We are the lovers [+18]

Start from the beginning
                                    

Udaje mi się to przez dłuższy czas, kiedy nagle czuję głowę Ruiza na swoim ramieniu. Nie otwieram oczu, jedynie lekko odwracam twarz w jego stronę. Już chcę zapytać o to, co się dzieje, kiedy dochodzą mnie głosy mijających nas w autobusie osób - właśnie dotarliśmy na przystanek w samym środku podróży.

– Widziałeś ją? Boże, jeszcze nigdy nie widziałem takiej ładnej dziewczyny!

– Stary, uspokój się, przecież to dziewczyna jak dziewczyna.

– Nie ruszył cię ten nikły uśmiech na jej śpiącej twarzy? Ten warkocz z białych włosów obwiązany chustką? Mamusiu, chyba się zakochałem.

Jego towarzysz parska śmiechem, słyszę, że siadają gdzieś za nami po lewej. Mam nadzieję, że ich konwersacja właśnie się kończy, nie wszyscy pasażerowie muszę wiedzieć o tym, że jakiś chłopak wyczaił mnie w pojeździe komunikacji międzymiastowej. Poza tym czuję ciężar głowy Ruiza i domyślam się, że zaczyna się wkurzać na ich wymianę zdań.

– Ale sam widziałeś, że jedzie z chłopakiem. Nie zauważyłeś, że położył jej głowę na ramieniu akurat wtedy, gdy spojrzeliśmy w ich kierunku?

– Skąd pewność, że to jej chłopak? A może to przyjaciel-gej?

Kąciki moich ust unoszą się odrobinę, Shota zaś cicho warczy. Nie spodziewałam się, że komukolwiek dwudziestolatek może przywieźć na myśl homoseksualistę. Świat pełen jest niespodzianek.

– Ktoś tu chyba chce zarobić w zęby – mówi mój towarzysz, gniew prawie z niego kipi.

Wyciągam lewą rękę – dobrze, że akurat ta jest bliżej bruneta, bo jest mi potrzebna, a nie chciałoby mi się za bardzo z nią wychylać – i odnajduję nią rękę partnera, ściskam jego palce na tyle mocno, by poczuł na skórze nacisk pierścionka.

– Ruiz, co widzisz na mojej dłoni? – pytam, nadal nie otwierając oczu.

– Pierścionek.

– Jaki? – ciągnę go za język, jestem niemalże pewna, że właśnie przewraca oczami.

– Zaręczynowy.

– Od kogo go mam?

– Jesteś gorsza od glin.

– Odpowiedz.

Wzdycha, ale spełnia mój rozkaz.

– Ode mnie.

– A dlaczego zgodziłam się za ciebie wyjść?

Unosi nasze dłonie, odrywa swoje palce i tak rusza ręką, by trzymać mnie za moją.

– Sam nie wiem. Bo do tej pory nikt inny ci się nie trafił?

Uśmiecham się rozbawiona.

– Albo dlatego, że zaręczyny łatwiej zerwać niż ślub?*
– Nie pomagasz mi, skarbie.

– Jakbym musiała ci w czymkolwiek pomagać. Zgodziłam się za ciebie wyjść, bo cię kocham i chcę spędzić z tobą resztę życia.

– Zdajesz sobie sprawę z tego, że to może być najgorsza decyzja w twoim życiu?

Otwieram oczy, by tylko ujrzeć ukochany błękit i te rysy twarzy, którą znam na pamięć, chyba nawet lepiej niż swoją własną. Ruiz odrywa głowę od mojego ramienia i również na mnie patrzy, jesteśmy tak blisko siebie, że mogłabym policzyć jego rzęsy.

– Podejmuję to ryzyko z całą odpowiedzialnością. Więc przestań być takim zazdrośnikiem, to było tylko szczeniackie gadanie jakiegoś małolata.

AmelienWhere stories live. Discover now