film. Zasnęłam w połowie. Poczułam jak ktoś mnie podnosi.
- Nick?
- Hm?
- Zostaw mnie.
- Spoko, minutkę. - ułożył mnie na łóżku.
- Nie... - zaczęłam się wiercić. - Ja muszę ją zdjąć. - powiedziałam. - Weź, nalej mi wody do wanny.
- A jeśli mi tam zaśniesz?
- Nie, zasnę. - rzuciłam nadal leżąc na łóżku z zamkniętymi oczami.
- To może prysznic?
- Nie... Dodaj olejku lawendowego.
- Amy.
- Zrób to co mówię do cholery!
- Wow, jaki wybuch.
- Nick... - wstałam z łóżka. - Co powiesz na wino, ale białe? I truskawki. - spojrzałam na niego.
- Jasne. - oparłam się o jego klatkę piersiową.
Dotknął delikatnie mojego policzka. Odgarnął włosy i ucałował moją szyję.
- Kąpiel razem? - zaproponował.
- Yhym. - pocałowałam go.
Kilkadziesiąt minut później leżeliśmy w wannie i piliśmy wino. Słyszałam miarowe bicie jego serca. Zastanawiało mnie do licha co my wyprawiamy, ale nie chciałam tego skończyć. Owinęłam się w ręcznik i założyłam czarną koronkową bieliznę. Nicolas czekał na mnie w sypialni. Oparłam się o umywalkę i lekko pochyliłam głowę. Wszedł bez pukania.
- Co się stało? - zapytał.
- Nic, po prostu...
- Hm? Więc o co chodzi? - zagadnął lekko musnął moje usta.
- O nas, Nick.
- Nie myśl o tym teraz. - ponownie zaczął mnie całować.
- Nick...
- Kochanie... - gdy to powiedział moje serce przyspieszyło. Bałam się, że wyskoczy mi z piersi.
Dotknął moich ud i zaczął całować moje ramię. Zaniósł mnie na łóżko i położył. Zadzwonił mój telefon. Zignorowałam go. Rozdzwonił ponownie. Wygramoliłam się spod niego i sięgnęłam na szafkę nocną po komórkę. Nick złapał mnie za stopę i przyciągnął do siebie. Odebrałam, zakrywając mu usta.
ROZMOWA:
- Hej, ślicznotko. Co tam u was?
- Yyy... Kto mówi? - oznajmiłam udając zaspaną.
- To ja, Katie.
- Och, Katie... Spałam i... - Nick uniósł brwi z zaskoczenia. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Boże, przepraszam cię, sądziłam... Z resztą nie ważne. Nie przeszkadzam.
- Nie... Mów co tam.
- No dobrze. Jak tam u nas?
- Hej, Katie! - krzyknął Nick.
- Amy, czy to właśnie był Nicolas?! Daj na głośnomówiący.
- Hej. - rzucił.
- Hej, a co wy... Czyżbyście...
- Mieszkamy sobie w apartamencie dla nowożeńców.
- Razem?
- No tak.
- Spaliście ze sobą?!
- Nie! - rzuciłam chyba zbyt nagle.
- Amy zrobiła coś podobnego do muru z poduszek.
- Aha i tak sobie śpicie? Jedno po jednej stronie, drugie po drugiej stronie?
- Dokładnie.
- Jasne, Nick... Ja już ciebie znam. Nawet jej nie przytuliłeś?
- Ej, ja tu nadal jestem. - upomniałam się. - Powiedz lepiej jak ty się czujesz?
- Okay, Nick jak jeszcze nie wiesz to zostaniesz wujkiem.
- Gratuluję.
- Dziękuję. Jak coś ja nic nie wiem. - zaśmiała się. - Miłej nocy, ale uważajcie. Chociaż moje dziecko miałoby koleżankę lub kolegę.
- Katie! - rzuciłam, czując jak się rumienię.
- No co?
- Przestań!
- Oj... Dobrze. To miłej nocy.
- Wzajemnie.
- Oj, Nick dziękuję, ale... Zadbaj o moją piękność.
- Jasne, nie ma sprawy.
- Możecie przestać?!
- Szalonej nocy.
- Dzięki, pa. - rozłaczyła się, a Nick spojrzał na mnie. - Musimy dokończyć to co zaczęliśmy.
- Sam sobie kończ. - warknęłam.
- Amy...
- Przestań.
- Jeśli...
- Po prostu się zamknij. - schowałam się pod kocem.
Położył się po drugiej stronie. Zaistniała niezręczna cisza. Mijały sekundy, które przerodziły się w minuty. Po chwili Nick wstał i rzucił wszystkie poduszki, które nas oddzielały.
- Nie zachowujmy się jak dzieci! -rzucił. Położył się i przytulił mnie do siebie. - Spójrz na mnie. - odwróciłam się. Pocałował mnie w czoło, potem w usta. Nie wiedziałam dlaczego mu na to pozwoliłam. Zniżył się do szyi. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Nick, nie powinniśmy...
- Zdecydowanie powinniśmy. - pocałował mnie namiętnie.
Sięgnął do zapięcia stanika, jednym szybkim ruchem rozpiął go i rzucił za siebie...
***
Leżałam naga wtulona w jego tors, słuchając miarowego bicia serca. Palcami zataczał kółka na moich plecach.
- Skarbie nie myśl tyle. - oznajmił całując mnie czubek głowy. Uśmiechnęłam się, bo potrafił przewidzieć co czuję, co myślę... Uwielbiałam go za to. Lubiłam jego charakter, potrafił być romantyczny nawet gdy był zły, pełen entuzjazmu, dobrej energii, kochający, podnoszący na duchu, dawał świetne rady i był przeuroczy.
- Więc... O czym tak myślisz?
- O niczym ważnym.
- Nie podzielisz się tym ze mną?
- Oczywiście, że... - pocałowałam go - ... że nie.
- Oj... - zaczął mnie łaskotać.
- Przestań. - dodałam, ponad napadami śmiechu. Wstałam owijając się w koc.
- A ty dokąd?
- Jak najdalej od ciebie mój drogi. - wyszczerzyłam się, a wtedy on zerwał się z łóżka, zakładając pospiesznie bieliznę i biegnąc za mną.
Chwilę ganialiśmy się po pomieszczeniu aż w końcu znaleźliśmy się w łazience, przyszpilił mnie do ściany i zadowolony uśmiechnął się. Odsunął się, a wtedy ja próbowałam uciec, lecz bezskutecznie, ponieważ złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie, mocno przytulając. Stanęliśmy przed lustrem. Chciałam zawiązać koc, by mi nie spadł, a wtedy lekko powyżej piersi zobaczyłam malinkę. Dotknęłam jej.
- To moje dzieło.
- Zgłupiałeś już do reszty?!
- Tak - oznajmił i pocałował mnie w ramię. - Tak, skarbie... Na twoim punkcie.

***
Ojojoj... 😁 mam nadzieję że się podoba 😘 miłego czytania

Marry meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz