ZŁA WIADOMOŚĆ

447 25 3
                                    

Po przeczytaniu listu zamarłam. Nie Wiedziałam co się z nimi dzieje. Czy Janek przeżył, co z rodzicami. Tylko te pytania zaprzątały moją głowę. Zemdlałam z tych nerwów.

***

- Zwariowałaś?! Nigdzie nie pójdziesz w tym stanie!
- Nie rozumiesz. Muszę dowiedzieć się o co chodzi!
- Czemu aż tak Ci na nim zależy?! Przecież nawet go za dobrze nie znasz!
- Ale ja go...Ko...
- Kochasz?
Pokiwałam głową.
- Skrzywdzi Cię. Jeszcze będziesz przez niego płakać. A jak go zabiją?! Albo już zabili?!
- Nie mów Tak! Nie masz prawa! Janek żyje! On jest moją częścią, a żadna moja część nie umarła rozumiesz to?!
- I tak go zabiją! On już nie żyje nie rozumiesz tego?! Tak samo jak ta wasza Polska! Wy wszyscy już nie żyjecie! Tylko tego nie widzicie. Harcerzyki...- prychneła- walki się zachciało?! Za co? Za te zgliszcza?! Za ten burdel?!
- Nie! Za Polske! Za moją Ojczyznę!
- Jej już niema.
- Jest! Żyje! Żyje w sercach prawdziwych Polaków. Nie takich jak ty Zośka...
- Nie masz prawa mnie oceniać!
- Ja Cię nie oceniam. Ty sama już to zrobiłaś... Czy ty naprawdę tak myślisz?
- Tak! Polski niema! A wy to capy  i idioci jesteście! Bo lepiej cicho siedzieć i przeżyć!
- Sama jesteś idiotka! Po co żyć skoro nie ma Polski?! To życie będzie suche! Bez tej miłości można żyć, ale nie można owocować!- powiedziałam A raczej wykrzyczałam
Zarzuciłam na siebie płaszcz i z ogromnym tródem wyszłam z mieszkania. Postanowiłam, że pójdę do domu. Wyszłam na ulicę, przeszłam parę kroków i zemdlałam.

***

- Madzia...Madzia obudź się. Madzia pobódka...
Otworzyłam oczy
- Maciek?- spytałam mało świadomie
- Ano ja.
- Gdzie ja jestem?
- U Tadka. A wogóle to czemuś ty w tym stanie wyszła z domu?!
- Dostałam list od Rudego. Bałam się o niego.
Maciek uśmiechnął się blado. W tym momęcie do pokoju wszedł Zośka.
- O widzę, że panienka Madzia się obudziła. Jak się czujesz?
- Dobrze, dzięki. Ale powiedzcie mi o co chodzi.
- Z czym?
- No z tym listem. Janek pisał, że mam przyjść...
- A tak...- przerwał Tadek- Szkopy zrobili nalot na kamienicę Janka.
- To wiem ale co z nim?!
- Nie złapali go. Uciekł przez okno. Ale lokal spalony. Musimy ewakułować z tamtąd materiały.
- Całe szczęście...- odetchnełam z ulgą- A kogoś aresztowanli?
- Tak. Antoniego Kobiela. Pisał materiały do TEJ gazety.
- Jezus Maria.- zamarłam.
Aresztowali go. Mojego tatusia. Moją ostoje. Kogoś, kto był dla mnie najpewniejszym bunkrem.
- Znałaś go?
- To był jej ojciec capie.-- powiedział Maciek
- To JEST mój ojciec! On żyje rozumiecie to!
- Skąd masz tą pewność? Wzięli go na Pawiak...
- Patrzyłam na gwiazdy.
- I?
- I żadna nie zgasła. Żadna rozumiesz to?!
- Madziu spokojnie...- powiedział Aluś i położył ręce na moich ramionach.
Rozpłakałam się. Wszystkie emocje wyszły. Dawidowski zmierzył karcącym wzrokiem Zawadzkiego.
- Niepłacz...przestań proszę. Przepraszam...- próbował mnie uspokoić Zośka
- Niemam już nikogo! Żadnej rodziny rozumiesz?! Najpierw Zośka, potem Rudy, teraz tata...
- My jesteśmy twoją rodziną Madziu. Pamiętaj o tym.- powiedział Glizda i przytulił mnie.
- Dokładnie. A zresztą, Janek żyje.- zapewniał Zośka
To ich uspokajanie nawet wychodziło, bo już po chwili przestałam płakać. Maciek to zauważył, ale mimo to wolał nie wypuszczać mnie jeszcze z ramion. Teraz czułam się bezpieczna.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Myślałam, że fajnie będzie jak w książce będzie choć jeden fakt historyczny. A więc jest. Tak, Rudy naprawdę uciekł z mieszkania przez okno po linie.

Polska Walczy   Ptaki PtakomWhere stories live. Discover now