Rozprostowałem ręce, w celu rozciągnięcia się po śnie. Jedną z dłoni położyłem na ustach, kiedy ziewałem. Usiadłem na kraju łóżka, przecierając warz i spojrzałem za siebie. Leon ciągle smacznie spał po drugiej stronie, wtulając się w poduszkę. Była dopiero siódma, więc miał jeszcze jakieś trzydzieści minut snu. Od kiedy to nie ja zaprowadzam go do przedszkola, nie musi siedzieć w nim od ósmej. 

Uśmiechnąłem się delikatnie i wstałem, kierując się na dół. Przy blacie w kuchni, jak zwykle siedziała Ruby. Kilka dni temu, wręczyłem jej klucze do mieszkania, aby codziennie nie budziła mnie dzwonkiem o godzinie szóstej. Nie wiem czy ta dziewczyna nie może dospać, czy jest jakiś inny powód, ale pomimo tego, że wyraźnie powiedziałem, że spokojnie może przychodzić na siódmą, ona i tak zjawiała się o szóstej, najpóźniej szóstej trzydzieści i robiła mi pobudkę. Codziennie przygotowywała śniadanie dla mnie i dla Leona, robiła kawę i lunch. Gotowała nam też obiady, a wieczorami czekała na mnie z kolacją, bo jak twierdziła: "Twój sposób żywienie, wpędzi cię do grobu, szybciej niż byś tego chciał." oraz, że: "Twoje jedzenie jest niezdatne do jedzenia. Fuj, ble, ohyda.". 

- Twoje zapędy ekshibicjonistyczne, są obrzydliwe. - mruknęła, znacząco patrząc na mój strój. 

Zaśmiałem się, pokazując jak bardzo nie obchodzi mnie jej zdanie.

- To mój dom, mogę chodzić w czym tylko chcę. 

- Chodzisz w niczym, Harry. 

- Nie prawda! - oburzyłem się. - Mam na sobie bokserki.

- Tu są dzieci. - warknęła, załączając ekspres do kawy. 

Zlustrowałem ją wzrokiem, zatrzymując się na dekolcie jej kolorowej, letniej sukienki. 

- Jesteś już dużą dziewczynką. 

- Mówiłam o Leonie, zboczeńcu niereformowalny! 

Parsknąłem śmiechem na jej oburzenie i podszedłem do miejsca, w którym chwile wcześniej siedziała. Sięgnąłem po gazetę, którą czytała i zaśmiałem się jeszcze głośniej: 

- "Depilacja brazylijska: za i przeciw." - przeczytałem tytuł jednego z artykułów w gazecie. Ruby zesztywniała i spojrzała na mnie wielkimi oczami. Otworzyłem gazetę, w poszukiwaniu strona na której znajdował się artykuł, ale ktoś rzucił się na mnie z zamiarem wyrwania czasopisma. Szybko podniosłem dłoń nad głowę. Ruby była dużo niższa ode mnie, więc kiedy wyciągnąłem rękę, nie miała żadnych szans na dosięgnięcie gazety. 

- Oddaj mi to! - krzyknęła, podskakując i stając na palcach/ - No oddaj!

- Weź sobie. - pomachałem jej kartkami przed twarzą, a kiedy sięgała po nie rękami, ponownie uniosłem je nad głowę. - Nie tak łatwo. 

Parsknąłem, kiedy tupnęła nogą, ale chwile później jęknąłem z zaskoczenia. Wskoczyła na mnie, oplatając moją talię, swoimi nogami i wyciągając ręce po gazetę, której dalej nie mogła dosięgnąć, więc zaczęła szarpać moje włosy.

- Jesteś nienormalna! Puść mnie!
- Oddaj mi gazetę! - krzyczała.

- Ała, puszczaj mnie! 

- Oddaj to, oddaj! 

Poczułem, że powoli tracę równowagę, więc obróciłem się w stronę wysepki kuchennej i posadziłem na niej dziewczynę. Jej pięść ciągle zaciskała się na moich włosach, przyciągając moją głowę do jej szyi. Aby złapać równowagę, oparłem dłonie po obu stronach jej ciała, a jej nogi ciągle oplatały moją talię. Już miałem na nią nawrzeszczeć, kiedy usłyszałem chichot dochodzący ze strony schodów. Leon się obudził. 

 

- To kompletnie nie było to, na co wyglądało. - potarłem swoje czoło. - Uwierz. 

- Cokolwiek pozwoli ci spać, Styles. - zacytował moje wcześniejsze słowa. - No chyba, że wolisz robić w nocy inne rzeczy. Z Ruby.

Parsknąłem, popychając go. Lou zaśmiał się kręcąc głową i sięgną po gwizdek wiszący na jego szyi. Dmuchnął w niego, wstając.

- Na dzisiaj kończymy, idźcie do szatni! - krzyknął, a wszyscy chłopcy pobiegli do budynku, prócz bliźniaków i Leona.

- Widziałeś, widziałeś?! Strzeliłem trzy gole! - pisnął uradowany, kiedy wskoczył na moje kolana. 

- Widziałem, młody. - pocałowałem go w czoło. - Jestem z ciebie dumny. Z was też chłopcy. - uśmiechnąłem się do dwójki szczerbatych chłopców.

- Może przyjdziecie do nas na obiad? - zapytał Louis, głaszcząc swojego syna po głowie. - El zrobiła zajebistą pieczeń. 

Leon zesztywniał i wyciągną w kierunku mojego przyjaciela dłoń. Obaj spojrzeliśmy na niego zdziwieni.

- Co? - Lou zmarszczył brwi. 

- Musisz zapłacić funta. 

- Co?! Dlaczego?!

- Ruby mówi, że nie wolno przeklinać, bo to złe. I jak ktoś przeklnie, to musi zapłacić dzieciom. 

Zaśmiałem się na zszokowaną minę mojego przyjaciela. 

- Mówiłem ci, że ta kobieta to szatan. 

 

 

 

I oto jest! Też uważacie, że Ruby to szatan? 

Zmieniłam okładkę i chciałabym zapytać, którą wolicie? Starą (zdjęcie obok) czy nową? 

Uncle HarryWhere stories live. Discover now