Rozdział 29

3.1K 172 18
                                    

Zdążyłam włączyć laptop, a Katie była już u mnie.

- Nie zadzwoniłaś wczoraj.

- Katie, przepraszam byłam zmęczona.

- Skąd w ogóle znasz Erin?

- Nick zabrał mnie do nich na kolację.

- I tak wyszło, że sama opiekowałaś się jej synem.

- Musiała wyjechać. Poza tym mały jest grzeczny, no może w nocy dał nam popalić, ale wstawaliśmy do niego na zmianę.

- Wstawaliśmy? Na zmianę? Amy co ty przede mną ukrywasz? Raczej kogo?

- Aj, Nick u mnie nocuje. Jennifer nienawidzi dzieci, powiedział jej, że wyjeżdża.

- A tak naprawdę jest u ciebie.

- Tak.

- O cholera. Ciekawie. Właściwie ją okłamał... dla ciebie.

- Dla dobra dziecka.

***

Wypełniłam wszystkie papiery i odniosłam segregator na półkę. Zeszłam na dół po zakres kosztów i wpadłam do działu krawcowych, sprawić jak idą prace. Kiedy wróciłam do siebie czekali już tam na mnie chłopaki.

- Hej.

- Hej. - Nick pocałował mnie w policzek. - Jedziemy?

- Yhym. - zamknęłam laptop i włożyłam do torby. - Idziemy. Maggie ja już wychodzę... Jakby co dzwoń do mnie lub wyślij maila, ok?

- Jasne. Pa.

- Miłego dnia.

Weszliśmy do windy i zjechaliśmy na parter. Nicolas przepuścił mnie i dotknął mojej talii.

- Kogo ja widzę! - zachwycił się Greg. - Witam państwa. Greg. - wyciągnął rękę do Nick nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

- Nick.

- To ty jesteś tym męczennikiem? - zaśmiał się.

- Kim?

- Facetem mojej szefowej. Takiej złośnicy. Jak ty z nią wytrzymujesz?

- Chyba zmniejszymy ci pensję mój drogi. Żartuję... Nick to mój...

- Greg! W tej chwili chodź tu!

- Sorki praca wzywa. Pa.

- Pa. Przepraszam cię za niego.

- Nie ma sprawy, złośnico. - zaśmiał się i poszliśmy do samochodu.

- Ellie, napisała mi, że idzie gdzieś ze znajomymi i wróci późno.

- Ok.

Nicolas ugotował obiad i posprzątał po porannym posiłku. Byłam zaskoczona, bo nie każdy facet, by to zrobił.

***
- Ćśśś... Nick napisz do El, o której będzie. - weszłam do sypialni i delikatnie kołysałam Davida. Kiedy w końcu zasnął położyłam go w łóżeczku.

- Niedługo będzie, chodź napijemy się wina.

- Yhym. - usiedliśmy w salonie. - Ile w ogóle znacie się z Jennifer?

- Trzy lata.

- Sporo.

- Nom, ale dużo się działo... Trzy razy się rozstawaliśmy. Za pierwszym razem zarzuciła mi zdradę, za drugim po prostu wyjechała, a za trzecim przyłapałem ją na zdradzie.

- Po tym wszystkim do niej wracałeś? Wybaczyłeś jej?

- Dwie pierwsze tak, ale zdrady... Chyba nigdy jej tego nie zapomnę.

- Więc dlaczego wciąż jesteście razem?

- W pewnej mierze przez jej rodziców, szczególnie matkę... To było niedługo po zaręczynach... Przyłapałem ją w domu jej rodziców. Trzy miesiące trzymaliśmy się od siebie z daleka, potem przyjechała do mnie jej matka i powiedziała, że Jenn bardzo to przeżywa. Jest w rozsypce i w ogóle. Posłuchałem jej i wróciłem do niej.

- Jesteś z nią szczęśliwy?

- Mam być szczery? - kiwnęłam głową. - Nie wiem. W ogóle nie spędzamy ze sobą czasu, chyba jest dobrze tak jak jest. Teraz twoja kolej... Opowiesz mi coś o... Twojej siostrze. Jeśli nie chcesz to nie mów.

- Gwen. No cóż... Była ode mnie starsza o dziesięć lat. Jako dzieciaki byłyśmy nierozłączne, jako nastolatki też i jako dorosłe tym bardziej. Byłyśmy jednością. Była piękną kobietą. Uczynną, opiekuńczą, nieznośną i zawziętą. Każdy twierdził, że jesteśmy jak dwie krople wody. Nigdy się nie poddawała. Zawsze o wszystko walczyła do samego końca. Kochałam ją ponad wszystko. Nikt nie wie o jednej rzeczy. Ostatniej naszej rozmowie. - poczułam, że zbiera mi się na płacz, histeryczny płacz. - Zadzwoniła do mnie tuż po wypadku. Mówiła spokojnie jakby wiedziała, że umrze. Powiedziała tylko... Dobrze pamiętam każde wypowiedziane przez nią słowo. Kocham cię Amy... Zaopiekuj się moją córeczką, dobrze? Zaopiekuj się naszą Ellie. Powiedz jej, że ją kocham. Pa. I wtedy ona...

- Czemu mi o tym nie powiedziałaś? - powiedziała El, oczy miała czerwone od płaczu. - Czemu?

- El...

- Nie, jak mogłaś to przede mną ukryć. - zamknęła się w pokoju. - Nie pomogłaś moim rodzicom!

- Kochanie... - zaczęłam, usiadłam obok niej. Miała twarz zakrytą rudymi włosami. Płakała i ja do tego doprowadziłam. - Nie powiedziałam ci o tym, bo... Sama do końca nie mogłam uporać się z tym, że zadzwoniła do mnie, by... By się pożegnać. Nie powiedziała mi co się stało... Wielokrotnie obwiniam się o ich śmierć. Gdybym to ja zadzwoniła po pogotowie. Gdybym jej przerwała pytając co się stało. Przynajmniej ją bym uratowała. Przepraszam, El. Tak mocno cię przepraszam. - zamiast ją przytulić po prostu wybiegłam na zewnątrz. Było już ciemno. Czułam jakbym to ja pozbawiła ich życia. Nie mogłam oddychać. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy. Nie potrafiłam nad sobą zapanować. Czułam się winna.

Nick mocno przytulił mnie do siebie. Nie potrafiłam się uspokoić.

- Amy, to nie twoja wina.

- Moja. Gdybym...

- Ciii... Nie jesteś niczego winna. Gdyby ci powiedziała co się stało, mogłabyś coś zrobić, ale ci nie powiedziała. Chodźmy do środka.

- Pójdę do niej.

- A ja zajrzę do małego.

- Ellie...

- Przepraszam.

- Chodź tu do mnie. - przytuliłam ją do siebie najmocniej jak mogłam.

- Nie powinnam...

***
Ups... Się narobiło 😞 Miłego dnia kochani 😘

Marry meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz