SPOTKANIA

1.2K 49 8
                                    

Magda nic nie widziała. Czuła tylko zimno i przeszywający jej ciało ból. Niewiedziała dla czego. Nie wiedziała gdzie jest i kim jest. Po chwili poczuła jak ktoś nią szarpie.
- Hej. Hej dziewczyno obudź się! Nie zostawiaj nas!
Magda nie wiedziała czyj to głos. Rozpoznała tylko, że jest męski. Była już w całkowitej świadomości. Była jednak zbyt słaba aby otworzyć oczy. Chciała powiedzieć, że niechce ich zostawiać, jednak z jej ust wyszły tylko urywki słów tworząc bełkot. Po chwili otworzyła oczy. Zobaczyła twarz zaniepokojonego chłopaka. Wiedziała, że gdzieś go już widziała. Tylko gdzie?
Chłopak pomógł jej wstać. Chwyciła go pod ręke i przeszli na ławkę.
- Co ci się stało?
- Niepamiętam.
- Chyba mocno się uderzyłaś w głowę...- zaśmiał się chłopak
- Najwyraźniej...- Magda odwzajemniła jego uśmiech-A...Czy my się znamy? Bo naprawdę NIC nie pamiętam.
- No...tak.Nie pamiętasz mnie? Jestem Maciek...
- A ja Magda.
- Przecież wiem. Na prawdę nic nie pamiętasz?
- Przepraszam....
- Nie masz za co. Nie twoja wina.
- No chodź. Zaprowadzi cię do domu- Maciek porwał Magdzie ręke i pędził warszawskimi ulicami. Zatrzymał się na al.Niepodległości 159.
- To tutaj. Do zobaczenia!
- Pa...
Magda weszła nie pewnie na 1 stopień. Pokonywała powoli kolejne piętra uważnie czytając nazwiska na drzwiach. Była już na drugim piętrze kiedy potrącił ją szybko zbiegający chłopak. Wpadł na Magdę i razem polecieli kilka schodów w dół.
- Przepraszam Cię. - powiedział chłopak. - Nic ci nie jest?
- Jest dobrze. Dzięki.
Magda poznała jego twarz. Była znajoma. Ale dziewczyna nie wiedziała dlaczego.
- To...Ja już pójdę. - powiedziała dziewczyna
Chłopak też już nie miał po co tam dłużej siedzieć.
Magda doszła już na trzecie piętro powoli tracąc nadzieję, kiedy na ostatnich drzwiach zobaczyła napis "Kobiela".
Zapukała. Drzwi otworzył jej mężczyzna około trzydziestu lat.
- Magda dziecko drogie gdzieś Ty była?
- A...Pan jest moim ojcem?
- A kim! A nie ważne wchodź co tak stoisz?
Magda niepewnie weszła do środka. Poznała to mieszkanie. Było to mieszkanie jej babci i jej rodziców (rodziców babci).
Jej pradziadek stał tu teraz jak żywy a przecież zmarł w 1946. Dziwne było to uczucie rozmawiać z trupem. Chociaż może niekoniecznie trupem?
Niezrozumiała nic.
Skoro jej pradziadkowie żyli, to gdzie babcia Madzia? Powinna być teraz w wieku Magdy. Ale jej niema. Ale chwila...Pradziadek mówi do niej "córciu" czyli Magda zamieniła się że swoją babcią? Najwyraźniej. Porozmawiała ze swoimi pradziadkami a właściwie to w obecnej sytuacji rodzicami i poszła do swojego pokoju. Zorientowała się, że ma torbę. Zajrzała do środka. We wnętrzu torby był portfel, jakąś książka i dokumenty. Książka w pierwszej chwili nie przykóła
jej uwagi. Ale po przejrzeniu wszystkiego innego zajrzała do książki. Na okładce zobaczyła twarz chłopaka który ją cucił. Dopiero po chwili zobaczyła napis "KAMIENIE NA SZANIEC".
Coś jej to mówiło. Otworzyła książkę. Zobaczyła zdjęcie chłopaka, który od razu wydał sie jej znajomy. Przeczytała co pisze pod dołem. "JAN BYTNAR. URODZONY 6 MAJA 1921, ZMARŁMY 30 MARCA 1943. PSEUDONIM RUDY. HARCMISTRZ, HARCERZ RZACZPOSPOLITEJ, PODPORUCZNIK ARMII KRAJOWEJ. DOWÓDCA HUFCA "SAD"- POLUDNIE GRUP SZTURMOWYCH SZARYCH SZEREGÓW. ARESZTOWANY 23 MARCA 1943, KATOWANY W ALEI SZUCHA, ODBITY 26 MARCA 1943 ROKU W AKCJI MEKSYK II POTOCZNIE ZWANEJ AKCJĄ POD ARSENAŁEM. ODZNACZONY KRZYŻEM WALECZNYCH I KRZYŻEM VIRTUTI MILITARI."
Zamarła. Przecieru to dopiero miało się wydarzyć! Musiała znaleźć tego chłopaka i go ostrzec. Przewróciła stronę. Zobaczyła zdjęcie chłopaka o kobiecej wręcz urodzie. A pod nim napis "TADEUSZ ZAWADZKI - ZOŚKA. URODZONY 24 STYCZNIA 1921 ZMARŁ 20 SIERPNIA 1943. HARCERZ ORLI, HARCMISTRZ, PODPORUCZNIK ARMII KRAJOWEJ, DOWÓDCA
GRUP SZTURMOWYCH CHORĄGWI WARSZAWSKIEJ, MÓZG I SERCE AKCJI POD ARSENAŁEM, AUTOR PAMIĘTNIKA KTÓRY STAŁ SIĘ ŹRÓDŁEM "KAMIENI NA SZANIEC". POLEGŁY W ATAKU NA NIEMIECKĄ STRAŻNICE GRANICZNĄ. ODZNACZONY KRZYŻEM VIRTUTI MILITARI ORAZ DWUKROTNIE KRZYŻEM WALECZNYCH." Następnie spojrzała na drugą stronę. To był on! To on ją ocucił! Pod jego zdjęciem było napisane "MACIEJ ALEKSY DAWIDOWSKI. URODZONY 3 LISTOPADA 1920 ZMARŁY 30 MARCA 1943. PSEUDONIM ALEK. HARCERZ ORLI, PODHARCMISTRZ. SIERŻANT PODCHORĄŻY ARMII KRAJOWEJ. BOHATER WARSZAWSKIEJ "WOJNY POMNIKÓW", HONOROWY PSEUDONIM "KOPERNICKI". DOWÓDCA SEKCJI "GRANATY"W AKCJI MEKSYK II. ŚMIERTELNIE RANNY UMIERA JEDNEGO DNIA Z RUDYM. ODZNACZONY KRZYŻEM VIRTUTI MILITARI. "
Poczuła, że musi w tej chwili ich ostrzec. Ale nie wiedziała gdzie iść ani co powiedzieć, bo przecierz "Hej. Jestem z przyszłości. Przeniosłem się tu...właściwie nie wiem jak. Znalazłam książkę w której pisze że umrzecie w '43" zupełnie nie wchodzi w grę. Wyszła więc z mieszkania w nadzieji, że może któryś z nich sie napatoczy. Chodziła tak po uliczach zupełnie bez celu. Wkońcu zrezygnowana poszła do parku. Chciała odpocząć. Usiadła na ławce i wyjeła z torby książkę. Zaczęła ją czytać. Po opisie dzieciństwa chłopaków były piękne listy pisane do nich przez uczniów z liceum. Aż łza sie w oku zakręciła po czym spłynęła po jej policzku. Magda uśmiechnęła się mimowolnie. Ale ten uśmiech pojawił się na jej ustach jedynie na ułamek sekundy. Później został zastąpiony przez łzy. Dziewczyna zaczęła płakać. Nie mogła tego powstrzymać.
- Przepraszam, że się ośmiele spytać, ale dlaczego panienka płacze? - spytał blądyn na około rok starszy do niej
- Jakbym panu powiedziała to Pan by mnie wyśmiał. - przetarła łzy i uśmiechnęła się do chłopaka co on promiennie odwzajemnił.
- A może właśnie nie?
- Śmiem w to wątpić.
- Dobrze Madziu czemu tak oficjalnie?
-- Przepraszam Ale nie pamiętam Cię. Straciłam pamięć
- Jan Bytnar. Co tam czytasz?
- A...taką książkę
- Mógłbym zobaczyć?
"Kurcze. I co ja mu powiem?" Pomyślała.
- O Rudy! Widzę, że szybko sie pocieszyłeś po Moni.
- Bardzo śmieszne Glizda.
- No ja wiem. Witam panienkę. Widzę, że panienka lepiej się już czuje.
- Tak lepiej. Dziękuję ci że mi wtedy pomogłeś.
- Oj tam...
- To wy się już widzieliście?
- A no tak.
- A gdzie jeśli można wiedzieć.
- Zemdlałam a Alek mi pomógł. Docucił mnie i zaprowadził do kamienicy. wtedy na siebie wpadliśmy pamiętasz?
- Tak pamiętam. Przepraszam, że tak na Ciebie wpadłem, ale bardzo się śpieszyłem.
- Nic się nie stało - promiennie uśmiechneła sie Magda.
- A gdzie Zośka? - Janek skierował pytanie do Maćka.
- Tu jestem. - odezwał się męski głos zza pleców Bytnara.
- Jezus Maria Zośka! Musimy ci jakiś dzwoneczek kupić! - wystraszył się blądyn
- Witaj Madziu. Długo Cię nie widziałem.
Magda mimowolnie zaśmiała się a Rudy wymierzył Zośce kuksańca w bok.
- Rudy nie bij przyjaciela. To nie ładnie.- zaśmiał sie Magda
- Skąd znasz moje przezwisko?
Magda zawachała się chwilę.
- Gdzieś już słyszałam jak ktoś tak na ciebie mówi.
Rudy tylko wzruszył ramionami. Nie dociekał jak gdzie i kiedy. Całe szczęście. Chłopaki zaczeli sie bić a Magda i Zośka siedzieli i obserwowali ich. Magda że śmiechem i lekką zazdrością, a Zośka z politowaniem.
- Powiedziałbym do was panowie ale chyba na to nie zasługujecie. - zaczął Tadeusz - Co powiecie, na pójście nad jezioro?

******************************
Pobawie się w Polsat i zrobię reklamę. Tak wpletłam tu cytaty z "Kamieni na Szaniec" czego trudno nie zauważyć.

Polska Walczy   Ptaki PtakomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz